sobota, 12 lutego 2011

Szkolenie na JEDI :)


Jesteśmy maniakami Gwiezdnych Wojen, Harry'ego Pottera i Indiany Jonesa, uzależnieni od telewizji i radia. Do wielu rozmów, kłótni i dowcipów nieustannie wprowadzamy fragmenty dialogów filmowych, tekstów piosenek, a nawet spotów reklamowych - ale uwierzcie mi, że to ma na celu jedynie wspólny śmiech i rozładowanie napięcia tak często towarzyszącego rodzicom. Koniecznie klikajcie wszystkie linki w tekście!

Sytuacja 1:
Kacper wracając z pracy zawsze otrzymuje dokładne wytyczne - co ma kupić - do moich przepisów (ja wracając ze spaceru z dziećmi połowy zapominam). Wchodzi do domu i ja z góry wiem, że muszę spytać o najważniejszy składnik:
- Masz zielony groszek?
Wtedy Kacper recytuje Słonia Trąbalskiego (ostatnio u nas numer 3 na liście przebojów, po Lokomotywie i Rzepce):
- "Dobrze wiedziałem lecz zapomniałem!"
Wtedy chrapliwym głosem wypowiadam słynną groźbę Vadera:
Na co mój dobry mąż z nieudawanym żalem przeprasza. Ale ja muszę zachować twarz pokerową, by podkreślić jak poważnym zaniedbaniem było niekupienie groszku:

Sytuacja 2:
Tylko ja obcinam dzieciom paznokcie, dozuję lekarstwa, zapodaję czopki, przytrzymuję podczas szczepienia, itp - jestem od wszystkich najgorszych i nieprzyjemnych czynności. Czasem mam dość, więc złośliwie mówię:
- Kochanie wolisz zrobić obiad, czy obciąć Wojtusiowi paznokcie?
no to on z miną wyrażającą wyłącznie honor bierze małego na ręce i się oddala.
- Jak mam to zrobić, kiedy on się tak wierzga? - słyszę z pokoju.
Tym razem ja to Obi Wan Kenobi:
Słyszę chichot. A po chwili zaklęcie unieruchamiające z Harry'ego Pottera, czyli:
- Drętwota!!!

Inne zaklęcie - przywołujące - "Accio!" wypowiadamy, gdy oboje położymy się na kanapie i nagle zorientujemy się, że pilot od telewizora leży na parapecie!

Sytuacja 3
Absolutnym hitem jest u nas piosenka "Time to say goodbye", czyli chyba Andrea Bocelli - nadaje się na całą gamę okazji - od wylewania dziecięcych siuśków do kibelka, wyjaśnienie naszemu psu, że zostaje w domu a my gdzieś wychodzimy, a zwlaszcza rozstanie z Kacpra ukochaną, ale na maksa ściachaną koszulą - gdy muszę mu wyperswadować odroczenie przeznaczenia jej na szmaty jeszcze o kilka tygodni - zawsze sięgam po Bocelli'ego - to niezawodne! :))) Za to, gdy Kacper się zacznie mieszać w moje gotowanie i ja z przerażeniem krzyknę "Nie dodawaj jeszcze śmietany!" to on rozbrajająco nuci refren piosenki Timbalanda "It's too late"... no i nie mogę się rozzłościć.

Właściwie nie sposób podać tu wszystkich przykładów, niestety ci, którzy nie znają Wojen ani Harry'ego - nie zrozumieją żadnego z naszych żartów. Chyba każdy ma w swoim domu jakieś ustalone kody porozumiewania - u mnie jest kinowo-muzycznie i powiem Wam, że bez tych rytuałów już dawno byśmy zwariowali... A tak, przynajmniej dajemy upust naszym kiełkującym zdolnościom aktorsko-wokalnym...


Wczoraj mój mąż uraczył mnie wspaniałym śniadaniem - kilka dni miałam takich kiepskich, kiedy Wojtas był chory, że tata stanął przy garach. Podaję Wam (za przyzwoleniem autora) przepis na najdoskonalszy śniadaniowy omlet Głowackiego:

PUSZYSTY OMLET Z SEREM, OLIWKAMI I SUSZONYMI POMIDORAMI

... posypany posiekaną dymką, jak nie omieszkał dodać Kacper.
Dla naszej trójki (ja, Kacper i Mela):
  • 8 jajek
  • 4 plastry sera Gouda
  • kilkanaście posiekanych czarnych oliwek
  • kilka posiekanych suszonych pomidorów w oleju
  • sól
  • pieprz
  • masło z łyżeczką oliwy
  • pęczek dymki
Kacper precyzyjnie oddziela żółtka od białek, a białka ubić na umiarkowanie sztywną pianę. Potem łączy obie masy i przyprawia solą i pieprzem. Na dużej patelni rozgrzewa masło z odrobiną oliwy po czym wlewa masę. Posypuje posiekanymi oliwkami i pomidorami. Kiedy się mocno zetnie można spróbować obrócić omlet - co w przypadku tego ciężkiego i nadzianego dodatkami - nie zawsze się udaje. W większości przypadków Kacper kładzie na jeszcze nie ścięty wierzch kilka plasterków sera, po czym składa omlet na pół i dopiero wtedy obraca i jeszcze smaży z każdej strony około minutę. Potem dzielimy go na części, rozkładamy na talerze i polewamy obficie pikantnym ketchupem i posypujemy posiekaną dymką. Tak rozpoczęty dzień musi być wspaniały!










12 komentarzy:

  1. Usmialam sie jak norka - toz to prawie calkiem jak u mnie w domu :)
    Omlet wyglada pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. My w domku też fani tych samych klimatów, często na zlew pełen garów wołam "Avada kedavra" ale jakoś nie działa...
    Mój przyjaciel kiedyś słuchając wykładu swojej mamy n.t. "Jak powinien żyć" podniósł długopis, a może ołówek, zamachnął nim przed jej nosem i z kamienną twarzą powiedział "Riktusempra" - przyjaciel był jak najbardziej pełnoletni, a mama jak najbardziej oniemiała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha, a ja myślałam, że to tak u mnie tylko śmiesznie cytatowo;0

    OdpowiedzUsuń
  4. :-) uwielbiam takie domowe dialogi. to sprawia, że związek i rodzina ma swoją słowną intymną przestrzeń. U nas również często pojawia się Time to say goodbey...ale mamy też: Elvis has left the building, Orzeł wylądował albo SKAN-DAL wypowiedziane z odpowiednią intonacją:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas z kolei padają teksty Pawlaków i Kargulów z Samych Swoich, albo z innych polskich komedii. I tak mamy: "Podejdź no do płota!", "Oczadziałeś?", "Nieuchronnie idzie do pełnoletności...", itd, itp.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hiiihhhhh... fajnie u was :))) U nas tez fajnie :)Mysle, ze w wielu domach sa takie rozne kody porozumiewania sie, ktore "czytają" tylko domownicy :)
    Ps. omlet twojego meza mnie obezwładnił... Fajny taki gotujacy facet :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hehehe uśmiałam się bo u mnie jest podobnie, tylko teksty które na ogół rządzą to z "Asterix i Obelix Misja Kleopatra", "Rozmowy przy wycinaniu lasu" czy inne polskie komedie typu Miś, Seksmisja, Rejs czy chłopaki nie płaczą ;)

    także rozumiem wasz język bardzo dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. no i Mela na ostatniej focie! dziekuje!pierwsza klasa jak zawsze!zgadnijcie co u nas jutro na sniadanie.. ale wlasnie, to meski omlet wiec trzeba tatusiowi przedstawic przepisa:)a tak przy okazji, troche TV liznelam w weekend... co myslicie o JOGURTACH dla facetow czyli wersji MEN???? w polskim jogurcie menowie???? no dla mnie to szok weekendu, taka bzdura!pozdrawiam monia maksa

    OdpowiedzUsuń
  9. niezły post :) ubawiłem się :)
    pozdrawiam i informuje ze często czytam .. nie zawsze mam czas komentować niestety ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz doskonale rozumiem dlaczego na sobotni dyżur byłem zaproszony " przyjdź ale troszkę później niż zwykle,tato"

    OdpowiedzUsuń
  11. Drogi Teściu! Niestety znowu pudło - bo omlet jedliśmy w piątek - Kacper ciągle jeszcze miał urlop!

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...