Szyk zdania w tytule dzisiejszego wpisu pozostawia wiele do życzenia. Muszę znowu powołać się na Gwiezdne Wojny i Mistrza Yodę, dla którego charakterystyczne było odwracanie słów w zdaniach, przez co zrozumienie wersji oryginalnej bez napisów stało się dla mnie niemal niemożliwe.
Wyjechałam na ferie z siostrą i naszymi dziećmi. Żeby nie pchać się w góry, w czasie gdy ferie ma województwo mazowieckie i wszędzie tłok, wybrałyśmy znacznie spokojniejsze, a także niezrównanie piękne Mazury. Gdybym tylko mogła wcześniej przewidzieć te szalone mrozy! No cóż. Wtedy wzięłabym korkociąg do wina. Ale od czego jest tusz do rzęs i szczoteczka do zębów??? Oto jedna z tych rzadkich umiejętności, które powinna przecież posiadać każda z nas - otwieranie wina damskimi sposobami. A 9 kolejnych...?
1) każda kobieta powinna umieć zrobić dobre wrażenie - i w tym pierwszym punkcie można zamknąć wszystkie pozostałe :))), ale serio:
2) zatrzymać samochód na stopa
3) poprawić wystrój każdego wnętrza - czy to będzie kawalerka jej faceta, czy stodoła, w której spędza się weekend w stylu "unplugged" - zawsze to potrafimy: tu bukiecik jakichś zerwanych kwiatów, tam obrazek, obrusem przykryć złażącą farbę ze stolika, pufę postawić w miejscu plamy na dywanie. Co dziwne faceci te nasze ulepszenia traktują jako zagracanie, ale nich im będzie.
4) rozpłakać się na zawołanie - to absolutne minimum talentu aktorskiego, który baaardzo się przydaje w wielu sytuacjach, na szczęście opanowałam tę sztukę!
5) słyszałam, że powinnyśmy umieć umalować się bez lusterka, ale to chyba dla fanek Bridget Jones.
6) przeraźliwie piszczeć - tutaj poniosłam fiasko - zawsze fascynowały mnie filmy grozy i nie tylko, gdzie kobiety w różnym wieku prezentowały niewiarygodne możliwości i wariacje na temat krzyku - mimo, iż było w moim życiu kilka okazji, nigdy nie przeszło mi przez gardło coś więcej, niż jakby bardzo głośny pomruk...
7) przyjaciółki wmówiły mi, że trzeba tu też wymienić umiejętność efektownego rozbierania się... hmmm. Od jednej z nich dowiedziałam się także, że na allegro można zamówić składaną teleskopowo rurę do tańca erotycznego, która jest świetna i zajmuje niewiele miejsca - poza tym wiele punktów fitness oferuje już zajęcia szkolące w tym tańcu!!! Na razie się nie skuszę, ale muszę wziąć pod uwagę "głos ludu". Co sądzicie o tej umiejętności???
8) uśmiechnąć się rozbrajająco - to zdecydowanie tak samo istotne jak płacz na zawołanie - nie trzeba nic tłumaczyć.
9) ugotować co najmniej jedną potrawę tak prostą, że wszyscy pytają: "Wow! To na prawdę aż tak proste? Smakuje jak jakaś skomplikowana potrawa! Muszęę spróbować taką zrobić!!", a drugą taką, że wszyscy powiedzą: "Wow! Już nie wymieniaj więcej składników! I tak mi się to nigdy chyba nie uda!"
Spełniając pierwszą część punktu 9. podaję Wam przepis na udaną, niezwykle smaczną zupkę, którą często robię jesienią i zimą. To po prostu ugotowana i zmiksowana włoszczyzna z ząbkiem czosnku, jogurtem greckim i grzaneczkami.
KREM Z JARZYN
- pęczek włoszczyzny
- 2 ząbki czosnku
- liść laurowy
- kilka ziaren ziela angielskiego
- sól, pieprz, oliwa
- pół opakowania jogurtu greckiego
- bulion w proszku bez glutaminianu sodu lub naturalna kostka rosołowa
- kilka kromek czerstwego chleba
Włoszczyznę obieram, myję i kroję byle jak - i tak wszystko trafi do blendera! Gotuję w niedużej ilości wody z ząbkiem czosnku i przyprawami, łyżką oliwy. Chleb kroję w kostkę, nożem "spłaszczam" ząbek czosnku i wrzucam go na zimną patelnię razem z kilkoma łyżkami oliwy - niech się powoli podgrzewa. Kiedy czosnek jest rumiany odławiam go, a na aromatyczną oliwę wrzucam kostki chleba i podgrzewam aż będą rumiane i chrupiące. Można dodać mieszankę ziołową, np. po pół łyżeczki majeranku, bazylii, oregano, rozmarynu i tymianku plus odrobinę suszonej papryki - jednak ja najbardziej lubię takie zwykłe grzaneczki czosnkowe. Kiedy warzywa się ugotują miksuję je na idealnie gładki krem. Dodaję jogurt grecki, mieszam. Po nałożeniu do miseczek wrzucam czosnkowe grzaneczki. Jedna z moich ulubionych zupek! Wojtunio ostatnio zajada z nami, oczywiście bez czosnkowych grzaneczek - wtedy nie dodaję przypraw do gotujących się warzyw - przyprawiam dopiero po odłożeniu "przydziału" synka do osobnego garnuszka :)
Punkt 4 opanowany do perfekcji! Zawsze zdaje egzamin:)
OdpowiedzUsuńAd.4 - nawet mam takie dwa czyt trzy tematy, które jak sobie o nich pomyślę to ryczę jak bóbr :D
OdpowiedzUsuńAd.7 - poważnie? Niech tylko Młody opuści me ciało, a kupię i będę wywijać, bo "zawsze chciałam mieć takie coś" :D Albo nie, powiem Małżonowi i to ON mi kupi ;) a do tego wykorzystam pkt.8 :D
E, to sobie świetnie radzę;)
OdpowiedzUsuńjaki słoneczny!
OdpowiedzUsuńo idealnej, kremowej konsystencji.
perfekcja w każdym calu!
Malowanie bez lusterka - łatwizna! Zupka jarzynowa - bleeeee ;-)
OdpowiedzUsuńPyszny kremik z pysznymi grzankami:)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ta dziesiątka
OdpowiedzUsuńi ta zupa bardzo
no to z kretesem poległam na froncie powinności kobiecych:-))) no dobrze, to wino jeszcze otworzę. ale to tyle:-)
OdpowiedzUsuńtakie pożywne zupy, mniam! i te grzanki...
OdpowiedzUsuńciekawe te umiejętności... najbardziej zastanawia mnie jednak umiejętnośc otworzenia butelki wina przy pomocy tuszu do rzęs ;)
u nas kiedyś zdarzyło się otwieranie butelki wina za pomocą wkrętarki :D korkociąg wtedy diabeł ogonem nakrył ;)
pozdrawiam ciepło!
Evelio, ja też tylko to wino zaliczam :) Ewentualnie stopa złapać mogę, ale już dawno nie próbowałam i nie wiem czy wciąż aktualne :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście,że jest ten przepis bo nie miałabym co ugotować dziś na obiad;) Wrzuciłam jeszcze resztki cukinii, zgodnie ze swoją filozofią życiową: "nic nie marnować". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń