czwartek, 29 września 2011

BELLA. Razowa tarta z nadzieniem malinowo-różanym.

Przez ponad trzy lata udało mi się uniknąć ogromnego zalewu tandety i kiczu, które ogarnęły niemal cały przemysł dziecięcy. Nie to, żebym nie popłynęła z różem i falbankami i bufkami dla córeczki, o nie! Ale z szafy nie zerka na nas Hello Kitty, ze skrzyni na zabawki - kucyki pony, a z dvd - "Barbie i sekret wróżek" czy "Dzwoneczek i uczynne wróżki". Niestety ta cudowna era gustownego dzieciństwa chyba się kończy. Każdy podświadomie dąży do tego, by dołączyć do kolektywu i dopasować się, odnaleźć w grupie, a ci, co się wyróżniają - skazani są na etykietkę dzikusów lub odmieńców. Dlatego moja córeczka ochoczo podpatruje czym bawią się dzieci naszych przyjaciół i co noszą dziewczynki w przedszkolu i domaga się spełniania określonych potrzeb...

Często dzieci są skażone ambicjami lub niespełnionymi marzeniami rodziców. A u mnie to jakoś tak się potoczyło, że Mela zarosła moimi spełnionymi marzeniami :) miałam ogromny sentyment do bajek Disney'a jako dziecko, nawet jako nastolatka. Dlatego, po odkryciu, wkrótce po narodzinach córeczki, outletu z filmami dvd, szybko zaczęłam kolekcjonować klasykę. Chyba bardziej dla siebie. Pocahontas za 9,99? Biorę! "Miecz w kamieniu" i "Księga dżungli"? Jasne! Kopciuszek? A jakże!!! Królewna Śnieżka to od babci. A od mojego wujka na gwiazdkę - "Piękna i Bestia" w komplecie z  lalką a la Barbie. I tak w naszym życiu (mieszkaniu) pojawiła się Bella. Wiele lat temu podziwiałam jej suknię, a bajka należała do moich ulubionych. Z biegiem czasu zastąpiły ją "Zakochany kundel", "Piotruś Pan", "Gdzie jest Nemo" i inne - takie bardziej w stylu unisex - bo nie da się zaprzeczyć, że "Piękna i Bestia" nie jest dla chłopców. Mogę śmiało stwierdzić, że chciałam ją mieć, żeby obejrzeć jeszcze raz po latach i poczuć dawny sentyment, ale stało się odwrotnie!!! Nie poczułam dawnego zachwytu! Jedynie złość na rozbudzanie w małych dziewczynkach niezdrowego romantycznego podejścia! W bajkach Disney'a te zagubione bohaterki, właśnie takie odmienne, o nietuzinkowych pragnieniach, wielkiej urodzie, odstające od pozostałych bohaterów dziewczyny, wzniecają dziwne odczucia... Stałym punktem w każdej z bajek jest scena, gdy bohaterka śpiewa o swoich dylematach. Muzyka jest przepiękna. Aż chciałoby się biec po łące i wyśpiewać swoje problemy, jak Bella, czy Ariel z Małej Syrenki... czy chcę, żeby moja dziewczynka taka była? Romantyczna? A nie rozważna?



Wracając do naszej Belli... przeleżała w szafie wiele miesięcy, nie tknięta, potraktowana całkowicie obojętnie przez moje dziecko... Trwała faza na Stacyjkowo i Tomek i przyjaciele.  Aż pewnego dnia Mela u przyjaciół zobaczyła lalki! Właściwie to nie były lalki... To były dupeczki! Szpilki, obcisłe topy, gołe pępki... Brokat, tleniony blond (lub ognisty rudy), smoke eye... Projektanci lalek chyba inspirowali się ulotką z ofertą ekskluzywnego burdelu, które zawsze znajduję zatknięte za szybę ilekroć parkuję samochód na Hożej lub Nowogrodzkiej... Jednym słowem te Barbie to jakaś katastrofa. Po powrocie do domu odnalazłam Bellę. Po widoku lalek-lasencji nie sposób było nie docenić elegancji i dystyngowania Belli... A ta piękna, żółta suknia, najpiękniejsza ze wszystkich sukni księżniczek ze wszystkich bajek... Elegancka fryzura, stonowany makijaż. Tak! Bella jest piękna. I niech Mela się nią bawi, jeśli chce. Niech lubi też kucyki pony. I Hello Kitty. I High School Musical. I Hannah Montanę. I wszystko, co normalne dziewczynki w jej wieku. Bo marzycielska głowa to jedno, ale odstawanie od grupy wcale nie jest dobre. Dopóki dziewczynki nie dostrzegają kiczu i brzydoty w kotku Hello Kitty, dopóki świetnie się bawią i identyfikują jako wspólne grono z piórnikami i workami na kapcie z Dzwoneczkiem - to wspaniale. A ja muszę przywyknąć. Paradoksalnie każdy rodzic wie, że zniechęcanie dziecka do jakiegoś przedmiotu, bohatera, kolegi - przynosi odwrotny efekt. Wyrażam więc całkowite poparcie dla wszechobecnego kiczowego, komercyjnego backgroundu dzieciństwa i wyrażam też olbrzymie nadzieje, że Mela jak najszybciej z tego wyrośnie!



A teraz coś dla prawdziwych fanek :)

Potraktujcie to jako zabawę: która z sukni bohaterek Disney'a najbardziej się Wam podoba? Ja już zdradziłam, że mam sentyment do tej żółtej, którą nosi Bella, ale bardzo też lubię orientalne wdzianko Yasminy z Alladyna oraz cygański sznyt Esmeraldy z "Dzwonnika z Notre Dame"...
od lewej: Yasmina (Alladyn), Śnieżka, Mulan, Śpiąca Królewna, Kopciuszek, Pocahontas, Bella (piękna i Bestia), Ariel (Mała Syrenka)... niżej jeszcze dwa ujęcia Belli i Kopciuszka, Esmeralda, a na samym dole - Tiana "Księżniczka i żaba" - coś ciekawego, bo to pierwsza czarnoskóra bohaterka Disney'a - sukces politycznej poprawności, bardzo w amerykańskim stylu. Bajki nie widziałam, ale księżniczka śliczna :) i podobno pięknie śpiewa...
źródło: fanpop.com





RAZOWA TARTA Z NADZIENIEM MALINOWO-RÓŻANYM

Niedawno pokazywałam razowe ciasteczka. Z połowy przepisu na ciasto upiekłam właśnie ciasteczka, ale ponieważ nie chciało mi się już wałkować i wycinać ciasteczek - resztą ciasta wyłożyłam spód do tarty i upiekłam (15-20 minut w 190C). Teraz najlepszy numer: miałam duży słój malin, po maceracji spirytusem i wódką - szykowaliśmy nalewkę malinową. Nie wiedziałam co zrobić w tymi malinami, a pamiętałam z któregoś przepisu Nigelli, że po zrobieniu nalewki jeżynowej zmacerowane owoce użyła do ciasta. Moje były tak przesiąknięte mocnym alkoholem, że jeden kęs załatwiłby człowieka na amen! Wobec tego zaczęłam je podgrzewać i odparowałam sporo alkoholu. Następnie 2 szklanki malin wymieszałam z polową słoika konfitury z płatków róży i kilkoma łyżkami dżemu malinowego. Pozostał silny alkoholowy posmak, ale nagle okazało się to pyszne! Wyłożyłam masę różano-malinową na upieczony spod tarty, na wierzchu ułożyłam jeszcze wzór z pasków surowego ciasta i zapiekałam jeszcze 10-15 minut. Możecie być pewni, że alkohol wyparował, że pozostał jedynie smak.

Jeśli nie macie malin - pozostałości po robieniu nalewki - nie szkodzi. Zwykłe maliny można zasypać cukrem (kilka łyżek), podgrzewać i gdy zmiękną, puszczą sok, podgrzewać dalej, aby się zagęściły. Wówczas tak samo dodajemy konfiturę różaną i dżem malinowy i postępujemy jak wyżej.

Połączenie malin i róży jest przepyszne!

Moja tarta też jest Bella!




11 komentarzy:

  1. Ohoho, ale parada wspomnień ;) Ja też mam taki plan, żeby skolekcjonować te wszystkie piękne, klasyczne bajki Disneya i razem ze swoim dzieckiem (którego jeszcze nie mam) oglądać wieczorami... :) Nie mam zielonego pojęcia, jak uda mi się wychować to nieszczęsne dziecko, skoro na widok gadżetów hello kitty i epatowania plastikiem Barbie bolą mnie zęby ;) I czy nie wyklnie mnie kiedyś, że w domu nie mamy i nigdy nie będziemy mieć telewizora ;)

    Co do sukienek, to nigdy nie zwracałam na nie szczególnej uwagi, ponieważ jakoś zawsze wolałam bajki ze zwierzątkami (Król Lew, Dalmatyńczyki, Oliver i spółka) ale cygańska kiecka Esmeraldy jest niczego sobie ;)

    Bardzo podoba mi się Twoja tarta :) Łączyłam różę z truskawkami, ale z malinami jeszcze nie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie wygrywa ostatnia błękitna suknia Tiany:). Myślę, że i do mojej córeczki (póki co 11 m-cy) zawitają niebawem takie zabawki - i to pewnie nie ja je pierwsza zakupię... A swoją drogą to mam pewną słabość do animowanej serii z Barbie i o dziwo mój syn i mąż również lubią ją oglądać;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To fakt, połączenie malin i róż jest pyszne!
    Mnie się też najbardziej podoba suknia Belli, makijaż też:) A na bajki w stylu: czekanie na księcia, czy zmieni się po ślubie chyba nic nie poradzimy. Trzeba z dziećmi rozmawiać i rozmawiać i tłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się podoba etniczna i seksowna Pocahontas ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pyszna tarta!
    Maliny i róże brzmią retro i romantycznie.
    Z kolekcji lalek wybieram Pocahontas.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale się rozmarzyłam.. Piękna i Bestia jest wciąż moja ulubioną mimo tego niezdrowego romantyzmu ;) Suknia Belli zdecydowanie naj! A kicz??
    Moje dziecko dzis zmoletstowało mnie o dmuchanego teletubisia... ma tyle pieknych misiow lal i w ogole... a ta od kilku godzin jest nopszona, calowana, tulona, karmiona, pojpona...i nawet nie mozna jej dotknac :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie kiecki piękne, ale ja lubiłam Śnieżkę :) Tarta musiała być pyszna- bardzo ciekawe połączenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No no...
    Moja "mała" córeczka ostatnio była na etapie konwersów (albo jakoś tak?)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bajkowe wspomnienia i do mnie niedawno powróciły. Bella jak samo imię wskazuje jest piękna ale mnie najbardziej urzekła bohaterka "Księżniczki i żaby"... i nie żebym czepiała się innych księżniczek... ale jak Tiana gotuje!!! jeśli nie oglądałaś tej bajki i jeszcze lubisz klimaty bluesowo jazzowe to MUSISZ obejrzeć!!! Blondasek mój oglądał ciągle a potem to ja ją namawiałam na kolejne razy. To moja ukochana bajka Disneya zaraz po "Pięknej i Bestii" choć tak naprawdę to chyba każdą z bajek lubię o i le to nie cześć 5456778 jakiegoś klasyku. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja siostra ogląda większość tuych bajek:)
    Tak jak Wiewórze, podobała mi się postać z "Księżniczki i żaby", taka feministyczna ale równocześnie ciężko pracująca dziewczyna. Taki trochę "american dream na czas kryzysu". Pisałam nawet post kiedyś o tej bajce, możesz sobie zerknąć:
    http://tinyurl.com/5rot8jn

    Lubię również "Piękną i Bestię" ale to dlatego, że mam słabość do opowiadań o kobietach więzionych przez mężczyzn (którzy później mogą się nawet okazać pozytywnymi bohaterami;)). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. ps. kiedyś czytałam takie fajne opracowanie socjologiczne, jak zmieniały się wzory kobiecości Disneyowskich księżniczek. Np. na początku grzeczna i pasywna "Śpiąca królewna" a potem Pocahontas wojownicza Mulan, która właściwie przejmuje męskie role..

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...