czwartek, 14 października 2010

Diety, diety...

Pamiętacie taką scenę z "Przeminęło z wiatrem", gdzie dwie służące ściskają Scarlett gorsetem?? Przypomniało mi się to dziś, bo próbowałam wbić się w trochę mniejszy kostium kąpielowy - też będę potrzebowała pomocy dwóch osób, żeby go założyć, a jak już będzie na mnie, to jedynie najlepsi spece od materiałoznastwa mogą przewidzieć jak długo wytrzyma w szwach!!!! :))) to taki mały sukcesik, kolejny kg w dół :) do ukochanych dżinsów sprzed pierwszej ciąży jednak jeszcze baaardzo daleko...

Odchudzanie... to drażliwy temat! Odkąd sięgam pamięcią - albo jestem na diecie, albo "w przeciągu" ze świadomością, że od zaraz powinnam na niej być. Razem z mężem przerobiliśmy już Montignac, South Beach, Kopenhaską,  nie łączenia węglowodanów z czymś tam, nie łączenia białka z czymś tam innym, dietę 1000 kcal, żp, on ostatnio Ducana, i wiele wiele innych. Najdziwaczniejsza o jakiej słyszałam to stosowana jakiś czas temu przez moją ciocię - zaraz się uśmiejecie, na prawdę nie wiem skąd to wytrzasnęła: przez kilka dni piła galon wody z pieprzem cayenne i łyżką syropu klonowego!!!

Najlepsze efekty osiągnęłam stosując dietę South Beach, ale ostatnio nie mam wystarczająco silnej woli, by zacząć jej pierwszy etap, czyli żadnych węglowodanów - a węglowodany to coś co ja i Kacper kochamy najbardziej!!! Pieczywko, makarony, ciasta, oj szkoda gadać! A jednak w zeszłym tygodniu waga znowu drgnęła w doł, a jadłam chyba same cholerne węglowodany, które są dosłownie wszędzie!!! Te dwa kilogramy mniej to już na prawdę coś! Dlatego postanowiłam "odkurzyć" stary kostium do plywania :)))

Moja biedna Melcia, z powodu moich kompleksów, była na basenie tylko kilka razy. Ostatnio kładła się w wannie, w tej wodzie po kolanka i udawała, że "Mela pływa na basenie". Postanowiłam wziąć się w garść! Od przyszłego tygodnia będziemy chodziły pływać (hmmm raczej pluskać)!

Jedyne co mnie jeszcze martwi...
ale będę na pływalni, nie na pełnym morzu ;)

A dziś proponuję bajecznie łatwy przepis (aż wstyd tak to nazwać) na rybkę!
Mój szwagier kupił mi ostatnio w Macro filety Barramundi - nowość na polskim rynku. Jest to ryba należąca do okoniowatych, naturalnie występuje u wybrzeży Australii, ale obecnie w Polsce założono hodowlę. Prawie wcale nie ma ości drobnych, przez co jest zalecana dla dzieci, ma bardzo delikatne mięsko i dobry smak. Moje filety (ze skorą) posmarowałam oliwą, posypałam solą i pieprzem i grillowałam na patelni grilowej przez kilka minut z każdej strony. Podaję z ziemniaczkami, które pokazywałam już tutaj i sałatką, na którą przepis jest tutaj. Polecam i życzę smacznego!




4 komentarze:

  1. Witam. Podczytuję, podczytuję, ale cicho siedzę. Kiedyś musi być ten pierwszy raz.

    Ja już nie wchodzę na wagę, po pierwszej ciąży i po długaśnym (2letnim) karmieni cycem, gdy w końcu dojrzałam do myśli o odchudzaniu - bach - okazało się, że jestem w ciąży. Teraz gdy nie karmię już młodszej nawet nie planuję żadnej diety z obawy przed kolejnym (tfu tfu) ....
    W gruncie rzeczy wagę mam taką sobie, bardziej przydałyby mi się jakieś ćwiczenia na brzuch, toż to masakra.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja juz mowilam jak mnie natychasz cudnie? ;)

    Rozki szpinakowe pycha!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Serwus!Od pewnego juz czasu sledze Twojego bloga i musze przyznac, ze wiele sie ucze!Masz "lekkie pioro", a przepisy inspiruja mnie wielce, zwlaszcza,ze jestem zwolenniczka tzw expresowego gotowania :) no i zdiecia rewelacyjne :)... ale dosyc slodzenia, bo jeszcze moje biadolenie zamieni sie w prawo Murphy'ego i przestaniesz pisac! (tfu tfu) :)))
    Temat diet to temat rzeka ... ja odchudzam sie od zawsze ... teraz przestalam, bo brak mi motywacji... czekam na wiosne :)))W ciazy przytylam 20kg, Matylda ma 4 mce, a ja nadal 10kg do zrzucenia :) Rowniez przerabialam w/w diety i najlepiej zadzialala Kopenhaska ... jednak kosztem zdrowia, bo codziennie robilo mi sie slabo.Przymierzalam sie do Soutch Beach - bo brzmi smacznie i rozsadnie, jednak zrezygnowalam bo zniechecily mnie przepisy.Jesli bedziesz sie w przyszlosci na owa diete wybierac, to z checia przylacze sie wirtualnie pod bezczelnym warunkiem, ze bedziesz codzien jakies adekwatne do tej diety ciekawo/expresowe przepisy zamieszczac:)
    Osobiscie uwazam, ze Swiatowa Organizacja Zdrowia powinna zakazac odchudzania sie w sezonach jesien/zima, wtedy wszystkim byloby latwiej jak tez sprawiedliwiej dzialac na "trzy cztery" w sezonach wiosna/lato! :) No i jak tu sie odchudzac gdy za oknem plucha i zawierucha, a z kuchni unosi sie zapach ciasta cynamonowego!?! :))) Jutro biegne po dynie - na zupe ... Twoj przepis zamierzam jednak odrobinke zmodyfikowac, gdyz nie przepadamy za imbirem :) Dziekuje za uwage! :) GORACO POZDRAWIAM :)))
    Ps.Za brak polskiej czcionki przepraszam, nie jestem z PL , wiec takowej w posiadaniu nie mam! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, dzieki za ten dłuugaśny komentarz :) dieta south beach może odstraszać ze względu na przepisy, ale ja nie zastosowałam większości z nich! Po prostu chodzi o pewne wytyczne, żeby w pierwszym etapie nie jeść absolutnie żadnych węglowodanów, w drugim etapiepewne określone węglowodany i to pod ścisłą kontrolą. Za to można jeść warzywa bez ograniczeń, ale surowe, raczej mniej gotowanych, bo skacze indeks glikemiczny! Ryby i chude mięso jest dozwolone, a w drugim etapie także brązowy ryż i razowy makaron. Wymyślę kilka przepisów i dam znać :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...