wtorek, 8 lutego 2011

Otępienie

Pamiętacie prawa Murphy'ego? kolejny przykład - jak zaplanujesz urlop - rozchoruje ci się dziecko (przynajmniej jedno). W ubiegłą sobotę mieliśmy jechać nad morze - uwielbiam Bałtyk zimą, więc Kacper rozpisał urlop i ledwo to zrobił - Wojtunio się totalnie rozłożył... Nie ma przykrzejszej sytuacji niż chory na zapalenie oskrzeli niemowlaczek, który kaszle i leje się przez ręce. Musicie mnie pochwalić za bohaterską decyzję, którą podjęłam:

- Ty jedź kochanie, weźmiesz Melkę, a ja zostanę z Wojtusiem w Warszawie.
- Nie ma mowy! Nie będziemy się rozdzielać. Oczadziałaś?! (to nasz ulubiony zwrot, którym zwraca się Kargul do Pawlaka - lub na odwrót: No coś ty, Kaźmierz, oczadział?). To po prostu jedyny sposób, by mój mąż zdołał wyrazić swoje oburzenie i skrytykować mój pomysł jednocześnie.
ok, przekonałam ich, że wyjazd jest lepszy dla każdego!

...poza mną, co musiałam przemilczeć, żeby osiągnąć swój cel...

Oczywiście ledwo wyjechali a już chciałam, żeby jednak wrócili. Myliłam się sądząc, że z jednym dzieckiem będzie łatwo, że Wojtas - przecież jest chory - będzie cały czas spał, a ja tylko się glebnę na kanapie i będę czytać książki i oglądać filmy... Zamiast tego mam masę syropów do podania, czopki do wciskania, 9kilo do noszenia na rękach na okrągło - nie ma mowy nie tylko o książce, ale nawet o jakiejś dłuższej niż 30sek. kąpieli!!!

A bez mojej gwiazdy jest w domu tak dziwnie i pusto, że dziś rano musiałam włączyć Stacyjkowo na Minimini, żeby mieć jakąś namiastkę normalności!

Gotowanie to teraz taka odległa wizja... Bez smacznego jedzenia popadam w otępienie, więc jak Wojtas wreszcie zasnął, to kosztem własnej drzemki przyszykowałam regenerującą hinduską zupę z ciecierzycy. Trzeba znajdować pozytywy w każdej sytuacji, np. tej zupy nie robiłam chyba od dobrych 2 lat, bo jest tak ostra, że nie jadłam jej w ciąży ani gdy karmiłam piersią, a teraz ze względu na to, że nie nadaje się dla dzieci. Ale jak Meli nie ma...

PIKANTNA ZUPA Z CIECIERZYCY

Ten przepis jest autorstwa Rachel Ray, która prowadziła kiedyś świetny program "30 minute meals" i rzeczywiście wszystkie dania szykowała jak błyskawica. Sekret polega na tym, żeby nie bać się używać gotowych półproduktów, takich jak ciecierzyca, fasola czy kukurydza w puszce, tak samo jak puszkowane pomidory - wiele dań można przygotować na prawdę szybko, gdy nie trzeba najpierw parzyć pomidorów, zdejmować skórki i kroić w kostkę lub gotować fasoli czy kukurydzy do miękkości - po coś wymyślono puszki! Tak więc zupa, którą robię według przepisu Rachel, z drobnymi zmianami - jest prawie wyłącznie z półproduktów i chwała jej za to!

  • 3 cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 puszki ciecierzycy w zalewie
  • puszka pomidorów krojonych bez skóry
  • 3 łyżki oliwy
  • 2-3 szklanki wody
  • 2 łyżki bulionu w proszku lub 2 kostki rosołowe
  • pół łyżeczki soli
  • pół łyżeczki czarnego pieprzu
  • 1-2 łyżki pieprzy cayenne
  • 1 łyżka mielonej papryki (ja lubię ostrą ale można też użyć słodkiej)
  • 1-2 łyżki gotowej przyprawy curry lub: łyżka kurkumy, pół łyżeczki cynamonu, łyżeczka nasion kolendry, łyżeczka nasion kminu rzymskiego, łyżeczka startej gałki muszkatołowej i dwa goździki - wszystko to wrzucam do moździerza i tłukę na papkę - lepsze od gotowej przyprawy curry Kamisu, bo bez glutaminianu sodu.
  • opakowanie jogurtu greckiego
Do malaksera wrzucam czosnek i cebulkę i siekam na drobniusieńkie kawałeczki. Wrzucam do garnka i podsmażam na oliwie. Do tego samego malaksera wrzucam ciecerzycę odsączoną z zalewy i puszkę pomidorów. Miksuję, ale nie na zupełnie gładko - zupa musi być jakby ziarnista, żeby można było gryźć kawałeczki ziaren ciecierzycy. Papkę dodaję do cebuli, gdy ta się zeszkli. Dodaję wodę (nabieram do puszki po pomidorach, żeby wypłukać resztki. Dodaję bulion i przyprawy. Gotuję kilkanaście minut i gotowe! Uwaga! zupa jest bardzo ostra, co można oczywiście modyfikować dodając mniej pieprzu cayenne i ostrej papryki, ale nie ma lepszego dodatku łagodzącego i jednocześnie podkreślającego smak tej zupy niż gęsty jogurt grecki lub bałkański - jedna czubata łycha na miseczkę, dobrze wymieszany, powoduje, że zupa jest doskonała!








10 komentarzy:

  1. z przepisu skorzystam na stówę :-) Zdrowia życzę i gratuluję podjętej decyzji. Totalnie zdrowe podejście do życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też wysłałam kiedyś męża na weekeed ze starszym synkiem, a młodszy miał wtedy chyba ze dwa tygodnie, myślę sobie wyśpię się, posegreguje ubrania w szafie, poodpisuję na zaległe maile, poczytam... a tu co? Praktycznie żadnego punktu nie udało mi się zrealizować - Oskar był niesamowicie marudny, bardzo mało spał, albo budził sie po 5 minutach... jakiś obłęd :-)))

    Na Bałtyk w zimie też mam ochotę, a nigdy nie byłam.

    Zdrowia dla Wojtusia.

    P.S. U mnie też ostatnio zupowo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepis super - dzięki!
    Szkoda tego wyjazdu ale może jeszcze się uda nie raz wyjechać we 4:)
    No i jesteś super mama wiesz?!!??!!
    Pozdrawiam i życzę duużo zdrówka:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko super, tylko niepotrzebnie chemia (bulion w proszku / kostki). Sama oliwa z oliwek wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze odnośnie ekologii, lecz trochę z innej beczki. Ostanio czytałam artykuł, że nasza żywność w sklepach praktycznie nie posiada składników odżywczych. Co w takim razie kupować? A może sadzić samemu, hodować samemu? Bo ceny ekologicznych produktów żywnościowych nie są małe. A tak się zastanawiam czy taka żywność tak naprawdę nie powinna być tańsza?

    OdpowiedzUsuń
  6. Odnośnie komentarza powyżej - wielokrotnie podkreślam, że używam bulionu w proszku bez glutaminianu sodu i innych świństw - to samo dotyczy kostek - kupuję takie, gdzie są same wysuszone sprasowane warzywa z solą i przyprawami, bez sztucznych zagęszczaczy i innych świństw.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dag ta żywność nie może być tańsza, bo z racji nie stosowania sztucznych nawozów, pestycydów czy innych spryskiwaczy przeciw owadom - plony tych hodowli są jednak niższe i straty wynikające z ataków ewentualnych szkodników lub większej podatności na niekorzystne czynniki środowiska muszą być odrobione wyższą ceną tych produktów - to akurat rozumiem, jeśłi chodzi o żywność. A jeśłi chodzi o sprzęty lub bio-migdały sprowadzane z madagaskaru, no to już inna sprawa :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymaj się dzielnie! Naprawdę podziwiam Twoją decyzję, aby wysłać męża i Melę nad morze, ale chyba było to najlepsze wyjście. Szybko wracajcie do zdrowia i normalności.

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo ciekawa zupka. lubię takie smaki (co do bulionu w proszku też używam takiego bez "świństw"). chętnie i jak kiedyś zupkę poczynię, ale dopiero jak dojdę do siebie (nie lubimy się od wczoraj z moim blenderem).

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...