poniedziałek, 25 października 2010

Równouprawnienie w jedzeniu :)

Kocham jedzenie! Po prostu uwielbiam jeść, gryźć, żuć i smakować wspaniałe potrawy :) i nie jakiś kąsek, tylko solidne porcje! Co prawie zawsze jest dla mnie powodem do zakłopotania... Razem z Kacprem dzielimy się jedzeniem prawie zawsze po połowie - chociaż on jest dwa razy większy ode mnie :) zamawiamy pizze - na pół, zupa - po równo w każdej miseczce, jajecznica - prezycyjna linia, utworzona na patelni łopatką do mieszania jajka, określa, ile położyć na każdym z talerzy. Itd, itd. Największy wstyd zaczyna się, gdy idziemy gdzieś ze znajomymi, w kilka par zamawiamy jedzenie. Oni-chłopcy sobie nie żałują, jedzą normalnie. Ale one-dziewczyny odgrywają całe scenki:
Z talerza zniknął trójkącik pizzy, więc mówią (z niesamowitą i trudną do naśladowania kokieterią):

- Kochanie, ale się najadłam, nie mogę się ruszyć!!! Dokończysz moją porcję?

Ja tylko podnoszę twarz znad talerza (z którego zniknęło już co najmniej kilka trójkątów pizzy), przerywam obmyślania nad tym co zjem na deser, i z takim pół przygłupim wyrazem twarzy kończę kęs i niespokojnie połykam. Oczywiście w tym momencie kończy się dla mnie nieskrępowana radość jedzenia w towarzystwie przyjaciół... No i co mam począć, dyskretnie odsuwam swój talerz, że niby też się tak najadłam :) i o deserze nie ma mowy!

Tylko się zastanawiam, czy one, jak Scarlett w "Przeminęło z wiatrem", obowiązkowo najadają się przed wyjściem? Czy siedzą głodne, bo nie wypada, by okazało się, że są łakomczuchami? Czy to coś złego, zjeść sobie solidną porcję? A może to taki zdrowy rozsądek - w końcu ja po takim ucztowaniu ledwie wtaczam się na pierwsze piętro i długo leżę i cierpię z powodu objedzenia? :)))

Napiszcie jak to jest u Was! Kto kocha nieprzyzwoicie się nażreć - ręka do góry!!!

A tak apropos nieprzyzwoitego żarcia, to w czwartek ukazał się dodatek kulinarny do Gazety Wyborczej, z przepisami Jamiego Olivera. Właściwie to pierwszy dodatek był już tydzień wcześniej i żałuję, że Was o tym nie uprzedziłam, ale będą jeszcze trzy (w ten czwartek kupcie koniecznie), a z tych co były powiem Wam, co polecam. W piątek robiłam meksykańskie fajitas, ale trochę zmieniłam, więc nie mam wyrzutów z powodu nadużywania praw autorskich :)

Fajitas

Moje fajitas zrobiłam z paseczków indyka, a nie kurczaka jak w oryginalnym przepisie. Po prostu miałam kawałki piersi indyka w domu, więc je wykorzystałam. Pokroiłam w cienkie paseczki i wrzuciłam do miski. Tak samo pokroiłam papryki - Jamie użył czerwonej, ja dorzuciłam też żółtą, bo dodaje takiego innego posmaczku niż tylko czerwona. Dodałam też "od siebie" czosnek - nie umiem bez niego nic przyszykować. Zwykłą cebulę zastąpiłam moją ukochaną - czerwoną. Z przypraw: Jamie używa mielonej wędzonej papryki, soli i pieprzu oraz kminu. Ja: chilli cayenne, sól, pieprz i mielona kolendra. Zapewne oba zestawy przypraw są tak samo boskie! Podsumowanie: wszystkie składniki pokrojone w cienkie paseczki wrzuciłam do miski, pokropiłam sokiem z cytryny (chociaż miała być limonka), dodałam troszkę oliwy i tak zostawiłam na 20 minut. W tym czasie bardzo mocno rozgrzałam patelnię grillową - fajitas ma aż dymić! To jest charakterystyczne dla tego dania. Niestety moje zamiast dymić troszkę się poddusiło :) ale też było pyszne. Zjedliśmy z ryżem zamiast meksykańskich wrapsów, ale też było świetne. I dokładnie tak jak napisał Jamie: poza czasem marynowania, przygotowanie zajęło mi 19 minut! A zobaczcie jakie piękne i kolorowe! No i ... zjedliśmy wszystko z Kacprem na pół (Mela coś też podjadła, ale nie były to znaczące ilości) :))) !!!









8 komentarzy:

  1. Ja podnoszę rękę do góry. Zdarza mi się zjeść więcej niż mój żołądek jest w stanie przyjąć, a potem leżę i umieram :) i nie ma to jak wsparcie męża w takich chwilach: "kochanie przecież nikt ci talerza spod nosa nie zabierał, toż mogłaś nie jeść wszystkiego a potem sobie odgrzać". A potem z troska w oczach parzy mi miętę lub koper włoski :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba najlepszy umiar we wsystkim ;-) ? ani za dużo, ani za mało tylko w sam raz. A faceci to lubią kobitki jedzące z apetytem tak a propos ;-) Apetyt jest sexy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha ...alez mnie Twoj post rozbawil! :)))
    Ja rowniez uwielbiam sie nazrec (dwie rece w gorze), a te laski co jedza pol trojkata pizzy i wzdychaja jakie sa syte to jakies zakompleksione kwoki :) ... Ja tez taka kwoka kiedys bylam ... zwlaszcza na pierwszych randkach... nie chcialam, zeby facet pomyslal sobie ze ze mnie zarlok,albo zeby nowo poznane ale obce mi dziewczyny nie pomyslaly ze o siebie nie dbam i lub takie tam .. :) Za to po takiej randce juz w domu, oproznialam pol lodowki z okropnymi wyrzutami sumienia, ze jednak nie zjadlam tej rumianej pizzy z pizzy hut czy tez olbrzymiego hamburgera z innej knajpy.Az powiedzialam sobie dosc!Owe wyrzuty sumienia zadzialaly na mnie bardzo terapeutycznie i przekonaly mnie do zmiany myslenia i pokochania siebie!Niech ten nowy facet/potencjalny maz kocha mnie jako zarloka, a te nowo poznane laski niech mi zazdroszcza, ze nie krepuje sie jesc jak mam na to ochote.Dlaczego wogole mam odmawiac sobie czegos co sprawia mi przyjemnosc i nie robi nikomu krzywdy, A skoro umawiam sie z ludzmi w restauracji to przeciez po to zeby zjesc wspolny posilek, tak jak w pubie zeby nazlopac sie piwa :)
    Ps1.U nas fajitas robi moj maz,bo jemu wychodza najlepsze!Dodatkowo jeszcze dodaje czerwona fasolke z puszki.Podsmazona smakuje rewelcyjnie jak tez swietnie sie komponuje z chrupiaca papryka:) A jak juz farsz jest zawiniety w ciasto to calosc polewamy smietana, bo fantastycznie lagodzi i jednoczesnie wydobywa ostry posmak. :)
    Ps2.Jako, ze mieszkam w Uk, to w lokalnej tv w kazdy wtorek jest cykl Jamiego GOTUJ W 30MIN! Uwielbiam GO za te expresowe przepisy!
    Podaje linka i pozdrawiam! :)))

    http://www.channel4.com/food/on-tv/jamie-oliver/jamie-s-30-minute-meals/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog! Dziś do Ciebie trafiłam i czuję się jak w domu;) Tez uwielbiam zjesc porzadnie i też denerwują mnie kobiety, które ledwo co tkną jedzenie i już są mega objedzone...

    OdpowiedzUsuń
  7. :) dobrze, że jest nas tyle, że lubimy sobie zjeść :) może ustanowimy Międzynarodowy Dzień Wcinania bez Ograniczeń dla Kobiet...? :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu nie:) Tylko jak dla mnie jeden dzień to stanowczo za mało:)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...