poniedziałek, 27 września 2010

NIE MA TO JAK U MAMY :)))

W życiu każdej mężatki/narzeczonej/dziewczyny - ogólnie partnerki, nadchodzi taki dzień, lub jest nawet wiele takich dni (i wtedy trzeba z tym coś niezwłocznie zrobić!!), gdy słyszymy jakieś porównanie do JEGO mamy. Albo jest to mimochodem rzucone:
- zjadłbym schabowego/pierogi
lub
- kurcze, ciekawe jak moja matka to robi, że jej się tak pięknie kwiaty trzymają. Rodzice chyba mają parapet w salonie od południa, co??
lub
- to jest niesamowite jak moja mama to ogarnia, przy takiej ilości obowiązków i zawsze tam taki ład i porządek. Chyba w weekend musimy posprzątać na pawlaczu. Wtedy tam wrzucę więcej naszych klamotów.
Przeważnie ma to mniej lub bardziej uświadomiony podtekst - no weźże się ogarnij kobieto, inni dają radę, to ty też :))))
Gdy taki komentarz zostanie na głos wypowiedziany - nic już w związku nie będzie takie jak dawniej. Jakąkolwiek reakcję to wywoła w nas samych - nigdy nie wolno tego okazać na zewnątrz! Jedne po kilku tygodniach zaserwują schabowczaka z kostką, inne zwymyślają partnera :)
U mnie reakcji jest kilka - w zależności od nastroju:
- śmiało, niniejszym cię upoważniam do przygotowania jutro pierogów, najbardziej lubię ruskie, też dawno nie jadłam!
- ok, zadzwonię do mamy i się umówimy na weekend (pierogi, czy wspomniana tutaj szczawiowa to zawsze "wabik" by dzieci odwiedziły rodziców :) )
lub nic nie mówię, tylko przy okazji zakupów odwiedzamy dział garmażeryjny i kupujemy paczkę pierogów ze szpinakiem, no bo
- kochanie nie wyobrażam sobie jak z tymi dziećmi stoję godzinami przy blacie cała upieprzona w farszu i mące
- ojej no myniu, oczywiście, przecież po to są te kupne pierogi, żebyś właśnie nie musiała!
Ok, kryzys zażegnany. Jednak, po rozmowie z przyjaciółką, która mi wyznała, że u niej schabowy to taka egzotyka, jak u innych dania kuchni tajskiej, zaciekawiło mnie, skąd te porównania? Nie słyszałam o sytuacji, by któraś z przyjaciółek mówiła: no wiesz, mój tata to wszystko umiał naprawić, a my tu teraz puściliśmy tyle kasy na hydraulika! Ojej no mogłabym za to mieć parę skórzanych oficerek!" To byłby taki cios dla mężczyzny, że bardzo, ale to bardzo popsułby relacje w związku na jakiś czas. No tak... tylko, że my - kobiety, wiemy, kiedy coś przemilczeć, a kiedy delikatnie podyskutować. Oni zaś tak bezceremonialnie dają do zrozumienia, że w domu to mieli dobrze, a teraz kicha :)
Więc ta tęsknota za domem rodzinnym i kuchnią mamy jest czymś naturalnym i w sumie to mężczyzna bardziej drastycznie zmienia nawyki wiążąc się z partnerką i wyprowadzając z domu. Staram się nie brać tego do siebie, bo przecież wiem, że to tylko "tak sobie" wypowiedziane. I tak tu rozmyślam: ugiąć się, czy nie? :) 
Z kwiatami na oknie mam super sytuację - odziedziczyłam to po mojej mamie, tzw. zieloną rękę uff... :)
No z porządkiem i ładem, to już pisałam wiele razy - nic z tego, a tu akurat i mama i teściowa są wzorem.
No a z gotowaniem? Pierogi robiłam przysłowiowe dwa razy - pierwszy i ostatni. Schabowego wcale. Ale staram się czasem przygotować namiastkę "typowego domowego obiadu". Wtedy jest pieczona pierś indyka, surówka z kapusty pekińskiej i ziemniaczki, ale po mojemu :) Dla chcącego nic trudnego, czasem warto się poświęcić, a wynik zaskakuje, np. przekonałam się, że domowe tarte zasmażane buraczki robi się szybciutko, a jak spróbowałam to całe dzieciństwo stanęło mi przed oczami!!! :)
Inspirujmy się kuchnią naszych mam i teściowych, z pożytkiem dla związku :)

Pozdrawiam i życzę smacznego!

PS1 - byliśmy u teściów na "ruskich" w ten weekend, dowiedzialam się pocztą pantoflową od dziewczyny szwagra, że są :)))
PS2 - Mój sfrustrowany mąż zrobił w zeszłe święta ogromny półmisek pierogów z kapustą, a były tak pyszne, że sam stwierdził, że lepsze niż kiedykolwiek próbował :) teraz zarzeka się, że będzie lepił w tym roku z córeczką.

 Kapusta pekińska, posiekana, z jogurtem greckim, oliwą, solą i pieprzem
 Pokrojone w kostkę ziemniaczki, usmażone z rozmarynem i tymiankiem, solą i pieprzem, na oliwie, z calą główką czosnku (przyjrzyjcie się - widać ząbek na środku patelni, jak się usmaży przez kilkanaście minut jest przepyszny, słodki, miękki i wogóle nie czuć, że to czosnek)

 Pierś indyka przyprawiam solą czosnkową, pieprzem i slodką papryką, smaruję oliwą i do piekarnika na 1,5h. Potem kroję w plastry i polewam sosem.

5 komentarzy:

  1. Hmmm, marzy mu się schaboszczak, jak u mamy - niech zrobi sam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze schabowym to akurat nie Kacper, tylko mąż przyjaciółki :) ale z tymi pierogami to Kacper sobie założył pętlę na szyję, no bo skoro robi takie doskonałe, to ja mu ustępuję miejsca :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. :) No tak... ja nie przemilczam tylko się zgadzam.
    "Tak kochanie masz racje pomidorowa twojej mamy jest boska... też bym chętnie taką zjadła. Może idź do mamy na przeszkolenie i jak ugotujesz to mozemy ja jesc nawet codziennie."

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja odpukać nie słyszę od męża podobnych słów, ale reagowałabym podobnie jak Wy :-o

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam Cię do zabawy w "10 rzeczy, które lubię" :-) Dodajesz post z 10 rzeczami, które lubisz a następnie zapraszasz inne osoby do zabawy :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...