wtorek, 5 października 2010

MIŁOŚĆ I POMIDORY :)

Kilka tygodni temu nadszedł moment, na który czekałam, no, chyba od kiedy pierwszy raz dowiedziałam się, że urodzę dziecko...

"Kocham Cię, Mama"

To było cudowne, wyjątkowe i niesamowite. Aż trudno opisać euforię, jaka mnie ogarnęła. Zaraz potem było "Kocham Cię, Tata", no a jeszcze parę tygodni później "Kocham Cię, Dziadek". Oczywiście wiedzieliśmy, że Mela nie rozumie dokładnie, co te słowa oznaczają, ale, że badzo dobrze wyczuwa, że jest to okazanie najbliższym niezwykłej czułości.

To teraz wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, gdy kilka dni temu wyjęłam Wojtusia z wanny, po paru chwilach wracam po Melunię i z korytarza słyszę "Kocham Cię gąbeczku". Mela siedzi w pustej wannie, jeszcze słychać zasysanie resztek wody przy spływie, wtula buzię w gąbeczkę i kocham cię gąbeczku.
- Nie kochanie, Ty nie kochasz gąbeczki!!! Kotku, kochasz Mamunię, Tatusia, Wojtusia, Dziadków i Babcie! Nie gąbeczkę! Nie kochasz gąbeczki!
- mmm kocham cie gąbeczku.

Bardzo ciężko jest dojść do siebie, po takim ciosie w serce :)

No i teraz się posypało kocham cię kasztanku, książeczku, kocyku etc.... dzieci są niesamowite. Jedyna pociecha, że "pitulić" - póki co, tylko do mamuni i do tatuni :)))

Teraz w kilku słowach napiszę o mojej nieszczęsnej przygodzie z ośmioma kilogramami pomidorów gruntowych, czyli

Polpa pomodoro

8kg pomidorów gruntowych
sól
cukier
pieprz
oliwa
bazylia szuszona
bazylia świeża
oregano
czosnek

Najpierw babraliśmy się z parzeniem i obieraniem pomidorów ze skóry. Było to tak zajmujące, że nie mamy zdjęć przedstawiających te czynności. Potem pokroiliśmy pomidory i wrzuciliśmy do gara, dodaliśmy 2 ząbki surowego czosnku, przyprawy na oko i trochę oliwy. Gotowało się "to" kilka godzin, a my w międzyczasie przysnęliśmy na kanapie. Obudziłam się z powodu smrodu spalenizny, który dobiegał nie skąd inąd, jak z naszego gara. No właśnie. Zlaliśmy pulpę do drugiego gara, ale posmak spalenizy pozostał już trwale w naszym sosie. Na noc pulpa stała na parapecie. Następnego dnia było jej polowę mniej - tyle wody odparowało!!! Ale jeszcze za rzadka, wobec tego znowu podgrzewanie i mieszanie, doprawianie, itd. Gotowy sos to mały garnuszek, chyba starczy na przygotowanie dwóch obiadów...
Przybyłam spróbowałam i postanowiłam... pulpa w puszce jest rewelacyjna!!!



A oto co powstało - bardzo smaczne, ale przy tej ilości czasu i roboty - zupełnie nieźle jest kupić gotową pulpę w puszce :)

3 komentarze:

  1. To dokładnie, jak w filmie Julia and Julie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie robiłam keczupu, ale po tym niewypale z pulpą - nie wiem czy zamierzam :)
    Julie and Julia właśnie czytam - świetne!

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...