poniedziałek, 13 września 2010

DESZCZOWA JESIEŃ I DYNIA


 
 
Prawie cały zeszly tydzień lało, było brzydko i od tego siedzenia w domu z dziećmi trochę zdziwaczałam... Jak wyszłam w piątek na słońce, to chyba kilka dobrych minut stałam i mrugałam - tak się przyzwyczaiłam do ciemności i życia w zamknięciu :))) No więc już w weekend zaplanowałam wszystkie spacery i formalności do załatwienia (zawsze przy okazji spacerów coś "załatwiamy"), bo miała być taka piękna pogoda... No i jest! Właśnie w tej chwili jest takie piękne słońce, i co?? Wszyscy jesteśmy zaziębieni. Taka to sprawiedliwość. Poza Wojtuniem, wszyscy ciągniemy nosem od soboty. Kacper z cierpiętniczą miną poszedł do pracy - wiadomo, jego przeziębienie jest najważniejsze, najbardziej poważne, generalnie on ma najgorzej. Ja - no, nie ma to najmniejszego znaczenia czy jestem zaziębiona czy nie. No a Mela... no właśnie. Ten kto myśli, że jak dziecko jest chore, to jest spokojne, ciche i ... hmmm chore - to bardzo się myli!!! Chore dziecko traci jedynie humor na te kilka dni. Nie traci energii, ani odrobinę. Bawi się, bałagani, je - tak jak zazwyczaj. Za to jak marudzi. I jeszcze drzemka - mogłoby się wydawać, że chore dziecko chętnie się położy i będzie leżało i pewnie jeszcze spalo. Ale nic z tych rzeczy. Ma zatkany nos, więc nie może oddychać przez nos. Ma zatkaną (smoczkiem) buzię, więc nie może oddychać przez buzię. A ponieważ nie może oddychać - to płacze. Wtedy jeszcze więcej glutów i smarków zatyka nos, smoczek wypada z buzi i trzeba wytrzeć nocha, zatkać smoczkiem i czekać na powtórzenie cyklu... Po około pół godzinie nawet zasypia na trochę, ale ciągle się budzi i woła przeraźliwie "GLUUUUT"!!!
Jak jestem na nogach, to jakoś daję radę to wszystko ogarnąć, ale jak sama się rozkładam, to jest problem. Jak już kiedyś wspomniałam, mi nigdy nie przysługuje L4... Jeśli choruję, a Kacper jest ok, to tylko muszę przetrwać do jego powrotu z pracy. Ale gdy i on jest niewyraźny, wtedy po prostu mam ... zastanawiam się nad kulturalnym słowem, hmmm nie znajduję takiego :))) prze...rąbane - tak będzie odpowiednio :)
W takie dni, trzeba wyjąć swoje sumienie i gdzieś głęboko schować, np. pod dywan lub na pawlacz. Następnie zupełnie "bez sumienia" włączyć mini mini, postawić na stoliku przed telewizorem kanapeczki, malinki, danonki i co się jeszcze da, a nawet na wszelki wypadek mieć naszykowane czekoladki. Z pojemnika na zabawki trzeba wyrzucić wszystko na podłogę i rozmieść na dużej przestrzeni, żeby dziecko zobaczyło daaawno nie używane zabawki. To gwarantuje pół godziny drzemki na kanapie. Najpierw się ukladam na jednym boku i zerkam jednym okiem, a potem jak już to oko się zmęczy to zmieniam stronę :)
Jest jeszcze Wojtunio... Cóż wszystko trzeba zgrać w czasie, też z jego drzemką. No i obiad. Podczas choroby ostatnią rzeczą jakiej pragnę to stać przy garach. Wygrzebuję wtedy "kupne" tortellini na czarną godzinę lub zamawiam pizzę, ale to się sprawdza tylko czasami. Wobec tego prawdziwe brawa należą mi się za wczorajszą przezorność - na lekkim rauszu (po urodzinach mojego siostrzeńca, gdzie nie pożałowałam sobie wina), przygotowałam GAR zupy z dyni!!! Dynia jest niesamowita, smaczna, pożywna - wogóle obłędna!
Moja wizja zupy z dyni powstaje w oparciu o dwa przepisy wyszarpnięte od przyjaciół: Zuzi i Douga.
Dziś upgrade'owana wersja Douga:

KREM Z DYNI MARCHEWKI I JABLEK Z IMBIREM
  • Pół dyni (ok.2kg)
  • 3 jabłka (jakiekolwiek)
  • 5 marchwi
  • 3 białe cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • ok. 1,5cm kawałek korzenia imbiru
  • łyżka kurkumy
  • pół łyżki kuminu
  • sól
  • pieprz
  • bulion w proszku (bez glutaminiani sodu!)
  • dwie szklanki mleka
 
Cebulkę i czosnek, pokrojone, podsmażam na patelni na oliwie z kawałkiem masła, po chwili dorzucam imbir starty na tarce. Dynię, jabłka i marchew obieram, wrzucam do garnka, a wcześniej myję :) dolewam trochę wody, tak, żeby przykryć tylko połowę warzyw. Plus łycha bulionu w proszku. Gotuję, około 25-30 minut. W połowie gotowania dorzucam cebulkę z czosnkiem i imbirem oraz wszystkie przyprawy. Potem wszystko miksuję na cudowną papkę i ostatecznie doprawiam, dodaję też mleko lub śmietanę do zup. Życzę smacznego!!!
    

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...