środa, 2 marca 2011

Śledzik...

W ubiegłym tygodniu minęło, nie zauważone przeze mnie, pół roku mojego blogowania. Co za przeoczenie! Powinien być jakiś pół-torcik i pół-żarcik, ale byłam wtedy na feriach z dziećmi i zapomniałam...

Za to przypomniałam sobie wczoraj i zaczęłam rozmyślania na temat należytej formy uczczenia tego wydarzenia! Niestety nie bardzo mam na to czas w tym tygodniu - szykuję jakieś smaczne "danka" na chrzciny mojego synka, które będą w niedzielę. Przymierzam się, żeby zrobić mój pierwszy (tak na prawdę to drugi, ale mam nadzieję, że pierwszy udany) tort w stylu angielskim. Zamówiłam lukier plastyczny z tortowni w błękitnym i granatowym kolorze - zobaczymy jak wyjdzie...

A tymczasem pokażę Wam smakowity obiadek, który jedliśmy kilkanaście dni temu: Kacper przywiózł z Gdańska pół zamrażalnika ryb, między innymi filety śledzia. Nigdy nie jadłam świeżego śledzia i długo zastanawiałam się jak go przyrządzić? Akurat pojawiły się młode ziemniaczki (właściwie to zapomniałam spytać naszą sprzedawczynię skąd pochodzą???z resztą - nie ważne! W końcu to młode ziemniaczki!) - a na oknie cudem przy tych mrozach utrzymała się malutka sadzonka świeżego tymianku. Więc decyzja zapadła.

FILETY ŚLEDZI W TYMIANKU

  • filety świeżego śledzia
  • garść listków tymianku
  • sól
  • pieprz
  • bulion w proszku
  • kilka łyżek mąki
  • olej rzepakowy
To Kacper uparł się na tę mąkę - stwierdził, że tak filety będą bardziej chrupiące. Ja wolę przyrządzać ryby na patelni grillowej bez mąki, ale trudno :)
Filety obtoczyłam najpierw w oleju wymieszanym z tymiankiem, solą i pieprzem, a następnie w mące wymieszanej z bulionem w proszku. Na patelnię z rozgrzanym olejem rzepakowym - parę minut z obu stron i gotowe!
Młode ziemniaczki trochę oczyściłam szczotką do paznokci (mam w kuchni jedną przeznaczoną specjalnie do młodych warzyw!), wrzuciłam do naczynia żaroodpornego z oliwą, sporą ilością posiekanego tymianku, solą i pieprzem. Do piekarnika na co najmniej godzinkę i gotowe!
Do tego "kupna" surówka z buraczków - pisałam już Wam kiedyś o moim uzależnieniu od buraczków Marwitu? Ta sałatka ma jakieś idealne proporcje!
No i oczywiście "Jogórek", czyli jogurt grecki ze startym ogórkiem i czosnkiem. Prosty, ale smaczny obiadek.

P.S. świeży śledź - o czym przekonałam się oczywiście dopiero 2 tyg temu - ma cholernie, ale to cholernie dużo drobniutkich ości.
- Nie ma problemu! - powiedział mój mąż, po czym urwał kawał ciabatki i rzekł:
- Widzisz to? (kawał buły) - to jest zapychacz. Jak będziesz jeść na raz rybę i ciabatę, to dasz radę z tymi ośćmi.

Dzięki za radę, kochanie :)

Jeśli nie macie świeżego śledzia prosto z Gdańska - to dobrze! Możecie użyć mrożonych filetów dorsza, mintaja, halibuta lub sandacza. Będą idealne ze świeżym tymiankiem.







6 komentarzy:

  1. troche w innej sprawie niz powyższy wpis, ale kulinarnej. Wczoraj po wielu latach bycia teściem dostąpiłem zaszczytu posmakowania babeczek (w pełnej krasie babeczkowej - z lukrem i przyozdobione) Małgosi. Wypiek okazał się wyjątkowo smakowity. Gratulacje!!!!! Spróbowałem też czegoś w cieście i to było przepyszne.
    Kuchnia Małgosi jest wyjątkowa, oczywiście na plus tak jak wspaniałe wychowywanie Meli i Dajtusia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki! Tort na pewno będzie wspaniały: śliczny i smaczny!

    OdpowiedzUsuń
  3. ekhem...pierwszy raz kilka byków w tekście. Popraw szybciutko i wykasuj mój komentarz:)
    niezauważone
    zresztą to co innego niż "z resztą"

    OdpowiedzUsuń
  4. Sto lat z okazji półrocznicy. Młode ziemniaczki pojawiają się na blogach znaczy sie wiosna idzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciao,
    Skoro juz piszesz pol roku to pszedam ci patent na osci z pol nocy:)
    kup sledzia nie w filetach ale "calego" wypatroszonego. Pozbywasz sie glowy, kladziesz na desce rozcietym brzuchem do dolu i "rozplaszczasz" lekko. kciukiem lub koncowka drewnianej lyzki dociskasz mocno kregoslup do deski (tylko go nie polam). Odwracasz rybe i zaczynajac od glowy powoli podnosisz kregoslup. Powinien wyjsc z wiekszoscia osci, a jak cos sie oderwie to najlepiej je sie wyciaga malymi obcazkami. Sledz filetowany maszynowo zawsze bedzie mial kupe malych, obcietych w polowie osci. Mam nadz ze sie przyda, pzdr,
    L.

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie te cholernie rdrobniutkie ości w śledziach mnie przerażają, więc chyba skuszę się na jakąś inną rybkę.
    Małgosiu, wracając do naszych rozważań na temat żywienia latorośli, sprzedam Ci patent, który dostałam od teściowej (czasem się na coś przydaje :-) Jak gotujesz zupkę dla wojtusia i ugotuje Ci się więcej, to wlej wrzącą do małego słoiczka (np. po koncentracie, ale nie tego po zupkach, bo mają złe gwinty), mocno zakręć i odwróć do góry dnem. Zupka się zawekuje, siup do lodówy i możesz ją tak przechowywać kilka dni. Sprawdziłąm, skosztowałam, zupka jest pyszna, pachnie i nic się z nią po tych kilku dniach nie dzieje. Dzięki temu Staśko ma różnorodność, a mama nie musi wymyślać różnych zupek na każdy dzień. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...