piątek, 8 kwietnia 2011

OBNIŻANIE STANDARDÓW...

Kiedyś nie do pomyślenia było dla mnie wstać rano, nie umyć i nie ułożyć włosów i wyjść z domu... kiedyś nie pozwoliłabym sobie na wyjście bez minimalnego, podkreślającego makijażu. Kiedyś raz na jakiś czas czyściłam fugi między kafelkami szczoteczką do zębów roztworem z octu i sody!!! Nie miałam góóóóóóry prasowania, prania, przeraźliwie zapuszczonego mieszkania, nie malowanych od stuleci paznokci i wielu innych "zaległości" - oczywiście niedopuszczalnych parę lat temu.

Obniżanie standardów zaczęło się prawie 5 lat temu - wraz z zakupem naszego golden retrievera - Molo. Oj tak, mój psiak kocha błotko, trawkę, kałuże i piach. On po prostu cierpi, gdy jest czysty. Moja podłoga bezlitośnie odczuła, że zamieszkało z nami nowe żywe stworzenie. Siłą rzeczy - nowy obowiązek w postaci psa, wymusił mniejszą dbałość o mieszkanie. Niemal dwa lata później urodziła się Melcia. Karmienie, przewijanie, spacery i zabawa + drugie studia = mniej czasu, większy syf w domu, ale też znieczulenie na te nowe "aspekty" życia domowego. Rok temu urodził się Wojtunio i obniżanie standardów nadal trwa. Jeszcze niedawno, gdy Mela spała, a Wojtuś siedział grzecznie w bujaczku, mogłam w ramach relaksu przerobić trochę prasowania, a synek patrzył na to z zachwytem. Niestety od wielu tygodni nie ma już nawet takiej opcji. Uschło kilka dodatkowych kwiatków, a pies dożył pierwszego w swoim życiu roku bez kąpieli!!! Wraz z nadejściem wiosny, gdy nieco bardziej intensywne promienie zaczęły docierać do naszych wnętrz - przecieraliśmy oczy ze zdumienia - czy to rzeczywiście nasza chałupa??!! Ile tu gratów, ile kłaków, ile brudnych plam na ścianach (i tajemniczych rysunków, namalowanych przez Sam Wiesz Kogo).

Dodatkowo całą zimę, byle tylko jak najszybciej wyjść z domu z marudzącymi dziećmi - nakładałam płaszcz puchowy na jakąś tunikę i legginsy, wciskałam czapkę na totalny chaos fryzurowy i maszerowałam z wózkiem schowana za szalikiem rundki po dzielnicy. Refleksja nadeszła, gdy spotkałam koleżankę, a ona zaproponowała:

- O! A może wejdziemy tu i siądziemy na jakąś kawkę?

Perspektywa zdjęcia płaszcza i czapki w zaistniałej sytuacji była przerażająca i bolesna. Na ratunek przyszedł mi Wojtuś, bo zaczął przeraźliwie płakać i musiałam się ewakuować.

Teraz mój Wiosenny Plan Podnoszenia Standardów to, choćby kosztem snu i jedzenia - mieć wspaniale prezentujące się włosy, paznokcie i mieszkanie. No i czystego "wyczesanego" psa do kompletu :)

KOKARDKI Z KURCZAKIEM, FASOLKĄ I MASCARPONE

czas przygotowania i gotowania - ok.25 min
  • jedna (podwójna) pierś kury
  • paczka mrożonej fasolki szparagowej
  • paczka serka mascarpone (250g)
  • kilka gałązek świeżego tymianku
  • kilka gałązek świeżego rozmarynu
  • sól, pieprz
  • pół średniej cebulki
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka naturalnego bulionu w proszku
  • paczka makaronu "kokardki"

Cebulka i czosnek - posiekane - trafiają na patelnię, do zeszklenia. Wrzucam do nich rozmaryn i tymianek pocięty nożyczkami. Następnie pokrojoną w kostkę pierś kury i podsmażam, aż będzie lekko zrumieniona. Dodaję serek mascarpone, sól, pieprz, bulion w proszku i na sam koniec fasolkę szparagową. Chyba najdłuższy etap ze wszystkiego to gotowanie makaronu :) Gotowe! Przepis dołączam do akcji "Ekspresowo w kuchni" na Durszlaku.
Szczegóły akcji - tutaj.









Oto mój wielce nieszczęśliwy golden - Molo - w czasie kąpieli... 




28 komentarzy:

  1. Ja mam obniżone standardy od kilku tygodni... ale mam ambitny plan powrotu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nikt nie jest doskonały 24h/24h ;)
    Uwielbiam tę rasę pasów. I labradory.
    A kokardki, nie wiem dlaczego, lubię najbardziej z pomidorowym tuńczykiem. Z innymi dodatkami prawie w ogóle ich nie robię.

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie zaniżenie standardów trwa od ponad roku. sama nie wiem czym to jest spowodowane- staram się rzecz jasna z tym walczyć (jak sobie przypomnę że w ubiegłe lato pani w spożywczym zadała mi druzgocące pytanie- kiedy pani w końcu te włosy zafarbuje bo odrosty ma pani okropne- to mnie ciarki przechodzą). idzie wiosna, pora więc zabrać się za siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kokardki smakowite! Wytrwałości w postanowieniach!

    OdpowiedzUsuń
  5. Samo zycie, przydal by sie jakis klub motywacyjny, ktory od rana przywolywal by nas do porządku.Zorganizowane akcje zawsze lepiej wychodzą wiec moze warto by stworzyc jakąs stronke pod tytulem Lady w kuchni...apropos- makaron zapowiada sie przepysznie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. nasz golden - Fado ma takie samo ADHD. Pozostaje nam sie z tym pogodzic... Z takimi kokardkami z pewnoscia nie pojdzie latwiej, ale o ile przyjemniej... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę powodzenia i trzymam kciuki za udaną akcje :) !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam o tyle łatwiej, że mam kota. Czyścić trzeba tylko kuwetę, a do tego zadania oddelegowałam męża. Dziecko mam jeszcze małe, więc sporo śpi. Mam czas na sprzątanie naszych 50metrów. Heheh
    A jeśli chodzi o dbanie o siebie: zostają wieczory. Przedwczoraj zostawiłam małego z mężem po kąpieli i poszłam na manicure.A co!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tak samo:) Zdjęcie czapki zimą zdecydowanie by odpadało - ale na wiosnę się poprawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja tak trochę filozoficznie dzisiaj: jakie ma znaczenie to nie posprzątane mieszkanie, nieuprasowane ubrania ;-) Dbać o siebie należy dla własnego samopoczucia, ale reszta...

    OdpowiedzUsuń
  11. Podnosząc swój (nasz) standard na wiosnę, zabrałam się za posprzątanie miejsc które zwykle omijam szerokim łukiem m.in. umycie podłogi pod mega wielkim dywanem. Zwinęłam swe ciężkie cholerstwo na co wpada córka i pyta "co to jest mamo?" wskazując palcem podłogę.
    Kokardki pycha:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skąd ja to znam... Masz rację ładna fryzura i zadbane paznokcie robią całość. Ja też postanowiłam bardziej się przyłożyć do pielęgnacji z okazji wiosny, niestety co sobie zaplanuję odgruzowywanie chałupy to córcia przywlecze jakiegoś wirusa z przedszkola, ech. Uwielbiam szybkie dania z makaronem, na pewno wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Każdego to dopada ;) Ja już Ci kiedyś mówiłam o moim sposobie. Nie zawsze 100% skuteczny, ale dość mobilizujący - plan miesiąca - zawierający w kolorowej tabelce co kiedy ;) Poniedziałek środa pranie, wtorek zakupy, czwartek prasowanie, piatek odkurzanie - to domowo. Do tego coś dla mnie - paznokcie co piątek i coś dla skóry w sobotę (maska czy coś - oczywiście ekspresowa, ale zawsze zostaje trochę świadomości że coś się zrobiło). Skuteczność w moim przypadku oceniam na jakieś 75% ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę, że nie jestem sama. Kiedy ostatni raz myłam okna? No, ale widzę jeszcze świat na zewnątrz. :-P

    OdpowiedzUsuń
  15. Wykorzystałam Twój przepis... ale zamiast kokardek, których niestety nie miałam (ani żadnego innego makaronu w ilości wystarczającej dla moich głodomorów) zrobiłam to z ryżem. Też dobre :)))

    A co do standardów - wzięłam się za siebie, bo w takiej "nie-formie" jak teraz to nigdy w życiu nie byłam. Przy okazji przypomnę się z moją A6W :) Działam, działam... Dzień 17 dziś, rezultatów brak :(

    OdpowiedzUsuń
  16. O rany, dla mnie takie standardy to kosmos:) Włosy ułożone przed wyjściem z domu? No way! Jak mi same wieczorem wyschną, tak jest..;) Makijaż? No mam takie pudełko z kosmetykami, czasem zaglądam. Na codzień: maskara i krem.Paznokcie? Na szczęście są "naturalnie" zdrowe i ładne, na ruski rok raz sobie pomaluję.. pomnyśl sobie, tak, że niektórzy, tak jak ja, mają przechyły w drugą stronę;) Ja sobie obiecałam, że będę się bardziej "stroić";))

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię takie połączenie smaków!

    OdpowiedzUsuń
  18. pytanie tylko, czy rzeczywiście potrzebujesz tych idealnych włosów, paznokci i mieszkania. Jeżeli tak, to trzymam mocno kciuki i kibicuję. Ja walczę ze sobą, aby pewne rzeczy mnie nie denerwowały, bo męczy mnie to bardzo. A teraz to już przede mną inne tory postrzegania. Oby się udało:-)))

    OdpowiedzUsuń
  19. kolejny genialny przepis do mojej kolekcji ;-) rewelacja ;-) dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  20. ja właśnie ostatnio poświęciłam wpis na moim blogu temu, jak wiele otacza nas zbytków - zbyt mocna dbałość o wygląd to też zbytek. Od moich wakacji ekstremalnych w Mongolii stwierdzam mega świadomie, że codzienna kąpiel to przesada a i mycie włosów może odbywać się rzadziej niż każdego dnia. I wcale nie sądzę, żebym jakoś na tym cierpiała. W każdym razie kilka chwil więcej dla siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeśli chodzi o moje okna, to ostatnio umyłam je gdy byłam po terminie i chciałam syna na świat wywołać (nie pomogło). Dziś ma prawie 5 miesięcy i okna proszą o wyczyszczenie, a na kuchennym oknie z zewnątrz uplasowała się wielka gołębia sraka! :( Ja też mam plan wziąć się za siebie! W tym tygodniu farbuję włosy i idę do fryzjera:)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Mi się notorycznie zdarza wracać do domu z rozmazanym makijażem, albo pudrem z pączka na nosie:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. fajny pies :)na szczęście mój sam się kąpie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajny i szybki przepis, planuję wypróbować go z brokułem zamiast fasolki bo akurat mam. I wsypać sporo parmezanu.
    Pozdrawiam!
    http://morganproject.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Po prostu nie wierze - kobieta, ktora ma dwojke dzieci i psa i znajduje czas na gotowanie, wymyslanie przepisow i fantastycznego bloga to naprawde superwoman :) Co tam paznokcie i poodkurzana podloga, wazne ze jest czas na pasje! Pozdrawiam - ja, matka trojki dzieciakow, jednego psa i dwoch papug. I tez z zapuszczonym domem, ale za to tanczaca salse. Niech zyje hobby!

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...