Niebywałe, jak wiele mam do załatwienia przed tymi Świętami. Wciąż słyszę wewnętrzny głos, który każe mi zwolnić, ale muszę go ignorować i odwiedzać urzędy, lekarza medycyny pracy, załatwiać formalności na uczelni...
Pędząc w większość miejsc pieszo, nie poznaję okolicy. Nie wiem co się stało ze wszystkimi rzemieślnikami, którzy mieli jakiś drobny warsztacik, mały salonik fryzjerski, sklep elektryczny, pasmanteria, szewc, lumpeks. Zniknęli. Zamiast tego powstało kilkanaście oddziałów i placówek bankowych, które usiłują mi wmówić, że bez ich pożyczki, nie dam rady. Nie kupię nic na Święta. Każdy z mijanych banków kusi reklamą korzystnej pożyczki. Nakłania, by wziąć pieniądze i jechać kupować. Parsknęłam śmiechem pod nosem, bo w mojej okolicy nie ma już co ani gdzie kupować. Po przedłużacz i kilka żarówek muszę jechać do molocha oddalonego o dwie dzielnice. Nici i guziki - zamawiać przez internet, bo nawet w molochach, największych galeriach handlowych nie widziałam prozaicznego stoiska na kształt pasmanterii... Problemem staje się nawet kupienie bloku rysunkowego, kolorowego papieru i krepiny na łańcuchy choinkowe dla dzieci.
Do tego zewsząd słyszę pytania: co byś chciała, z czego się ucieszysz. Rozglądam się po ulicy. Ludzie taszczą wielkie paki z Rossmanna, sieci, która pod względem liczebności doganiają już co poniektóre banki. Wiadomo, kosmetyki to niemal pewniak, zawsze się przydadzą. Myślę. Z czego się ucieszę. I dochodzę do smutnego i wesołego wniosku zarazem - te rzeczy, z których się ucieszę... nikt nie może mi ich kupić. Bo kiedy myślę o tym, co sprawiło mi ostatnio największą radość, to widzę uśmiechniętą buzię Meli, kiedy śpiewa kolędy na przedszkolnej wigilii. Widzę moją siostrę tuż po porodzie z synkiem przy piersi. To znów czuję podniecenie i radość po tym, jak odebrałam telefon z propozycją pracy. Widzę siebie i Kacpra, jak szykujemy się na przyjście serdecznych przyjaciół, coś gotujemy, otwieramy likier. Wreszcie widzę swoją przyjaciółkę, która przynosi dla moich dzieci książeczki. Niby nic niezwykłego, ale ona przeczytała bardzo uważnie mój wpis o książeczkach, tu, na tym blogu, i kupiła te, których nam brakowało.
Owszem, ucieszę się z także z dóbr materialnych. Ale nie umiem wskazać nic konkretnie... niech to będą totalne drobiazgi. Sama też nie planuję mega prezentów dla innych. Większość rzeczy do domu, zapachów, kosmetyków do makijażu lubimy wybierać sami, dlatego to nie zawsze są trafione prezenty... A w drobiazgach liczy się nie cena, ale pomysł, poświęcony czas i dobre chęci.
Dzieci są w tym wszystkim bardzo ważne. W tym roku mój kuzyn przebierze się w strój Świętego Mikołaja, który "służy" w naszej rodzinie już od kilkunastu lat. Dla dzieci wszystko jest magiczne, choinka, prezenty, przygotowania. Właśnie te przygotowanie mnie także cieszą wyjątkowo, dlatego już dwa razy piekłyśmy z córeczką pierniczki, na pewno zrobimy to jeszcze trzeci raz! Lukrowanie zostawiam sobie na noc, kiedy wszyscy już śpią.... moja córeczka okropnie babrze się w tych kolorowych tubkach i lukrach, a potem zlizuje lukier i zaczyna "dekorować" od nowa :) lepiej jej idzie wałkowanie ciasta i wycinanie ślicznych ciasteczek. Tak, lukrowanie to doskonałe wyciszenie i wczuwanie się w przedświąteczny klimat, którego tak ostatnio mi brak...
Dziś przepis na pierniczki, ten sam, co w ubiegłym roku - kliknij tu. Po inspiracje i pomysły na dekorowanie - zajrzyj tu.
A dziś najświeższy pomysł na dekorowanie - jeden z najprostszych i najlatwiejszych, ale niezwykle efektowny. Śnieżynki... chyba zabraknie nam śniegu w te Święta, ale na choince powiesimy sobie takie śnieżynkowe pierniczki. Ja dekorowałam gwiazdki pierniczkowe, a Kacper robił dla dzieci własnoręcznie przytultowane obwody lampek do świecącej gwiazdki - gdzieniegdzie w Warszawie są jeszcze na szczęście sklepy z gadżetami dla miłośników samodzielnego konstruowania i majsterkowania cudeniek.
Na sam koniec, po południu, zapraszam na krótki przewodnik po naszych zabawkach - last minute przed Świętami, niestety nie zdążyłam wcześniej. Znajdziecie go na samej górze, na początku bloga, gdzie są zakładki "o mnie", "spis potraw", zamieszczę tam zakładkę "Prezenty dla dzieci". Może ktoś jeszcze z tego skorzysta :)
A tymczasem nasze śnieżynki...
Śliczne śnieżynki Ci wyszły :-)) Jak Ty to robisz, że tak równo udaje Ci się nałożyć lukier i uzyskać porządany kształt?
OdpowiedzUsuńCo do prezentów - bardzo trafiłaś w to co sama na ten temat myślę, tylko nie potrafię tak fajnie ubrać tego w słowa jak Ty :-)
Jesteś niesamowicie dojrzałą osobą jak na swoje 27 lat :-))
@ Dag - dziękuję :) chociaż dojrzałość to takie słowo poważne :)))
OdpowiedzUsuńco do śnieżynek i równego nakładania lukru - ułatwiam sobie życie rozmaitymi narzędziami, które kompletuję od miesięcy. Tu posłużyłam się butelką do lukrowania, o taką:
http://www.aledobre.pl/7390,Plastikowy_pojemnik_do_dekoracji_1904_1189_Wilton.html
pozdrawiam!
Zwróciłaś uwagę na coś, co mnie irytuje od czasu kiedy mieszkam w stolicy - konieczność organizowania wielkiej wyprawy po wspomniany blok rysunkowy. Rzeczywiście, w mojej okolicy zostało tylko kilka niewielkich sklepików spożywczych, a po każdą inną potrzebną rzecz muszę tłuc się do jakiegoś supermarketu czy centrum handlowego, nie zawsze z gwarancją, że kupię tam to, co jest mi potrzebne. ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam świątecznie,
Ela
Ooooo, dziś rano podobne śnieżynki padały z nieba u nas. Ale teraz już jest wieczór i zostały po nich tylko kałuże. Pamiętasz Kota Filemona, jak przyniósł sobie gwiazdkę śniegową do domu i był taki zdziwiony, kiedy się rozpuściła...? No, ja się już niestety nie dziwię. :-)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się do łez.. Uwielbiam Wasz dom, z tysiącem bodźców, mnóstwem wypowiadanych jednocześnie zdań i przekomarzaniem się Twoim i Kacpra kto pierwszy usłyszał płaczące dziecko i dlaczego idzie do dziecka ten, kto płaczu nie usłyszał :D wychodzę zawsze cudownie zmęczona chaosem i naładowana ciepłem prawdziwego domu. Jak fajnie nie wychodzi się od Was samej a nareszcie z łapką czyjejś łapce, z kim można się tymi cudownymi wrażeniami podzielić!
OdpowiedzUsuńPiękne śnieżynki...i smaczne ;)
OdpowiedzUsuńU nas - wysyp super/hipermarketów...gdzie się człowiek nie obejrzy wszędzie luksusowe butiki, sklepy, drogerie (z naciskiem na DROGIE drogerie), wspomniane Rossmanny to już mnie atakują z każdego narożnika na ulicy.
Nie ma tych prezentow dla dzieci,albo ja nie umiem znalezc:(
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie :-)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszły Małgosiu! Jeśli praca jest Twoim marzeniem, to życzę spełnienia :) odpiszę na ostatni mail obiecuję! ;* Ściskam!
OdpowiedzUsuńZdrowych i wesołych Świąt :*
OdpowiedzUsuńPiękne śnieżynki, taka precyzja wykonania, bravo! :)
OdpowiedzUsuńZ okazji Świąt Bożego Narodzenia wszystkiego dobrego a w Nowym Roku samych sukcesów oraz zdrowia :)