wtorek, 13 grudnia 2011

NIANIA. część I. Krem z fenkuła i migdałów.

Wstała, wzięła do ręki telefon, wystukała cyfry, zapisane na pomiętym kawałku papieru. Czekała długo, już miała się rozłączyć, kiedy po szóstym sygnale w słuchawce odezwał się słaby głos. Długo jej zajęło, by dobiec do tego telefonu, pomyślała. Chyba nic z tego nie wyjdzie. Ale teraz już za późno. Poświęcę te kilka minut na rozmowę.

- Halo? - spytała kobieta po drugiej stronie.
- Dzień dobry, dzwonię w sprawie ogłoszenia. Szukam opiekunki do dziecka. Czy pani oferta jest aktualna?
- Tak, a o co chodzi?

Jak to o co? o grzybobranie i wyszywanie! Nie, to nie ma sensu!

- Eee, Chodzi o opiekę nad dzieckiem... rok i dziewięć miesięcy. Na pełny etat... mieszkamy w centrum.
- Aha. Na pełny etat. Chrząknięcie, po czym jeszcze słabszym głosem:
- A proszę mi powiedzieć, czy dziecko jeździ w wózku, na którym piętrze państwo mieszkają, czy w domu jest winda?

O cholera! Houston, Houston. Mayday. Trzeba to jak najszybciej skończyć!

Oczami wyobraźni ujrzała swojego synka, o mocno kaskaderskich skłonnościach, który wspina się na stół jadalny, w chwili, gdy niania korzysta z toalety. Gdy już stanie na środku stołu - woła "Hopa! Hopa!". Wiedziała, że czasem trzeba pokonać kilka metrów w ułamku sekundy, bijąc wielokrotne rekordy Usaina Bolta. Próbowała sobie przypomnieć kto jej wmówił, że właśnie emerytki będą najlepiej nadawały się do opieki nad dziećmi. Hmm. Kilka do których już wcześniej dzwoniła, miały tak sterane życiem głosy, że zamiast pytać o ogłoszenie, miała ochotę powiedzieć, że jest przedstawicielem handlowym firmy produkującej suplement diety dla seniorów, poprosić o adres do wysyłki, tak do testowania. Kuszące... ale jakże szczeniackie...

Żeby zakończyć mękę celowo zaniżyła proponowaną stawkę, na co niania-emerytka kulturalnie odmówiła. No i po sprawie.

Podjęła decyzję. Tak, ktoś komu od razu ma się ochotę kupić podwójne opakowanie geriavitu pharmaton, nie będzie się zajmował jej dzieckiem.

c.d.n.

****************************************


ZUPA - KREM Z FENKUŁA I MIGDAŁÓW
autor przepisu: Fiona Wilcock
  • 1 bulwa fenkuła (kopru włoskiego)
  • 1 duża cebula
  • 4 łodygi selera naciowego
  • łyżka oleju roślinnego (rzepakowego, słonecznikowego lub oliwy)
  • 2 łyżeczki nasion kopru włoskiego (całe lub mielone)
  • 100g migdałów bez skóry
  • 700ml wody
  • sól, pieprz
  • łyżka bulionu w proszku bez glutaminianu sodu (opcjonalnie)
  • garść zrumienionych płatków migdałowych do podania


To kolejna "perełka" wyszukana w książce kucharskiej dla kobiet w ciąży. Jest delikatna, ale aromatyczna, za to o zbawiennych właściwościach dla układu trawienia i przeciwdziałająca mdłościom. Idealna dla ciężarnych, ale po prostu pyszna i łatwa do przygotowania - dla każdego.

Fenkuł, seler i cebulę posiekałam i podsmażałam na oleju w garnku z grubym dnem (ok. 10 min) na niewielkim ogniu, często mieszając. Dodałam nasiona fenkuła i migdały, podsmażałam następne kilka minut. Całość zalałam wodą, dodałam sól, pieprz i bulion w proszku, wymieszałam, przykryłam, gotowałam ok.30 minut. Po ugotowaniu zmiksowałam zupę w blenderze na gładką masę. Można jeszcze dla pewności przecedzić przez sito, by żadne włókienka nie ocalały :)

Przybrałam płatkami migdałowymi.

Nie jest to typowa świąteczna zupa, ale anyżowy posmak kopru włoskiego doskonale wpisuje się w grudniowy klimat, a gorąca zupa jak nic innego nadaje się do zjedzenia przed wyprawą po zakupy, prezenty, choinki, szukaniem niani i co jeszcze tam ważnego na głowie! Smacznego!





12 komentarzy:

  1. O rany...pamiętam jak szukałam niani...Dałam ogłoszenie i zrobiłam normalny casting :))
    O jednym zapewniam - żadna nie będzie wystarczająco dobra ;))
    A zupka ciekawa...u mnie fenkuł w zupie nie gościł jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Alez przygody z poszukiwaniem niani , czasem jak sobie myślę że miałabym Tośkę powierzyć starszej Pani to od razu wiem nie dała by rady , Tosia to mieszanka wybuchowa energii ,kaskadera i ciekawości , takze rozumiem cie doskonale jak piszesz o biegu w kilka sekund tez to znam :) zupa ciekawostka jeszcze o takiej nie słyszałam ..

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, ciekawa jestem dalszych losów niani :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. no tak...ja polecałam, ja. ale z tego co pamiętam o dojrzałych paniach wspominałam, a nie takich co niestety same opieki wymagają. ja nadal jednak zaufanie mam do tych starszych.

    OdpowiedzUsuń
  5. och, też kiedyś byłam nianią. A wkrótce również stanę przed wyborem tej idealnej :-) I dla mnie niestety raczej nie będzie nią starsza pani, m.in. z przyczyn podobnych do Twoich :-) Życzę powodzenia w poszukiwaniach :-)
    P.S.
    Czytanie Twojego bloga jest uzależniające! Nie dość, że piszesz przezabawnie, to jeszcze te cudowne przepisy... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. powiem tak, z mojej perspektywy - miałam 22 lata i zostałam zatrudniona jako niania 6 miesięcznej dziewczynki i 3 letniego chłopca - nigdy nie miałam do czynienia z dziećmi i poradziłam sobie, pół roku temu jeszcze zajmowałam się 2 latkiem godząc to ze swoją nową pracą, teraz pracuje w obsłudze klienta i odwiedzam swoich małych podopiecznych - polecam Ci młode osoby - bo będą słuchać Twoich rad - starsze będą wychowywać po swojemu ;) Musisz zaufać, bo inaczej zwariujesz, nie czarujmy się - to na niani odbije się cała żywotność dziecka, cały pokład energii. Intuicja Ci podpowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem gówniara z mlekiem pod nosem, więc na temat niani doradzać nie będę ale trzymam kciuki! Tylko się nie zrażaj, na pewno się wkrótce znajdzie idealna kandydatka, a do tego czasu gotuj więcej takich pysznych zup jak dzisiejsza, ja uwielbiam krem z fenkuła! A jeszcze z migdałami, słów brak!

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Angie - casting, mówisz? Ja z wieloma rozmaiwałam telefonicznie, ale do spotkania doszło tylko z kilkoma :) żadna nie będzie wystarczająco dobra? Musi być! :) wydaje mi się, że już mam na oku taką, która będzie bardziej niż dobra :)

    @ słodko-słona - na pewno trafiają się też bardzo dziarskie kobitki na emeryturze, ja po prostu na takie nie trafiłam, ale były też takie, które z rozmowy wydawały się idealne, ale nie mogły na pełny etat lub były już zajęte. Z jednej strony młode osoby mają więcej energii, z drugiej strony nikt kto nie miał własnych dzieci (i wnuków) nie dorówna wiedzą mamie i babci...

    @ Dag - dalsze losy - wkrótce! :)

    @ Evelio - nie tylko Ty, kochana :) a nie mam za złe, liczę wręcz na to, że trafisz na idealną nianię i podważysz moją tezę!

    @ Aniu - dziękuję! Pozdrawiam!

    @ Chmurko - dziękuję za kilka słów o Twoich doświadczeniach! Na pewno zaufam, ale będę się martwić - to zrozumiałe... czy tylko na niani się odbije energia? Zależy jak będą spędzać czas... właściwie to śniadanko, spacer, drzemka, chwila zabawy i już będę z powrotem w domu :) Oby to tak szybko zleciało :)

    @ Marto! Nie wiem ile masz lat, ale widzę, że się zdystansowałaś wobec kobitek rozprawiających o nianiach :))) też mnie takie rozmowy przerażały zaledwie kilka lat temu! Ale aż tak stara nie jestem, żebyś przy mnie była "z mlekiem pod nosem"!!! Mam 27 lat, chyba nie aż tak wiele, wiele więcej... :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. wiyam Małgosiu serdecznie, mam 45 lat, czwórkę cudownych dzieci od 16 do 4 lat. Zawodowo pracowałam przy pierwszym synku, ale gdy po roku zostalam mama po raz drugi oboje z mężęm postanowiliśmy, że zajmę się wyłącznie wychowywaniem dzieci. po latach jestem z tej misji bardzo dumna i bardzo zadowolona. Ponieważ bardzo lubiłam z moimi dziećmi spacery, wszelkiego rodzaju wizyty w parkach, n amiejskich placach zabaw często spotykałam tam opiekunki cudzych dzieci. Nigdy nie spotkałam niani, która wydała mi się podejrzana. Wiele pań szczególnie tych emerytowanych traktowało podopiecznych jak ukochane wnuki, a niesprawność związana z wiekiem przekłada si e zazwyczaj na "spokój" małych wiercipięt. Dzieci są mądrzejsze niż nam się wydaje i mają bezbłedną intuicję. -fajnym testem dla przyszłej niani jest spotkanie z dzieckiem, którym ma się opiekować. Wojtek sam ci podpowie. najlepiej zaufaj właśnie jemu. pozdrawiam serdecznie agata

    OdpowiedzUsuń
  10. Agato! Dziękuję za Twoje słowa, mam nadzieję, że traktujesz mój tekst z przymrużeniem oka :) mój tata ma ponad 60 lat a jest wulkanem energii, to samo moja mama, choć jeszcze nie przekroczyla 60-tki. Ale może nie o tym chciałam napisać - nie spotkałaś podejrzanej niani, powiadasz... może nikt by podejrzanej nie zatrudnił :) ja tylko z nutką humoru zebrałam "do kupy" swoje przemyślenia po rozmowach z tymi nianiami po sześćdziesiątce... nie jestem obiektywna i generalizuję, ulegam stereotypom, wiem o tym! Mam nadzieję, że nie odebrałaś źle moich słów. Gratuluję czwórki dzieci - to jest dopiero rodzina! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ojjj to jak tak króciutko będziesz w pracy, to już całkiem nie masz się czym martwić :) znajdzie się odpowiedzialna osoba, wierz mi, że opiekunka ma dużo bardziej wyostrzone zmysły jeśli chodzi o wszelkie niebezpieczeństwa - tak mi mówiły bynajmniej moje pracodawczynie ;) one na połowę moich strachów o wszelki niebezpieczeństwa w domu, na dworze machały ręką.. ;) a ja wracałam wypompowana do domu - odpowiedzialność i jej świadomość jest zabójcza. Będzie dobrze, uszy do góry :* o nianię pytaj pocztą pantoflową - tak najlepiej. Elsie (wcześniej Chmurka)

    OdpowiedzUsuń
  12. Do pracy idę normalnie, na 8 godzin ale pocieszam się, że to tak właśnie szybko minie - śniadanko, spacer, drzemka i trochę zabawy, obiadek i wrócę...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...