Słodki ciężar dwójki dzieci odczuwam ostatnio jakoś mocniej :) bo niby były w zeszłym roku jakieś wyjątkowo trudne trzy miesiące, ale jesienią wszystko się ustabilizowało, dograło i zorganizowało w naszym domku i było na prawdę świetnie. Ale teraz... mój mały eksplorer raczkuje po całym mieszkaniu, zagląda wszędzie, wszystkiego się chwyta, otwiera przy tym szuflady, grzebie w misce z psią karmą, przewraca (na siebie!) krzesła, a przy tym wszystkim jest niestrudzony jak najlepszy traper! Wojtasek narzucił sobie surową dyscyplinę, wstaje przed 6 rano, odbywa poranny trening wierzgania i pokrzykiwania w łóżeczku a następnie przywoławszy rodziców zostaje uwolniony zza szczebelków i rozpoczyna obchód swoich włości. Nieopatrznie pozostawiona gazeta, książka lub kubek - ups... niszczyciel ma trudny do przewidzenia zasięg rażenia!!! Wśród zniszczonych przedmiotów znalazło się już sporo gadżetów, książek, książeczka Meli, przegryzione balony, rolety okienne (cudowny jest do gryzienia ten sznureczek z koralikami), dwa kubki, poobijane "garnuszki" z Meli kompletu do gotowania i wiele wiele innych - mój chłopczyk demolka się ostatnio rozkręcił, nie ma co! Oprócz tego lubi podpełznąć do naszego psa i z ogromnym skupieniem i uwagą wyciągać małymi łapkami garści pełne sierści. Molo leży i nic sobie z tego nie robi, ale jego oczy mówią: "Człowieku niezłą masz jazdę! Dobrze się czujesz?".
Pół godzinki później wstaje moja dziewczynka, która jest niezwykle przytulaśna i od razu przychodzi do mnie na kanapę, gdzie jednym okiem jeszcze kimam, a drugim zerkam na demolkę. Mela domaga się włączenia Tom i Jerry, jednak codziennie z tą samą cierpliwością tłumaczę, że ta bajka jest nadawana o konkretnej porze i nic nie zrobię, że nie mogę tego przyspieszyć. Pokazałam jej, że Tom i Jerry jest wtedy, gdy cyfry zegara na dekoderze pokazują 09 i 55. Niestety od tej 6:30 rano czas jej się strasznie dłuży i wielokrotnie podchodzi do tego nieszczęsnego dekodera i pokazuje "Mamuniu zobacz!!! Jest już pięć!". Nauczyła przy tym Wojtusia obsługi dekodera, to znaczy niekontrolowanej zmiany kanału lub zupełnego odłączenia. Tak, słyszałam o tym, że młodsze rodzeństwo korzysta i uczy się od starszego... Dodatkowo moje rodzeństwo nieźle współpracuje. Na jeden okrzyk Wojtusia niezadowolonego z powodu uwięzienia w kojcu - zjawia się wierny muszkieter, który odpina suwak w bocznej ściance kojca i uwalnia więźnia!
Mela jest bardzo rezolutnym stworzonkiem i ostatnio łapiemy się na tym jak łatwo dajemy się nabrać jej zawiłej argumentacji - dziewczynka przypomina nam, w których sytuacjach wolno dostać czekoladkę i jak tele marketer opisuje jakąś sytuację, po czym zadaje kluczowe pytanie: "No to dlaczego nie może teraz Mela zjeść czekoladki" - a my w świetle przedstawionych argumentów widzimy jasno, że nie ma takiego powodu. Czujemy się zupełnie jak Tom i jakiś inny rudy kot z jej ulubionej kreskówki, którym Jerry przed nosem kradnie jedzenie i knuje jakąś intrygę, w którą tak łatwo dali się wciągnąć. Rudy kot z rezygnacją mówi:
- Jeszcze nikt nigdy nie wygrał z El Myszofico!
Moja słodka El Myszofico właśnie staje się na naszych oczach nie do pokonania na argumenty!!!
TAGLIATELLE Z ŁOSOSIEM I SZPINAKIEM
- paczka mrożonego szpinaku
- ząbek czosnku
- 2 łyżki serka ricotta
- kilka suszonych pomidorów
- ścinki łososia surowego lub kilka plastrów wędzonego
- pół łyżeczki zmielonej gałki muszkatołowej
- pół łyżeczki słodkiej papryki
- sól, pieprz, oliwa
- łyżeczka naturalnego bulionu w proszku
- 3 łyżki parmezanu
- 4 gniazda makaronu tagliatelle
- garść orzeszków pini (niekoniecznie, mogą być też inne orzechy lub danie podać wogóle bez orzechów)
Niedawno u przyjaciół jadłam bardzo smaczną pastę. Oczywiście od razu spytałam o przepis. W oryginale jest łosoś wędzony, ja użyłam świeżego, bo teść przywiózł mi kilogram prosto z nad morza! Na patelni podsmażyłam posiekany ząbek czosnku, dodałam mrożony szpinak, gdy się rozpuścił dodałam ricottę. Posiekałam suszone pomidory, dodałam do sosu, wrzuciłam też ścinki lososia. Gdy się ugotował w sosie dodałam przyprawy i parmezan. Całość wymieszałam, dodałam ugotowany makaron - gdy się połączył z sosem to jeszcze uprażyłam na suchej patelni troszkę orzeszków pini (prezent od mamy) i posypałam już na talerzu. Jak widzicie spora część rodziny "sponsoruje" moje gotowanie :) a pasta szpinakowo-łososiowa - pycha, dodaję do ulubionych! Dzięki Madziu :)
Mama! Ja nic nie psuję! |
Nikt nie patrzy - do dzieła! |
El Myszofico i Demolka... o tyle dobrze, że się razem grzecznie bawią. Zamknięci w łóżeczku oczywiście :) |
Przerabiałam i nadal przerabiam ten temat. Julek w wieku lat 3 jest jak tornado, bałagani, przewraca, kruszy.. w dodatku nie dogaduje się z Mikołajem lat niespełna 7 i wojny domowe to u nas codzienność...
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko 3 latka i się trochę uspokoi Twój domowy sajgonik ;-)
OdpowiedzUsuńTagliatelle to jest mój ulubiony rodzaj makaronu. A z twojej opowieści rozesmiałam się, a najbardziej podobały mi się rozgryzione balony :)
OdpowiedzUsuńJa mam za to córkę demolkę, chyba w wieku Twojego demolki:) 10m?
OdpowiedzUsuńP.s. Naprawdę, naprawdę, naprawdę.:)
Kurczę, ja też mam takiego Chłopaczka Demolkę jak Ty i mój Staśko tak samo jak Wojtuś jest właśnie na etapie odkrywania. A jeśli chodzi o ulubioną rozrywkę to żaluzje rządzą! Do tego jeszcze otwieranie wszystkich szafek, szuflad i wyrzucanie wszystkiego co się tam znajduje. Zabawki go wcale nie interesują, a najlepszym zajęciem jest turlanie plastikowej butelki po mineralnej:-)
OdpowiedzUsuńPrzepis jak zwykle genialny - muszę spróbować, bo uwielbiam makarony.
czemu check spell mi nie wykrywa tego "naprawdę" pisanego osobno???!!! :((( musicie mi wybaczyć - nie można jednocześnie ogarniać aż tylu spraw :))) swoją drogą trzeba mieć oko, żeby wśród tylu słów wyłowić jeden błąd. Bo przyznajcie, że nie jest to tak rażące jak MUSK (czyli mózg, a na prawdę miałam taką koleżankę, która tak właśnie pisała!!!). dzięki i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńps. Demolka za 3 tygodnie skończy roczek :)
OdpowiedzUsuńMoja Demolka ma półtora roku. I jest dziewczynką. Ale i tak chylę głowę przed każdą Mamą, która ma więcej niż jedno Dziecię! :-)
OdpowiedzUsuńZdjęcie Rodzeństwa cudne! :-) Przepis zresztą też.
A u mnie - gdy Kacper ogląda bajkę Oskar mu non stop przełącza i ma wielką z tego radochę :-o
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wystrój Twojego mieszkania :-)
a u mnie dwie demolki - dwuletnie !!!
OdpowiedzUsuńz siłą nieziemską!
Pozdrawiam:)
U nas podobnie jak u Dag.
OdpowiedzUsuńChcąc mieć chwilę spokoju (ostatnim hitem jest u nas długaśna bajka Zaplątani) starsza siedzi wpatrzona w ekran, gdy nagle słyszę, Mamo, Hania znów mi wyłączyła bajkę. Młodsza intuicyjnie wie co gdzie nacisnąć i potrafi zrobić to w ekspresowym tempie.
Matki "łobuziaków" łączmy się:)
Pozdrawiam.