piątek, 20 maja 2011

JAK ZABRAĆ LODY NA PIKNIK?? ciasteczka lawendowe + nadrabianie zaległości z newsów o celebrytach :)



Wczoraj "zaliczyłam" dwie godziny cudownego relaksu: wizyta u fryzjera! Co tam hucząca obok suszarka, wyjątkowo gadatliwa sześciolatka, która przyszła z mamą, pył lakierów, farb i pełno innych bodźców, które normalnie mogą irytować, ale dla mnie są tak odmienne od "domowego" zgiełku, że brzmią jak muzyka. Błyskawicznie zaszyłam się w "archiwalnych" numerach Gali, Vivy, Twojego Stylu, Elle i innych tego typu pisemek i nadrobiłam spore zaległości. Zaczęłam od lutego!!! Dowiedziałam się o kilku nowych celebrytach, przeczytałam o szczegółach rozstania Dody z Nergalem, okazało się (z gigantycznego nagłówka Gali), że Doda lubi seks i orgazm - to wyznanie, niemożliwe do niezauważenia, wypisane wytłuszczonym drukiem i czerwoną czcionką było takie odkrywcze - czy to ma oznaczać, że Doda jednak jest taka jak wszyscy? No bo kto nie lubi?

Kolejny moment zatrzymania był wśród kartek magazynu In Style i moja ulubiona Kate Hudson w wywiadzie. Nie wiem co to za tendencja, że każdy z takich wywiadów zaczyna się mniej więcej tak samo. Napiszę z pamięci, chodzi przecież głównie o klimat przedstawiony w artykule. Kate stoi na podjeździe swojego domu. Segreguje zabawki, czy sprząta garaż. Głaszcze się po brzuchu (już to widzicie?!). Zaprasza mnie (dziennikarkę) do środka, po czym woła Rydera (pierwszego synka) i robi mu lemoniadę... sielska scenka, nie ma co. To taka codzienność w wydaniu gwiazdy.  No, ta lemoniada to była kropka nad i, ale przynajmniej nie było takich banałów, że Kate lubi seks.

Może kiedyś będę dziennikarką - wtedy zacznę tak (też pełno banałów, ale przynajmniej ze śmiechem, a nie z pawiem podchodzącym do gardła):
Kate w swoim domu ma miliony rzeczy, zabawek, kubków - wszystko piętrzy się w każdym możliwym kącie pomieszczenia. Syn jest uroczy, ale co chwila przeszkadza nam w rozmowie, domagając się lemoniady, włączenia bajki lub wyjścia na rower. Kate przedziera się rzez sterty ubrań i sprzętów do hokeja, żeby wydostać torbę na zakupy z pierwszymi elementami wyprawki dla drugiego dziecka. Przerzuca wszystko z jednego fotela na stół (lub jeszcze bardziej dramatycznie - na rozstawioną deskę do prasowania!) i wskazuje mi, że mogę tu usiąść. Pacyfikuje syna wyciągając z zamrażalnika gigantyczną porcję lodów, polewa czekoladowa i marsz na podwórko! Możesz wziąć game boya, ale tylko na pół godziny! - krzyczy. Zmęczona dotyka brzucha - to taki instynkt każdej ciężarnej. No, odwraca się do dziennikarki, to teraz możemy porozmawiać!

TERAZ, TO JA SIĘ DOPIERO CZUJĘ TAK, JAKBYM CZYTAŁA O SOBIE!!!

Wielokrotnie w ciągu ostatnich miesięcy (może nawet lat) dwoma słowami podsumowałam macierzyństwo: umożliwić niemożliwe...
Mela domaga się pikniku i w ten weekend jeśli pogoda dopisze, na pewno gdzieś się wyrwiemy. Lubimy rozmawiać o minionych i nadchodzących wydarzeniach, więc od kilku dni trwały "konsultacje" menu piknikowego. Co ze sobą weźmiemy?
LODY! powiedziała Mela...
Moim pierwszym obowiązkiem jest umożliwić niemożliwe, więc proszę bardzo, moja kochana dziewczynko:

LAWENDOWE CIASTECZKA "LODY"
  • 200g mąki
  • 100g masła
  • 70g cukru pudru
  • 1 jajko
  • łyżka kwiatów lawendy*
  • 1 łyżeczka ekstraktu lub cukru waniliowego

*kwiaty dałam w równej proporcji świeże z suszonymi

Wszystkie składniki wymieszałam, gotowe ciasto schłodziłam ok 1h w lodówce, następnie wałkowałam z córeczką (ona raczej maltretowała), wycinałyśmy kształty rożków z lodami i kilka tradycyjnych (koła, kwadraciki), układałyśmy na blasze z papierem do pieczenia i piekłyśmy w 190C przez ok. 7 minut.
Przepis zaczerpnęłam z bloga smaki imprezy. To po prostu kruche maślane ciasteczka, tyle że z dodatkiem lawendy. Zapach jest piękny w czasie pieczenia, po upieczeniu i ostudzeniu - gdybym nie wiedziała, że to z lawendą, nie wiem czy bym się domyśliła, ale na pewno były smaczne. W przepisie jest mało cukru, co jest dobre, gdy ma się w planach lukrowanie, jednak jeśli ciasteczka mają być "gołe" - proponuję dać 100g i nie pudru, tylko gruboziarnistego, trzcinowego lub posypać przed pieczeniem wierzch ciasteczek.

Lukier tradycyjny - cukier puder z odrobiną wody i barwnikami, moja kolekcja barwników jest z aledobre.pl i tortownia.pl. Fioletowy lukier to lody jagodowe, mamy też malinowe, śmietankowe i oczywiście czekoladowe!
Różne kolory lukrów trzeba nakładać w kilkunastominutowych odstępach czasowych, żeby lukry wyschły i kolory się nie zmieszały. Zabawa jest wspaniała, a radość dzieci - przeogromna. Takie lody z całą pewnością można zabrać na piknik :) nie roztopią się, więc dodaję do akcji "czas na piknik" oraz "Klub kwiatożerców 2011"













Czas na piknik

Klub Kwiatożerców 2011

10 komentarzy:

  1. "Pacyfikuje syna wyciągając z zamrażalnika gigantyczną porcję lodów"?

    Zobacz jak dobrze, Ty nie musisz nawet sięgać do zamrażalnika :)

    Piękne foty! Córa urocza! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zabawny tekst :-)))
    I świetna pointa!

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne! I cudowny post!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu, ty naprawdę masz talent pisarski :-)(oprócz oczywiście kulinarnego, ale to w pierwszej kolejności. Taki wywiad z chęcią bym przeczytała.
    Ciasteczka - czad. Pięknie wyglądają i napewno smakują zaskakująco! Nigdy nie próbowałam lawendowych ciasteczek.
    Ps. Zapraszam do mojego ostatniego posta. Myślę, że Tobie jak najbardziej należy się taki "napis" w kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ smakowite ciasteczka, to gdzie ten piknik?

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ciasteczka lawendowe! Ale skąd o tej porze masz świeżą lawendę?

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny pomysł z tymi ciasteczkami ;) Bardzo mi się podobają! Dzieciaki pewnie też zadowolone ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki dziewczyny :) lawendę kupiłam w kwietniu i rośnie pięknie u mnie na balkonie. Ścięłam kilka kwiatków w zeszłym tygodniu i ususzyłam, a świeże dodałam w dniu pieczenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. sprytnie i uroczo!!!:-) gwiazdy posiadaja sztab osob od wsparcia kryzysowego:-) tam prawdopodobnie jest specjalna osoba od usuwania gratow spod tylka dziennikarza...ale jakich gratow...przeciez salon musi byc idealny:-) oj tak...umozliwic niemozliwe...walcze codziennie:-) P.S. jak mozna lubic seks i orgazm? a fe. ok. seks rozumiem, ale orgazm?:-))))))

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...