Kiedyś z całą pewnością powinnam wydać poradnik na temat wpadek rodzicielskich oraz sposobów wyjścia z niemal każdej dziwnej wychowawczej sytuacji. Jakiś czas temu z pewną skruchą, ale również humorem pisałam o tym jak to moja wspaniała córa stosuje swobodne rozładowanie emocji wypowiadając niecenzuralną "kuwę". Szybko wkroczyliśmy do akcji eliminując z naszego słownictwa wszystkie nieobyczajne określenia, ale również takie mniej rażące, natomiast z całą pewnością nieodpowiednie dla dwulatki. Niestety poczucie pustki było nie do zniesienia (bo w domu, w którym jest dwoje dorosłych, dwoje dzieci, duży pies i nieustanny bałagan - nie sposób sobie czasem zdrowo nie przekląć, prawda?). Trzeba było szybko znaleźć substytut "kuwy", cholery, kurdemola, shita (oshit to Mela bardzo sobie upodobała). Zainspirowały nas bajki "Tomek i przyjaciele" oraz "Stacyjkowo". Bohaterowie tychże bajek to lokomotywy, które co jakiś czas pokrzykują z wrażenia:
- Na świst pary!
- Na dym z komina!
- Ciuchciastycznie! (to wspaniała alternatywa dla "zajebiście", nieprawdaż?)
a także
- Na moje zderzaki! - no z tym to jeszcze przemyślimy, bo niestety na myśl przywołuje mi jedynie lata 90-te i rozkładówki z Playboya, które chłopcy w podstawówce oglądali ukradkiem pod ławką, zachwalając co poniektóre "zderzaki".
Okres adaptacyjny zakończył się sukcesem, teraz nastąpi utrwalenie. Mela jest zachwycona! Nie szkodzi, że mówi "Narty bez komina!", ważne, że działa tak, jak założyliśmy. Kacper mówi, że musi tylko uważać w pracy, by nie powiedzieć przy kimś "Ciuchciastycznie", bo to będzie jeszcze gorsze, niż na prawdę siarczyste przekleństwo! :)
Dziś podam przepis z nowej książki Nigelli, oczywiście "ulepszyłam" go trochę. Jestem bardzo rozgoryczona, bo z powodu zamieci śnieżnej nie przyszły do mnie przyjaciółki, które - według moich planów, miały zjeść większość muffinek - a tak zostaliśmy ja, Kacper i Mela z 15 ciachami... a ja nie lubię marnować takich pyszności!
Muffiny czekoladowo-bananowe
3 banany (najlepiej bardzo dojrzałe)
225g mąki (czyli czubata szklanka)
125ml oleju roślinnego (może być z pestek winogron, a nawet słonecznikowy, ale raczej nie rzepakowy, bo ma zbyt charakterystyczny smak - jak do ciasteczek)
łyżeczka sody oczyszczonej
pół łyżeczki soli
50 g cukru brązowego
50 g zwykłego cukru (chociaż Nigella uważa, że ma być 125g tylko brązowego, to ja wolę, żeby było pół na pół, wtedy ciasto jest odrobinę słodsze, co w tym przepisie ma znaczenie)
2 jajka
3 łyżki kakao
od siebie dodaję pół tabliczki gorzkiej czekolady pokrojonej na malutkie kawałeczki
Jajka mieszam z rozgniecionymi bananami, cukrem i olejem. W osobnej misce przesiewam mąkę i kakao (tak! przesiewam, mimo że to wydaje się takie staroświeckie!) z sodą i solą i łączę z bananową masą. Wykładam blaszkę do muffinek papierowymi foremkami (te cudne z różami dostałam w prezencie od siostry) i nakładam ciasto do każdej. Potem do każdej foremki dodaję kawałeczki czekolady i trochę je wciskam do środka ciasta. Piekarnik nastawiam na 190-200C i piekę 15-20 minut. Na świst pary, jakie te muffinki są ciuchciastyczne!
P.S. Utworzyłam na facebooko stronę promującą mojego bloga - zajrzyjcie!
P.S. Utworzyłam na facebooko stronę promującą mojego bloga - zajrzyjcie!
Ale się uśmiałam wyobrażając sobie mężczyznę mówiącego z zachwytem "ale to jest ciuchciastyczne!" :D
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu robiłam muffinki z jabłkami i bananami, wyszły smaczne, więc pewnie chętnie spróbuję Twój przepis :) a okazja będzie niedługo...
http://www.we-dwoje.pl/jak;przeklinac;-;poradnik;dla;dzieci,artykul,7104.html
OdpowiedzUsuńodnośnie dziecięcych przekleństw polecam poradnik z linka :)
ciuchciaastyczne muffiny!
OdpowiedzUsuńglodnieje jak to czytam w tempie expresowym...na swist pary!
OdpowiedzUsuńa ja polecam: http://ratujmykurwe.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńMimo mało zachęcającej nazwy, niektóre zamienniki są naprawdę wyśmienite!
no tak znowu pysznie brzmiące muffiny a ja dalej bez patelni ale mam smaka na nie :)
OdpowiedzUsuń