poniedziałek, 22 listopada 2010

Oh Rhett!!!

Całe moje doświadczenie na temat związków damsko-męskich opiera się o moich przyjaciół, którzy zechcieli się ze mną podzielić swymi historiami. Czasem było tak, że to ja tych historii zechciałam wysłuchać. Oczywiście to też wiele historii opisanych w książkach i filmach. Dorzucam swoje trzy grosze - moje doświadczenie ze związku z moim mężem i powstaje TEZA!

Tak! Mam swoją własną teorię na temat związków! Jest coś, co nazywam fazą Scarlett i Rhetta. To taki moment w związku, gdy trzeba odsłonić karty i pokazać swoje prawdziwe oblicze - jeśli to jest faktycznie "ten" lub "ta", to zaakceptuje wszystko. Jeśli jednak zbyt długo graliśmy kogoś innego, ukrywaliśmy część swoich poglądów, planów na przyszłość czy upodobań - właśnie w tym momencie relacje zaczną się psuć.

O co chodzi? Bohaterowie "Przeminęło z wiatrem", Scarlett O'Hara i Rhett Buttler, to według mnie najwspanialszy z opisanych w literaturze związków, który niestety nie kończy się happy endem (co w młodości przypłaciłam kilkoma łzawymi dniami). Rhett znał Scarlett na wylot, pewnie lepiej niż ona sama, niż potrafiła sobie wyobrazić i niż by tego chciała. Głupia, bo nie potrafiła dostrzec niesamowitych korzyści takiej sytuacji: Rhett wiedział, że kłamie, oszukuje, obmawia, nienawidzi, zazdrości, jest przebiegła, tworzy intrygi, a mimo to kochał ją do szaleństwa i podziwiał za odwagę! Znał wszystkie, ale absolutnie wszystkie jej złe strony, i nie dość, że akceptował, to na dodatek uważał, że czynią ją wspanialszą.

Jak płynnie przejść taką fazę? Niestety nie wiem. Po prostu kiedyś wkroczyłam na ten etap i nie pamiętam już jak to się stało. Oczywiście zapewne starałam się stopniować "mroczne odsłony", ale to było nie do uniknięcia - moment poznanie całej mojej czarnej strony! :) Wtedy, chyba pierwszy raz w życiu (i zapewne ostatni) poczułam niesamowity spokój ducha!

Niemożliwe jest przecież ukrywać swoje potrzeby, opinie i myśli przez 24h/dobę. Niestety hipokryzja wielu z nas, czyni w przejściu tej fazy ogromne przeszkody. "Jak możesz tak obgadywać?!" "To przez cały ten czas kłamałaś?!" lub "Okazałeś się kimś innym niż sądziłam"...

Mój mąż wie, że mam mnóstwo wad, nad jednymi pracujemy, ale inne po prostu go bawią. Mogę być swobodnie cyniczna, złośliwa, a on uzna to za oczywiste.  Jaka głupia była Scarlett, że nie potrafiła dostrzec tej wyjątkowej sytuacji, która ją spotkała. Dostrzec W PORĘ. Bo w końcu dostrzegła, ale za późno...
Potwierdzenie mojej teorii znajdziecie też w serialu "Gotowe na wszystko". Scenariusze w końcu nie biorą się z nikąd - zawsze chociaż częściowo bazują na czymś prawdziwym, nawet tak ogólnym jak ludzki charakter. Druga moja ukochana fikcyjna para to Carlos i Gaby. To jak Rhett i Scarlet, tyle że z większą tendencją do happy endu. Ona ma mnóstwo wad, a on to wszystko widzi i jest świetnie. Nawiasem mówiąc ten serial odniósł tak ogromny sukces chyba właśnie dlatego, że pokazano tam bez słodkości i ogródek jak na prawdę wyglądają relacje między ludźmi: zdrady, plotki, brudy, intrygi - to przecież codzienność każdego z nas :) najlepiej jednak być w związku i przyjaźnić się z kimś, kto nie posądzi cię o złe intencje, a być może nawet przyłączy się do obgadywania :) Tak, w przeciwieństwie do Scarlett w pełni doceniam swoje szczęśliwe położenie...


Dziś przepis na wspaniałe ciasteczka Nigelli, którymi możecie omamić gości, partnera lub przyjaciół (no bo nie zawsze trzeba "odkrywać siebie" zupełnie od razu!)

Owsiane ciasteczka z suszoną żurawiną i białą czekoladą

Sporo zmieniłam w tym przepisie, bo nawet Boska Nigella nie zawsze ma rację! Jej zdaniem orzechy pekan są w tych ciastkach niezbędne, ale u mnie nie miały szans! Zmniejszyłam też ilość cukru o ponad połowę - biała czekolada jest tak słodka, że nie da się wytrzymać :)

150 g mąki
50 g cukru (najlepiej brązowego, kupuję polski firmy Sante)
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
75g płatków owsianych
125 g miękkiego masła (zawsze zapominam je wyjąć wcześniej z lodówki i potem męczę się z takim twardym jak skała)
1 jajko
75g suszonej żurawiny
tabliczka białej czekolady pokrojonej na małe kawałeczki

Masło utrzyjcie z cukrem, dodajcie jajka, a następnie przesypcie sypkie składniki. Przesiewanie mąki przez sitko jest niesamowicie staroświeckie, ale fajne! Następnie dodajcie czekoladę i żurawinę i uformujcie około 24-30 małych kuleczek. KONIECZNIE JE SPŁASZCZCIE już na blaszce - ja zapomniałam to zrobić i wyszły mi naleśniki zamiast ciasteczek! Ale uratowałam je łamiąc na kawałki - takie cienkie smakołyki do chrupania. Całość podarowałam w prezencie Dziadkowi mojego męża z okazji imienin. Polecam!













7 komentarzy:

  1. A któż to dostał taki cudowny prezncik ???

    OdpowiedzUsuń
  2. super przepis :) chyba dokupię dziś czekoladę i żurawinę i będziemy z synkiem robić :))

    OdpowiedzUsuń
  3. pachnacy swietami przepis:))) az jesc sie chce:)) a tak ze swojej strony dodam, ze ja rowniez w 100% doceniam te odslone przed mezusiem... bo wlasnie, jakos nie dodalas, ale oni tez w koncu sie odslaniaja, z tymi wadami i bledami...i to jest wlasnie super! nikt nie jest doskonaly. pozdrawiam cieplutko, monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow!mniam mniam :) Będę je dziś piec! :) ...jednak jako iż jestem początkującą kucharką to mam kilka pytań:
    1/W jakiej temp piec te ciasteczka?
    2/Jak długo?
    3/... a trzeciego pytania sie wstydzę , ale co mi tam :))) ..ile to szklanek 150g? albo 75g? Jak to logicznie mój "zakuty łeb" :) ma przeliczać? .. niestety kuchennej wagi jeszcze się nie dorobiłam ;)
    Z góry dziękuję i pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa faktycznie nie podałam czasu ani temperatury! Temperatury to między 180-190C, a czas to 10-15 minut, ale trzeba czuwać! bo te moje plaskie dziady się spiekły za bardzo. Co do miar kuchennych, no ja jestem szczęśliwą posiadaczką wagi elektronicznej z rossmanna za całe 35pln, więc nie mam z tym problemu, ale jak nie chce mi się wyciągać tej wagi to żurawinę sypię na oko, a resztę mierzę szklanką 200ml albo butelką do karmienia niemowląt i odmierzam sobie na niej, że mniej więcej 150g mąki zajmuje akurat trochę ponad 150ml na miarce objętości :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...