środa, 8 grudnia 2010

KOLEKCJONERKA

Mela lubi oglądać kreskówkę "Świat małej księżniczki". Niedawno, w jednym z odcinków, mała bohaterka zauważyła, że jej tata-Król kolekcjonuje znaczki. Po co to robisz tatusiu? To moje hobby! Ja też chcę mieć hobby, zbierać kolekcję. Dobrze kochanie, co chciałabyś kolekcjonować? Jeszcze nie wiem. Dalsze perypetie są mniej godne uwagi, ważne, że pod koniec swych poszukiwań księżniczka ogłasza: już wiem, będę zbierać wszystko!

Zupełnie jak ja. Ostatnio opisałam jak szukałam swojego ulubionego zajęcia, i żeby nie zrobić z siebie totalnej wariatki pominęłam w opisie moje dziwne kolekcje, które gromadziłam. Napięcie trzeba stopniować, więc ujawnię to dziś: jestem śmieciarą, gadżeciarą, kolekcjonuję totalnie zbędne badziewia. Mój mąż jest strasznie biedny - to ogromny ciężar mieszkać z kimś takim! Jego przestrzeń życiowa jest ograniczona do minimum, ponieważ ja zbieram wszystko i to wszystko musi być gdzieś przechowywane!!!
Jeśli w gazecie jest dodatek: płyta angielskie słownictwo ekonomiczne, to na pewno ją wykupię - może kiedyś się przyda? Jeśli w supermarkecie chcę kupić herbatę, taką jak zawsze, ale obok zobaczę, że inna marka dołącza do swojej pudełko na saszetki to od razu zaświecą mi się oczka!! Wow! Puszka na herbatę! Odlot!
- Kochanie po co ci puszka na herbatę? Kolejna?
- No na herbatę!
- Mamy już kilka. Po co ci kolejna?
- Nie mamy w czym trzymać hibiskusa! (śmieciarze zawsze znajdą argument!)

Jak kupuję tusz do rzęs i nieopatrznie zobaczę, że do tuszu innej firmy dołączona jest kosmetyczka (ale najpierw trzeba też kupić płyn do demakijażu) to już jestem stracona - przeciez taka kosmetyczka to nie lada gratka, co?

Do miesięcznika Dziecko dodają koszulkę z Cliffordem? No przecież Mela musi taką mieć!

Jeśli zamówię dwie karmy psie na raz, to dostanę coś tam gratis, ale gdzie ty będziesz do jasnej cholery przechowywała 30 kg psiej karmy? No ale jest promocja! Ta kość gratis!

I tak w kółko: płyn do naczyń z kubkiem, pasta do zębów dla dzieci z pudełeczkiem na mleczaki (przecież będzie potrzebne za kilka lat!).

Co do "zbieractwa", czyli kolekcji hobbystycznych, przeszłam już przez wszystko: były znaczki, kamyki, muszelki, buteleczki od perfum (chociaż tu muszę przyznać, że kolekcja obejmuje kilkaset sztuk, czasem unikatowych buteleczek - szkoda tylko, że nie mam gdzie jej trzymać!), karteczki z kolorowych notesików, sznurówki, jakieś puszki, figurki słoników, a ostatnio jeży i myszek, jednym słowem katastrofa! Trzymam "na pamiątkę" zeszyty z podstawówki, pamiętniki, jakieś nic nie znaczące świstki.

Do tego niedawno doszły kuchenne gadżety, i o ile figurki czy karteczki lub znaczki mogłam po prostu wyrzucić, to z tym jest nieco większy problem. Mamy pełno sprzętów i sprzęcików lekko pokrytych kurzem, ale to nic :) W ubiegłym roku w Rossmannie za całe 55,90 nabyłam wspaniałą elektryczną maszynę do smażenia naleśników. Zajmuje w cholerę dużo miejsca, ale jest bajerancka, i mimo, że Kacper się wścieka, że używam jej raz na 3 miesiące - wreszcie doczekała się swojej chwili chwały i zadebiutuje na blogu! Przepis na naleśniki z jabłkami poniżej.

Naleśniki z musem jabłkowo-cynamonowym

Mela nie lubi jabłek, więc ja w swoim uporze i "wszystkowiedzeniu" na silę próbuję je przemycić do jej dań, Z powodzeniem jedynie w naleśnikach. Zdrowsze są jabłka surowe, wiec musu nie gotuję. Obieram dwa jabłka, lubimy kwaskowe ligole - dobrze się tu sprawdzają, wrzucam do blendera z łyżką brązowego cukru, odrobiną soku jabłkowego z kartonu, łyżeczką cynamonu i połową łyżeczki gałki muszkatołowej - wszystko miksuję na papkę.

Z ciastem naleśnikowym jest problem, bo wszystkiego daję na oko, mniej więcej tak: dwa jajka, duża szklanka mleka, łyżka roztopionego masła, szklanka mąki, szczypta soli i cukru. W mojej masie zawsze są grudki, nikt nie jest doskonały i należy to przyjąć ze spokojem, a nie rezygnacją :)

Jak już raz na te trzy miesiące wyjmę i odkurzę maszynkę do naleśników - Kacper wyrasta spod ziemi i wyrywa mi wszystko, bo sam lubi smażyć te naleśniki, a najbardziej rozprowadzać ciasto drewnianym patyczkiem! On jest mistrzem ogromnych naleśniorów, a ja preferuję takie mniejsze, dlatego efekt końcowy to każdy naleśnik innej wielkości. Po usmażeniu smaruję musem jabłkowym i składam. Gotowe. Przed podaniem posypuję cukrem pudrem.



 tak wygląda totalnie nieudany naleśnik :)







6 komentarzy:

  1. Ja też tak mam, nie walczę ze sobą. Mam stosu starych gazet (ja na pewno kiedyś wszystkie doczytam!), całą szufladę kolorowych ołówków, kredek, gumek (nie było takich ładnych rzeczy, jak byłam mała!), zeszytów z pięknymi okładkami, notesików..Gadżety kuchenne to osobny rozdział w moim życiu. Także witam, Siostro! (Najdziwniejsze, że w architekturze wnętrz bardzo podobają mi się puste, jasne, skandynawskie przestrzenie...)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha! Swiat zbieractwa to piekny swiat! Ja w mlodosci tez przechodzilam przez te puszkowo, naklejkowo, karteczkowe zbiory. Byly jeszcze karty telefoniczne:-) u nas w domu to moj maz znosi rozne rzeczy gratisowe. Uparl sie na szklanki dodawane do sokow i butelek whisky. Ale wybaczam mu, bo on jedyny moje wielkie dziwactwo. Ogladalas moze film "Amelia"? Tam jej wybranek serca kolekcjonowal ludzki smiech, odciski butow i zdjecia wyciagniete spod budek fotograficznych. Ja natomiast kolekcjonuje...listy zakupowe pozostawione przez przypadkowych ludzi:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha listy zakupowe - to oryginalne :)!!!! prześłij mi jakieś, może mnie zainspirują, bo ja zawsze zapmoninam sobie przygotować jakąś porządną listę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z kolei nic nie zbieram (no może poza koszyczkami różnego rodzaju, które uwielbiam za praktyczność), ale zawsze chiałam, tylko nie mogłam się na nic zdecydować. Jak coś zaczynałam zbierać, to zapał szybko gasł. Za to dodatkiem gratis często kuszą mnie producenci. Kubek, szklanka do piwa, otwieracz, puszka - tego nigdy za wiele:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łączę się z Kacprem...Nie cierpię zbieractwa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A śłiczne doniczuszki z Ikei i wazoniki i właśnie koszyczki wiklinowe? Ikea to raj dla śmieciarzy! :) gazety - znam to, mam już chyba kilkadziesiąt egzemplarzy nieprzeczytanych wprost i polityk :) Kacper ciągle mnie straszy, że któregoś dnia je wszystkie wywali :)piękne blaszane pudełka po ciasteczkach i czekoldakach... ach dużo by mówić - jest tyle pięknych przedmiotów, które chciałabym mieć :)...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...