środa, 5 października 2011

Ciasto z dynią i żurawiną. Nasze babcie i prababcie.

Zaglądając na liczne blogi lub oglądając programy kulinarne, a nawet słuchając opowieści przyjaciół - można odnieść wrażenie, że większość osób miała babcię, która spełniała następujące kryteria:

żyła na wsi,
była bardzo wiekowa, dzięki czemu pamiętała przepisy na rozmaite tradycyjne dania jeszcze z przełomu wieków,
piekła własne pieczywo, na zakwasie, a jakże!,
prawdopodobnie miała własną trzodę chlewną i inne zwierzęta gospodarskie, wobec czego można było u niej spróbować własnego mleka, masła, śmietany no i potraw mięsnych eko 100%!

Posiadanie takiej babci przebija się we wspomnieniach "smaków dzieciństwa", prawdziwego zsiadłego mleka, jak u babci, w opisach ciast, jakie robiła babcia, wyszukanych bezcennych rodzinnych przepisów na poplamionych roztrzepanym jajkiem karteluszkach. Wogóle czytamy o beztroskim dzieciństwie (lub wersja dla mieszczuchów - tylko wakacjach) na wsi.

Ja takiej babci nie miałam. Byłam wielkomiejskim dzieckiem pracujących rodziców i pracujących dziadków. Nikt specjalnie nie miał czasu na gotowanie, stąd u mnie ta umiejętność narodziła się dosyć późno. Kontakt z wsią miałam jedynie sporadyczny, w tle była babcia, bo to ona podczas wakacji na działce zabierała mnie po jajka i mleko od krowy, ale brakuje tu tej magii: mleko kupowałyśmy, a nie same doiłyśmy z własnej krowy. Babcia pokazała mi kurczaczki i prosiaczki, cielaczki i inne "wiejskie" atrakcje. Ale nie było ganiania w stogach siana jak w "Dzieciach z Bullerbyn".

Nie było też chleba na zakwasie ani potraw, na które przepisy przekazuje się od pokoleń. Moja prababcia była Rosjanką, gdybym urodziła się przed jej śmiercią może udałoby mi się uzyskać jakieś interesujące informacje, ciekawostki kulinarne z czasów i regionu, w którym żyła. Niestety nie miałam tej szansy. Druga prababcia parwdopodobnie miała jakieś książki kulinarne, na których widok zaświeciłyby mi się oczy. Niestety wszystko przepadło podczas powstania warszawskiego. Pradziadek nakazał prababci, że, jeśli zajdzie konieczność ucieczki, a jego wówczas nie będzie w mieszkaniu - by w pierwszej kolejności wzięła walizkę z klaserami pełnymi bezcennych znaczków. Prababcia wyrzuciła klasery, a zamiast tego do walizki spakowała mąkę, cukier i kaszę. Tak przygotowana opuściła zruinowaną Warszawę z moją babcią za rękę.

Jeśli chcę upiec ciasto, jak u babci - niestety muszę poszukać gdzie indziej, poza swoją rodziną :) Raz na jakiś czas zaglądam do antykwariatów, ale ceny przedwojennych książek kucharskich powalają! Czasem jednak można trafić na "coś" w internecie. Co prawda nie jest to tradycyjny przepis polski, ani rosyjski, za to bardzo w stylu potraw ameryki północnej. Ale, gdy ja będę babcią, może któreś z moich potencjalnych wnuków upiecze i powie, że takie robiła prababcia :)

CIASTO Z DYNIĄ I ŻURAWINĄ
Pumpkin cranberry loaf - Anna Olson
  • 2 szklanki mąki
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka soli
  • pół łyżeczki cynamonu
  • pół łyżeczki imbiru
  • pół łyżeczki goździków
  • pół szklanki masła (0k.120g)
  • szklanka cukru
  • 2 jajka
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • skórka z 1 pomarańczy
  • szklanka soku pomaranczowego
  • 1 szklanka pure z dyni
  • 1,5 szklanki świeżych żurawin (mogą być mrożone)

    Ostatnio zachwyciły mnie na bazarze piękne rubinowe żurawiny, kupiłam kilogram, umyłam i zamroziłam, zostawiając tylko półtorej szklanki na to ciasto. Trwa w najlepsze również sezon na dynię, którą uwielbiam. Eyszukałam przepis, który łączy te dwa wspaniałe jesienne dary :)

    Zwykle kupuję dynię w całości, ewentualnie połowę. Albo gotuję ją w niewielkiej ilości wody, wówczas trzeba odciąć grubą skórę, albo kroję na duże kawały z zachowaną skórą i piekę w piekarniku nagrzanym do 200C przez ok.15-20 minut. Po upieczeniu moża łatwo oddzieliś miąższ od skóry za pomocą łyżki. Miąższ wrzucam do malaksera, dolewam odrobinę wody i miksuję na gładkie pure. Można je przechowywać w lodowce kilka dni lub zamrozić. Jest świetne do przyrządzania zup i ciast.

    Przygotowanie ciasta z dynią i żurawiną:

    W jednej misce mieszam mąkę, proszek i sodę, sól i pozostałe przyprawy. W drugiej ucieram masło z cukrem na puszystą masę, dodaję esencję waniliową, jajka, sok i skórkę z pomarańczy i pure z dyni. Dokładnie mieszam, po czym lączę z mąką. Na koniec dodaję żurawinę. Jest twarda i nie rozgniata się w cieście. Ciasto przelewam do formy, najlepiej do keksowej, dość sporej, ale ja swoje rozdzieliłam pomiędzy mniejszą keksówkę i malutką tortownicę. Piekłam w 170C około 60 minut. Ciasto będzie ciężkie i wilgotne przez co ustalenie czy skończyło się piec, może być trudne. Czasami trzeba wydłużyć czas pieczenia nawet do 70 minut. Patyczkiem można sprawdzić czy jest gotowe, będzie mokry, ale ważne, by nic do niego nie przylegało. Gotowe ciasto ostudziłam i pokroiłam na kawałki. jest przepyszne!

    Zapraszam też na moje wcześniejsze ciasto z dynią oraz zupę krem z dyni, jabłek i marchewki.










      11 komentarzy:

      1. Piękne! Muszę na swoim rynku poszukać świeżej żurawiny.

        OdpowiedzUsuń
      2. a moja babcia niby na wsi, niby wiekowa, ale też nie taka jak z obrazka.. :(

        za to ja idę po dynię do garażu chyba zaraz!

        OdpowiedzUsuń
      3. Uwielbiam - wszystko co jest w tym poście! Piękne!!!

        OdpowiedzUsuń
      4. @ Anno-Mario, usłyszeć akurat od Ciebie takie słowa to wyróżnienie, dziękuję! Nawiasem mówiąc właśnie Twój blog tchnie takim kulinarnym dziedzictwem przodków, za którym ja tęsknię, bo, jak napisałam w poście - nie przekazano mi nic w tym "zakresie". Pozdrawiam serdecznie :)

        OdpowiedzUsuń
      5. Uwielbiam ciasta z dynią! A to wygląda bardzo smakowicie, zresztą jak wszystkie twoje wypieki! Koniecznie muszę je upiec!
        A tak na marginesie "trzoda chlewna" to po prostu świnia - od niej raczej ani mleka ani masła czy śmietany nie skosztujesz ;)

        Edyta

        OdpowiedzUsuń
      6. @ Edyta - aaaaa! rzeczywiście, to okropny błąd :) ale pewnie sama nazwa "chlewna" to sugeruje :) ale wszyscy wiedzą co mam na myśli - własne zwierzęta gospodarskie i zaraz poprawię :)

        pozdrawiam!

        OdpowiedzUsuń
      7. Mam dynię i co dalej...? :( gotować jak ziemniaka i marchwię ? S.O.S. ;)

        OdpowiedzUsuń
      8. ciasto wygląda fantastycznie!
        Ps. zawsze też zazdrościłam takiej babci:)

        OdpowiedzUsuń
      9. Wygląda pysznie! Koniecznie do wypróbowania.
        Dziękuję za udział w akcji i pozdrawiam

        OdpowiedzUsuń

      Podziel się opinią!

      Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...