Niedawno opisywałam ten dziwny rodzaj tęsknoty, który towarzyszy młodym mężczyznom na "nowej drodze życia". Cóż, trzeba przyznać, że młodym kobietom również on towarzyszy. Przyznaję absolutnie szczerze, że potrawy mojej mamy, te które znam od dziecka - to coś za czym z całą pewnością można tęsknić. Jednak, gdy zostałam Panią Własnego Domu, a na świeżutkim mężu :) chciałam zrobić wrażenie - musiałam odciąć się od kulinarnej przeszłości wyniesionej z panieńskiego domu! Musiałam również nie nawiązywać do smaków, które ON znał z czasów kawalerskich, słusznie wychodząc z założenia, że nie podrobię kuchni teściowej - lepiej stworzyć własne podstawy. Przez długi czas poszukiwałam zupełnie nowych smaków, ale zupełnie nieświadomie ciągle myślę o tamtych czasach, gdy nasze mamy wyciskały z polskiej kuchni to co najlepsze. Od ślubu nie jadłam schabowego - to u nas w domu zupełna egzotyka, o katastrofalnych pierogach już tu było i prędko nie powstaną w mojej kuchni. Wywary mięsne, golonki - to zupełnie nie moja bajka. Jeśli jednak mam w jednym obiedzie uchwycić moje i Kacpra tęsknoty kulinarne, taki jedzeniowy powrót do przeszłości - to muszę przyrządzić schab mojej mamy, pieczony w majeranku, faszerowany suszonymi śliwkami oraz puree buraczane na słodko, według przepisu teściowej.
Oba przepisy wydają się brzmieć praco- i czasochłonnie, jednak nic bardziej mylnego!
Pieczeń ze schabu jest na pewno mniej pracochłonna niż klasyczne kotlety, a buraczki, cóż, odpuściłam sobie ucieranie na tarce, tylko wrzucam je do malaksera, konsystencja jest taka sama a roboty znacznie mniej!
Schab faszerowany śliwkami
Kawałek schabu środkowego bez kości okrawam z tłuszczu i błony omięsnej. Następnie rozkrawam go na pół (jak otwieranie książki), ale uważam, żeby nie przeciąć grzbietu. Rozkładam go na płasko i posypuję solą, pieprzem i majerankiem. Cały środek wykładam pokrojonymi na kawałki suszonymi śliwkami. Potem z powrotem składam obie części schabu, przy czym jeden z brzegów zawijam, żeby farsz ze śliwek nie wyleciał. Używam zwykłej nitki do obwiązania schabu, przy czym nie stosuję tu żadnej techniki - wiążę mięcho jak leci :) Na duży talerz wylewam łyżkę oliwy, dodaję pół łyżeczki soli, świeżo zmielony pieprz i duużo majeranku. Mieszam, aby powstała z tego papka, którą następnie obkładam schab. Jeśli jest już ze wszystkich stron przykryty papką - trafia do brytfanki. Dookoła rozrzucam jeszcze trochę śliwek i dwa ząbki czosnku w łupinach, lekko rozgniecione. W zasadzie schab można by najpierw obsmażyć ze wszystkich stron na patelni jeszcze przed pieczeniem. Chyba następnym razem tak właśnie zrobię. Tym razem jednak piekłam go bez smażenia, 1,5h w 200C. Pierwszą godzinę pod przykryciem, potem bez, żeby się zrumienił. Po wyjęciu z piekarnika schab musi trochę ostygnąć i odpocząć, inaczej nie da się go ładnie pokroić w eleganckie plastry.
Puree buraczane
1kg buraków, mniej więcej równej wielkości, myję i wrzucam do garnka z wodą i solą - w łupinach! Gdy buraczki są miękkie (gotują się duuużo dłużej niż ziemniaki), odcedzam je i czekam aż trochę ostygną. Zdejmuję skórkę i wrzucam do malaksera razem z łyżką białego octu winnego, łyżką cukru, szczyptą soli i pieprzu i dużym kubkiem śmietany (niestety!). Całość miksuję na papkę, po czym podgrzewam i podaję ze schabem.
O kurcze, pychotka. Cale szczęście moja teściowa nie jest mistrzynia kulinarii, a bitki w sosie muszę przyznac nieskromnie, że wychodzą mi lepsze. Tylko te jej kotlety mieleone i rosół - tego "podrobić" nie umiem. Moje wspomnienia kulinarne są dość egzotyczne, a to ze względu na wschodznie korzenie. Jest kilka dań, które moja mam robi cudownie i choćbym staneła na głowie nie zrobię tego tak jak ona. Przede wszystkim zupy, które są tak gęste, że spokojnie mogą zastępować dwa dania. Tak... muszę się nauczyć robić te zupy, żeby i moja córka miała takie wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńJednak troche roboty z tym jest....
OdpowiedzUsuńMniam! :) Napewno zrobie w domku ...
OdpowiedzUsuńWow!!Chyba i ja się odważę! :) Mam pytanie .. jako,że jestem uzależniona od czosnku czy oprócz tych dwóch ząbków w łupinkach na brytfance można by np powbijać trochę więcej w mięcho?Lub zawinąć wraz z śliwkami?Myślisz, że nie "pokiereszuje to smaku" ???
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję :)
Myślę, że ok z dużą ilością czosnku - ja go we wszystkich innych potrawach daję tyle, że już nie chciałam Was zrażać :)))) Daj znać jak wypróbujesz, czy smakowało z tym czochem :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPieczeń zrobiłam wczoraj :) Z całą główką czosnku :))) .. obrałam posiekałam i powbijałam wszędzie gdzie się dało, posypałam też śliwki :) Wyszło pyyycha .... mąż nie mógł uwierzyć :) Ja sama nie wierzę że upiekłam - pieczeń! Wielkie dzięki za przepis... uratowałaś nas bo dotychczas jedliśmy tylko drób :))) Wcześniej nie dotykałam innych mięs,bo z góry zakładałam, że coś schrzanię i wyjdzie twarde i niedobre , a tu proszę! Do Twojego przepisu zachęciła mnie łatwość w przyrządzeniu .. w zasadzie mięcho robi się samo :) Dzięki wielkie raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ps.Czekam z niecierpliwością na przepis na cosik równie łatwego tym razem z wołowinki :)))