Dziś rano link przysłała mi przyjaciółka - widać wybieram tematy na topie :)
Zgadzam się z wieloma argumentami, że pieluchy uczulają, że zaśmiecają. Ale na to na razie niewiele się poradzi, bo żeby zachęcić do bardziej naturalnego pielęgnowania dzieci - powinno to być tańsze lub chociaż zbliżone cenowo. Teraz powiedzcie mi czy jeśli firma wysyła do was eko-tetrówy kurierem, który jedzie przez całe miasto, a po tygodniu je zabiera i znowu wiezie przez pół miasta, dostarcza do jakiejś pralni, po czym przywozi z powrotem do was uprany zestaw - czy to takie ekologiczne? Czyli w ciągu miesiąca ile kursów robi taki kurier? Za chwilę się okaże, że ja jestem bardziej ekologiczna, bo spacerkiem z wózkiem idę sobie do rossmanna i kupuję paczkę jednorazówek. A tak właśnie się zastanawiam, czemu nikt nie namawia kobiet do powrotu do zwykłej waty zamiast podpasek - uuuu ile one powodują zaśmiecenia??? Czy eko matki używają tradycyjnych podpasek, czy bycie ekorodzicem dotyczy jedynie pielęgnacji dziecka? Czy ekologiczne jest sprowadzanie jakichś - to moje ulubione słowo - organicznych produktów za niebotyczne kwoty z najodleglejszych zakątków ziemi? Jeśli mam jakąś bladą wizję eko rodzica, to wyobrażam go sobie raczej tak: kiedy chce nosić dziecko w chuście, jedzie do sklepu z polską bawełną, kupuje kawał materiału i sam ją szyje. Robi zabawki z dzieckiem w domu z jakichś kartonowych pudeł i innych zalegających rzeczy. A tymczasem na forach i stronach sklepów, do których zajrzałam - eko produkty to chusta z organicznej bawełny za ponad 300pln, eko zabawki zamawia się kurierem do domu - nowy wielki blok kartonu, który został specjalnie utworzony, po to, by rodzic z dzieckiem zrobił szałas czy domek dla lalek. To chyba mniej ekologiczne niż zrobienie wykorzystanie tego co już znajdziemy w naszym mieszkaniu?
Natomiast fajne jest podejście, by kupować używane ubranka lub własne oddawać rodzinie i znajomym. To też dotyczy tych nieszczęsnych plastikowych zabawek. Jeśli moje dzieci dostały furę zabawek po moim bracie ciotecznym i synku mojej siostry, ja o te zabawki bardzo dbałam, regularnie czyściłam i zapobiegałam zniszczeniom, to mam szanse przekazać je w bardzo dobrym stanie jakiemuś innemu dziecku - wówczas na jednym zestawie zabawek ma szanse się bawić aż kilkoro dzieci. Tak samo z wózkami i sprzętami dziecięcymi. Przechodnie kołyski, łóżeczka, przewijaki i leżaczki to super sprawa. Ubranek mam mnóstwo po innych dzieciach, często też kupowałam w lumpeksach - można tam trafić prawdziwe perełki, np. dla Meli kupiłam kiedyś piękną sukienkę w kolonialnym stylu za 1,80pln!!!
Oczywiście, że warto wspierać wszystko, co nie zaśmieca niepotrzebnie naszej planety, ale wczoraj napisałam po prostu o moim osobistym wrażeniu, że takie radykalne ekologiczne podejście wśród wielu rodziców to po prostu snobizm. I tyle. Nie wiem jak wiele to ma wspólnego ze świadomością, że ekologia to tak na prawdę ścisła dyscyplina naukowa, a nie trend społeczny, ale to już inny temat. Smutne jest tylko to, że snobizm czy nie snobizm - rzeczywiście to może być dobre dla ograniczenia odpadów, ale tak jak napisano w linku powyżej - na razie to zbyt droga sprawa, a hieny już się rzuciły by wyłącznie na tych rodzicach zarobić...
Ja dalej twardo kombinuję z deserami, to chyba mi przywołuje smaki dzieciństwa, bo robię różne wersje budyniów. Dziś:
BUDYŃ WANILIOWO-POMARAŃCZOWY
- 0,5 l mleka
- skórka z 1 pomarańczy
- łyża soku z pomarańczy
- łyżeczka miodu (czubata)
- 3 łyżeczki cukru
- łyżeczka ekstraktu waniliowego lub małe opakowanie cukru waniliowego
- 3-4 łyżki skrobi kukurydzianej lub mąki ziemniaczanej
- kilka cząstek pomarańczowych do dekoracji
Pomarańczkę sparzyłam, obrałam skórkę i część skórki odłożyłam do późniejszej dekoracji. Część mleka wlałam do kubka, resztę do garnka. W kubku z mlekiem wymieszałam skrobię, miód, cukier, ekstrakt waniliowy i skórkę oraz łyżkę soku z pomarańczy. Gdy mleko się zagotowało, zdjęłam garnek z kuchenki, wlałam mieszankę skrobiową i wymieszałam, po czym ponownie zagotowałam. Przelałam do miseczek, a gdy trochę zgęstniało ozdobiłam cząsteczkami pomarańczy i skórką. Pycha :)
Zgodzę się w pełni z Tobą. Nasze dziecię ma używane: łóżeczko, wanienkę, przewijak, pościel, no i oczywiście ciuszki:) My "inwestujemy" tylko w pieluchy i kosmetyki. Po co mi nowe wyrko skoro u kogoś stoi w piwnicy? To jest właśnie bycie "eko":)))
OdpowiedzUsuńKochana! Eko matki stosują kubki menstruacyjne oczywiście
OdpowiedzUsuńhttp://kubeczek-menstruacyjny.ladycup.eu/stosowanie.aspx i zero hormonów, bo to zanieczyszcza cale środowisko!
Ja to sobie nie wyobrażam przechowywania przez tydzień tych pieluch z odorkiem :) Wiadmo, że grubsze sprawy trzeba usunąc, ale i tak zapaszek się roznosi... A po za tym chyba bym nie chciała, aby moje dzieci używały pieluszek, które są "w obrocie"; mimo, że z odzieży lumpeksowej korzystamy z zamiłowaniem :)
OdpowiedzUsuńA eko- matki oprócz kubeczków używają też eko - podpasek, które się pierze - też jakoś to do mnie nie przemawia.
No to się ujawniłam - baaardzo mi się tu podoba, podczytuję i ściągam pomysły na smaczne jedzonko :)))
Zaskoczyłyście mnie z tym kubkiem menstruacyjnym!!! Mogłam się lepiej przygotować i poszukać info o tym, ale może lepiej nie...? Nie zrezugnuję z tamponów za nic w świecie, z resztą chyba są cąłkiem ekologiczne, bo to przecież sprasowana - właściwie nie wiem co, ale wygląda jak wata lub lignina :))))) i kupuję duże opakowania, więc to mniej paczek na więcej sztuk :) uczę dziecko gasić światło, większość gazet czytam tylko w postaci internetowej, a tygodniki przekazuje mi mama. Wymieniam się książkami z rodziną i przyjaciółkami, staram się gasić światło i oszczędzać wodę... Wspieram organizacje ochrony zwierząt, lubię kupować regionalne produkty, chociaż nigdy nie zrezygnuję z jakichś sprowadzonych smakołyków tylko dla zasady, bo to źle, że są sprowadzane... Czyli staram się żyć dobrze na tyle na ile mogę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mi powiedziałyście o tym kubku menstruacyjnym... Mój mąż zaglądał mi przez ramię i zrobił się nieco zielony na twarzy... powiedział, że ma nadzieję, że nigdy tego nie kupię i zapytał jak eko rodzice radzą sobie z zastąpieniem papieru toaletowego czymś bardziej ekologicznym, co było dość obrzydliwe i musiałam uciąć dyskusję.... :))))))
OdpowiedzUsuńmęczy mnie czasami ten świat. to ludzkie popisywanie się, lansowanie, pseudoekologiczne życie. Ciekawe ilu z tych rodziców zakręca wodę podczas mycia zębów. Ja zakręcam i na tym chwilowo skończę. Jestem przeciętnie nieekologiczna jak na dzisiejsze czasy...i co? I dobrze mi z tym!:-)
OdpowiedzUsuńGeneralnie eko życie zawsze wydawało mi się tańsze - nie zużywanie bez potrzeby prądu, zakręcanie wody podczas mycia zębów to mniejsze rachunki. Pranie w orzechach też bardziej ekonomiczne od proszku, a czyszczenie sodą tańsze od cifu. Używane ubrania i zabawki, produkty kupowane na lokalnym targu, torby wielorazowe itd. A tu proszę niespodzianka - możesz ekologię traktować jak lans, a lans kosztuje :)
OdpowiedzUsuńprzesada w żadną stronę nie jest dobra..
OdpowiedzUsuńTeż jestem pod wrażeniem tych kubeczków menstruacyjnych!
Zgadzam sie ze trzeba z wlasnym sumieniem byc "eko" a nie podazac za lansem...a juz tym bardziej jak ten "lans" daje po kieszeni:) Wtrace sie co do tetrowych pieluszek:) Ja mieszkam w Stanach i tzw "cloth diapers", czyli pieluszki tetrowe sa znacznie tansze od jednorazowych. Tutaj przyklad zestawienia kosztow (z uwzglednieniem kosztow prania u siebie w domu) (po angielsku): http://www.diaperdecisions.com/pages/cost_of_cloth_diapers.php
OdpowiedzUsuńMozna zaoszczedzic od $500-$2000. Niestety nie orientuje sie jak to jest w Polsce...
Dodatkowo sprzedawane sa specjalne "diaper bags" czyli torby na brudne pieluszki, z ktorych zaden odor sie nie wydostaje a samo pranie tez nie jest skaplikowane i zdecydowanie mozna to robic w domu:)Pieluszki sa w roznych rodzajach i zrobione tak aby mamom ulatwic zycie..no i mozna uzywac tych samych pieluszek przy kolejnym dziecku:)
Pozdrawiam, Agnieszka
Kubek jest genialny, używałam wszystkiego i tylko on pozwala na swobodę i pełną higienę. Mój mąż nawet czasem pomaga w opróżnianiu jak nie mam zlewu pod ręką...nie przeszkadza mu to, po prostu jest świadomy i nie zacofany. Zanim, którakolwiek z Was, będzie pisała anty opinie powinna wypróbować...
OdpowiedzUsuńNie trzeba koniecznie czegoś próbować, żeby wyrazić zdziwienie i zaskoczenie :) nie mam ochoty próbować, bo bez tego wiem, że to nie dla mnie. Może jest wygodny i komfortowy jak mówisz, ale nie muszę próbować, żeby wiedzieć, że inne aspekty stosowania tych kubeczków są nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń