czwartek, 30 grudnia 2010

P jak PREZENT

Święta, święta, niestety już po świętach... Pod choinką znalazłam wspaniałe prezenty! Mój kuzyn zgodził się przebrać w strój Świętego Mikołaja, więc Mela miała ogromną frajdę. Ale tak mi się wydaje, że Mikołaj tak sam z siebie nie wiedział co lubię - może zaglądał na mojego bloga...? :) Mój prezent ewidentnie nawiązuje do wpisu o Carrie i Bigu, o ich kłótni dotyczącej prezentu na rocznicę ślubu- przypomnicie sobie i czym mówię zaglądając tutaj! :) Ten sam błąd, co Big, popełnił mój brat: z ogromną dumą przyznał, że dla swojej dziewczyny kupił wspaniały prezent! Jaki? - zapytałam z zapartym tchem. Dysk wymienny do komputera!

Z wrażenia aż ulał mi się sok z buzi!!! - Ty głupku!

- Co?! Przecież to bardzo przydatna i praktyczna rzecz! Trzeba archiwizować zdjęcia i inne pliki!
Moje oburzenie było prawdziwe i chyba skuteczne, bo błyskotki dla jego ukochanej również pojawiły się pod choinką. A ja... dostałam od męża najpiękniejszy (oprócz zaręczynowego) pierścionek w kształcie zawiązanej kokardki - jak księżniczki! Prawdziwe cudo!
Drugim wspaniałym prezentem, bardzo praktycznym (te nie od męża mogą być praktyczne :) !!!) był kultowy notes - Moleskine, na przepisy kulinarne. Jest tam wszystko, czego Desperate Housewife może potrzebować - osobne sekcje na przystawki, zupy, dania główne, dodatki do dań głównych, desery, kilka sekcji nieoznaczonych - można je opisywać według uznania, miejsce na wklejanie wycinków z gazet, kieszonka na karteluszki z przepisami podyktowanymi przez telefon przez mamę, babcię, teściową lub przyjaciołkę, naklejki do oznaczania co ciekawszych przepisów, a nawet kalendarz pokazujący od kiedy do kiedy trwa sezon na jakie owoce i warzywa na każdej półkuli!!! Ogromnie się z tego ucieszyłam - mam pełno karteluszek  i wycinków z przepisami, które są na najlepszej drodze, żeby się zgubić! Dużo przepisów mam "w głowie", a pamięć szwankuje, nigdy zaś nie zdobyłam się na to, by spisać niektóre przepisy na komputerze! A teraz mam ten notes, to przecież Moleskine - mnóstwo sławnych artystów i pisarzy używało tych notesów, m.in. Ernest Hemingway i Ryszard Kapuściński - może i mi jest pisana jakaś kariera literacka!!! ??? :))) Dziękuję Ci, droga przyjaciółko za ten wspaniały podarunek - już nic mi nie umknie, a kilka wolnych poświątecznych chwil spędziłam sam na sam z moim notesem, planując kolejne rozdziały i zachwycając się tym cudeńkiem (ale ze mnie wariatka!).

Po świętach jestem objedzona do granic możliwości - a moje możliwości są ogromne!!! Dla lekkiego przejścia tych poświątecznych dni, podaję przepis na:

OSZUKANA SAŁATKA CEZARA

Oszukana dlatego, że nie lubię sosu Worcester, a może dlatego, że nie miałam go pod ręką, no i nie dodałam też jajek na twardo - zapomniałam je ugotować, a potem już byłam zbyt głodna, by czekać aż się ugotują. Oczywiście są w oryginalnym przepisie, dlatego je dodajcie. Nie jestem też pewna czy w tej sałatce jest oryginalnie grillowany kurczak, chyba czasem zdarza się szynka, ale trudno - ja robię ją tak:
  • główka sałaty rzymskiej
  • ząbek czosnku
  • pierś kurza
  • 4 tosty (ja użyłam ziarnistych)
  • kilkanaście plasterków parmezanu (lub podobnego sera)
  • 2 jajka na twardo
  • oliwa
  • sos Worcester
  • sok z cytryny
  • gruba sol morska
  • pieprz
Sałatę myję i rwę liście na duże kawałki, układam na półmisku. Pierś kurzą posypuję solą i pieprzem, smaruję odrobinką oliwy i smażę na patelni grillowej.  Po smażeniu odstawiam do ostudzenia. Tosty rumienię również na patelnie, bo jak kiedyś wspomniałam - nie mam tostera (i bardzo dobrze). Ząbek czosnku rozcieram z solą, podgrzewam na patelni z odrobiną oliwy aż powstanie gładka masa. Przekładam do kubeczka, dodaję więcej oliwy, sok z cytryny, sól i pieprz (wtedy właśnie jest miejsce na sos Worcester), mieszam i tym dressingiem polewam liście sałaty. Tosty kroję w kostkę, piersi kurze w plasterki, układam na sałacie, posypuję plasterkami parmezanu. Oczywiście jeśli ktoś ugotował jednak jajka na twardo - należy je dowolnie pokroić - wolę ćwiartki niż plasterki - i dodać do sałaty. Lekkie i zdrowe!




Musiałam niemal natychmiast zapełnić chociaż kilka kartek - jakbym miała za chwilę zapomnieć te przepisy!

Powklejałam tu swoje ulubione wycinki z gazet







6 komentarzy:

  1. Notes jest boski!!!! :D

    Też taki chce... jeszcze nie wiem na co, ale chce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamiast recipe journal możesz mieć book journal lub film journal - zapisywać notatki o obejrzanych filmach i przeczytanych książkach, wklejać wycinki z recenzjami, wywiady z autorami :) uwielbiam prowadzić takie dzienniki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ich notesy są genialne. nawet taki mały zwykły do torebki a jak cieszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko gdzie takich szukać??

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój notes dostałam od przyjaciółki ze Stanów, ale są w niektórych sklepach i na aukcjach internetowych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczn asałatka - moja ulubiona w fajnej wersji!

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...