Jakiś czas temu kupiłam sobie drogie, apteczne mydełko do twarzy. W łazience mam taki "ołtarzyk" na produkty kosmetyczne, dzięki którym wierzę, że będę lepiej wyglądać (niestety kiepsko u mnie z systematycznością stosowania). To ogromny wpływ reklam, które przekonują, że włosy będą mocniejsze o 68%, pory zmniejszone o 32%, a cellulit wygładzony o 97%. Pod spodem cieniutkimi literkami "samoocena - test na próbie 38 kobiet". Ale to już dygresja.
Z ogromnym zadowoleniem rozmyślałam sobie o tym, jak to teraz poprawi mi się cera, przeczytałam forum internetowe i opinie innych kobiet, poszłam do łazienki, by jeszcze raz spojrzeć na wskazania do stosowania na opakowaniu... Otwieram drzwi.. a tam... mój mąż pod prysznicem szoruje moim mydełkiem pod pachami!!!
Co za zbeszczeszczenie!!!
I tak to jest z tymi mężczyznami! Nawet nie zadadzą sobie trudu, by zerknąć na opakowanie - może są dzięki temu szczęśliwsi - w końcu mydło jest do umycia się, a nie do zmniejszania porów :))))
Wybaczam to mydełko, szampony na objętość, podkradanie mojego bezzapachowego dezodorantu! Kacper jest wspaniały, jak trzeba, to nawet z dwoma wózkami wychodził w wakacje, żebym z siostrą mogła skoczyć do outletów :)
A dziś o tortach! Kilka razy próbowałam zrobić wspaniały tort, za każdym razem kończyło się to ... źle. Ostatnia próba, to urodziny Meli, w lipcu. Upał był taki, że wszystkie reguły kulinarne szlag trafił. A ja zamówiłam z tortownia.pl (polecam, polecam, polecam!!!) srebrne i złote perełki, jadalną masę z lukru plastycznego do pokrycia tortu i jakieś tam jeszcze gadżety. Wszystkiego za mało. Torcik, który w rzeczywistości był sernikiem czekoladowym Nigelli (zmodyfikowanym, niebawem przepis), jakoś klapnął, lukier plastyczny nie chciał się rozwałkować i porwał się w kilku miejscach - rezultat był opłakany. Na dodatek torcik schładzał się w lodówce na dnie tortownicy, a następnego dnia był tak delikatny, że nie dałam rady go przenieść na ozdobną paterę. Gdy Mela za kilka lat zobaczy zdjęcia ze swoich drugich urodzin, to mnie na pewno zwymyśla, że nie zamówilam jej "profesjonalnego" ciasta z cukierni :))) z reszta zobaczcie sami:
A teraz zobaczcie, jaki wspaniały tort zamówiła moja siostra dla swojego synka, który gra w hokeja!!!
Wspaniała robota cake girl
Ehh, jeszcze wiele pracy przede mną :) może na pierwsze urodziny Wojtusia, pod koniec kwietnia, się wyćwiczę w sztuce tortowej! A jakie są Wasze doświadczenia z tortami? Pozdrawiam!
ja jak już się zbiorę do robienia jakiegokolwiek ciasta, to powiem nieskromnie że wychodzą mi nawet nieźle , poza wyjątkami - do tej pory każdy miodownik jaki piekłam miał zakalec albo wychodził taki twardy, że jakby w kogoś nim rzucić to jak cegłą ;)
OdpowiedzUsuńa co do tortów, to tak na prawdę grunt to dobry przepis na biszkopt czy inne ciasto na warstwy, a reszta to już nasza inwencja twórcza - bez ograniczeń ;)
Ależ całkiem sympatyczny był Twój torcik, bez przesady! Śliczny kolor, by the way. Ja pewnie bym kupiła z lenistwa. Ale ogólnie uwielbiam piec, tyle że tortu jeszcze nie robiłam. Co do wypieków - ostatnio notorycznie piekę ciasto marchewkowe. Wychodzi bajeczne, schodzi o mgnieniu oka i nikt nie wierzy, że jest w nim głównie zwykła marchewka:DDD Więc pewnie upiekłabym tort marchewkowy:))) Pozdrowienia środowo-przedpołudniowe!
OdpowiedzUsuńpiękny ten Twój torcik! Taka podusia królewny ;-)
OdpowiedzUsuń:) ja bardzo lubię piec ciasta, ale torty to już wyższa szkoła jazdy! Ciasto marchewkowe tez uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj, nawet niezły Ci ten tort wyszedł:) Ja jedyny tort jaki upiekłam, to był tort ananasowy zrobiony dla męża, kilka lat temu. Obecnie na wszystkie imprezy rodzinne torty piecze Bratowa. Ja zdecydowanie wolę gotować niż piec ciasta. Jednak myślę, że od kiedy urodził się Stasiek muszę podszkolić się w tej dziedzinie i podobnie jak Ty przygotować coś na 1 ur. Synka.(u mnie akurat w maju).
OdpowiedzUsuń