piątek, 11 marca 2011

FIZJOLOGIA SMAKU

Czytam zabawną książkę poświęconą gastronomii, zagadnieniom smaku, apetytu i radości płynącej z jedzenia. Chociaż "czytam" to dużo powiedziane, bo każdego wieczora ze zmęczenia "odpadam" po trzech, może czterech akapitach - lekturka się wydłuża. Dodatkowym utrudnieniem w czytaniu jest fakt, że owa książeczka była wydana w 1825 roku i napisana jest wyjątkowo zawiłym, pełnym ozdobnych nie do zniesienia zwrotów, trudnym, starodawnym stylem. Autor, profesor Anthelme Brillat-Savarin, to francuski prawnik i smakosz (ale nie łasuch!). W "Fizjologii smaku" już na samym wstępie zamieścił kilkanaście aforyzmów, które będą od dziś moimi życiowymi dewizami. Oto kilka z nich:

8. Stół to jedyne miejsce, gdzie człowiek nigdy nie zazna nudy przez pierwszą godzinę.

9. Odkrycie nowego dania większym jest szczęściem dla ludzkości niż odkrycie nowej gwiazdy.

10. Ci, co się obżerają albo upijają, nie umieją ani jeść, ani pić.

18. Ten, co podejmuje przyjaciół, a nie zatroszczył się sam o posiłek, który zostanie im podany, jest niegodzien posiadania przyjaciół.

20. Zaprosić kogoś - znaczy mieć na względzie jego szczęście przez cały czas, gdy jest pod naszym dachem.

Do mnie wyjątkowo przemawia punkt 9: nic nie wywołuje takiej radości w moim domu, jak wypróbowanie jakiegoś nowego przepisu, zwłaszcza, gdy okaże się hitem :))) potem na długo wpisuje się w nasz zestaw ulubionych potraw. Po prostu nowo odkryta aromatyczna, pełna warzyw zupka, obchodzi mnie nieopisanie bardziej niż wybuch supernowej w odległej galaktyce! Nie straszne mi planetoidy o kursie kolizyjnym z orbitą Ziemi, kiedy mogę oddawać się jednej z największych ziemskich przyjemności, która, jak pisze profesor Savarin "na ostatek jest nam pociechą po utracie innych (przyjemności)" - i jedynie się domyślam, co te inne przyjemności oznaczają. Bo przez "utratę" rozumiem, że na starość nie możemy się tym przyjemnościom oddawać, ehh...

W ubiegłym tygodniu ugotowałam sycącą i pożywną meksykańską zupę z kurczakiem i kukurydzą, która od dawna za mną "chodziła". Muszę od razu ostrzec mojego teścia, że na pewno byłby poczęstowany, gdyby tak szybko nie uciekł po "dyżurze" przy moich dzieciach - gdy robiłam zakupy, m.in. składniki zupy...

MEKSYKAŃSKA ZUPA Z KURCZAKIEM, FASOLĄ I KUKURYDZĄ
  • 1 podwójna pierś kurza
  • 1 papryka żółta
  • 1 papryka pomarańczowa*
  • 1 czerwona cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 1 puszka pulpy pomidorowej
  • 1 puszka kukurydzy
  • 1 puszka fasoli "red kidney"
  • 1 łyżka mielonej papryki słodkiej
  • 1 łyżeczka papryki ostrej
  • śmietana do zup
  • posiekana natka kolendry
  • sól, pieprz, oliwa (1 łyżka)
  • naturalny bulion w proszku lub kostka warzywna/drobiowa
  • posiekane papryczki chili
* papryki mogą być dowolnego koloru, ja po prostu takie miałam w domu

Ostatnio prawie wszystko co gotuję rozdzielam na dwa garnki, jeden dla nas, drugi dla Wojtusia. W sformułowaniu "dla nas" wliczona jest Mela, która jeszcze nie może jeść niektórych bardzo ostrych rzeczy, dlatego ten przepis, na którym opierałam swoją potrawę jest zmodyfikowany. Nie było tam fasoli ani kolendry, ani śmietany - za to była papryczka chili dodawana na początku gotowania i mnóstwo oliwy - musiałam go po prostu zmienić. Ale po kolei:

Czosnek i cebulkę posiekałam i podsmażyłam na oliwie (chyba tak zaczyna się większość przepisów na moim blogu! Rozważam przygotowanie jakiegoś szablonu-gotowca, żeby się w nieskończoność nie powtarzać z tym nieszczęsnym czosnkiem i cebulą...). Piersi kurze pokroiłam w paseczki i dodałam na patelnię. Papryki słodkie umyłam, wycięłam gniazda nasienne, pokroiłam w krótkie paski i również wrzuciłam na patelnię - wszystko dusiło się do czasu aż kurczak przestał być surowy a papryki zmiękły. Przeprowadzka do garnka, gdzie dodałam puszkę pomidorów, sól, pieprz i obie przyprawy z papryki i bulion w proszku. Dodałam też ok. 2 szklanki wody. Gotowałam kilka minut, po czym dodałam odsączoną z zalewy kukurydzę i fasolę, gotowałam jeszcze kilka minut i już była gotowa. Osobno, na patelni podsmażyłam papryczki chili. Nie mogłam ich dodać wcześniej, bo danie byłoby nieodpowiednie dla mojej Meli. A tak po prostu ja i Kacper posypaliśmy sobie swoje porcje chrupiącą i wspaniale ostrą papryczką i każdy był zadowolony. Po nałożeniu do miseczek dodałam śmietanę i listki kolendry, wbrew marudzeniu mojego męża, który powiedział, że to zielone psuje smak. Oto efekt końcowy:

P.S. Książkę "Fizjologia smaku" pożyczył mi szwagier, również smakosz i znawca dobrego jedzenia. Pozdrawiam!

14 komentarzy:

  1. Szczególnie spodobał mi się punkt 9 o szczęściu...
    Bardzo mi się podoba Twoja zupa, taka treściwa i moi chłopcy chętnie taką zjedzą... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostojna Jubilatko ze wzgledu na Twoje Święto nie będę kąśliwy.Po długim dyżurze uciekałem, gdyż moje ukochane Wnuki dokonały masakry na dziadkowym kręgosłupie. Jest jednak faktem, że dostęp do Twoich cudów kulinarnych mam bardzo limitowany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się podoba 10, dzięki za polecenie ksiązki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupka wygląda bardzo apetycznie, chyba pomyślę o niej na weekend :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O mniam! Zaraz spróbuję.
    A mnie się dzesiątka podoba - święte słowa!

    OdpowiedzUsuń
  6. To musi byc fajna ksiazka:)Zupka tez na pewno fajna:) Wszystkiego naj naj najlepszego z okazji Urodzin! Spelnienia marzen i jak najwiecej szczesliwych chwil i usmiechu!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziś są Twoje urodziny? Wszystkiego najlepszego Gosiu :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystkiego Najlepszego! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra! Czytałam twojego bloga po kryjomu i po kryjomu wykorzystałam twój przepis na makaron ze świeżą miętą. Dziś zrobiłam zupkę meksykańską i normalnie muszę wyjść z ukrycia bo to jest istna rewelacja :-) Nie wiem czy zupa doczeka męża powrotu z pracy :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zrobiłam dziś kwadraciki z poprzedniego wpisu.
    Super pomysł.
    Jedynie ja zrobiłam wersję "piątkową"z pieczarkami, cebulką i serkiem.
    Fotkę dedykuję Gosi w podziękowaniu za cudowne przepisy i życzę wszystkiego smacznego z okazji urodzinek;)

    http://img25.imageshack.us/i/1007252w.jpg/

    PS. Nie wyszły może takie równe i dokładne bo bliźniaki ganiały mi pod nogami więc robiłam je na szybko no i fotka na szybko cyknięta bo chłopaki wyrywały się do jedzenia;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję Dziewczyny!!! Bardzo, bardzo mi milo :)))))))))))) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiosennie u Was na nawet talerzach

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystkiego naj!!!:-) uff. jeszcze zdążyłam:-) uwielbiam takie perełki biblioteczne. Ale przy punkcie 18 ruszyło mnie sumienie. Mój mąż jest zwolennikiem tak zwanego domu otwartego. Goście bywają u nas w tygodniu, w piątek, sobotę, czasami bez zapowiedzi przychodzą w niedzielę i szczerze pisząc już mi się nie chce podejmować ich za każdym razem czymś do jedzenie. no cóż. jakoś chronić muszę swoją psychikę:-)))

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...