poniedziałek, 20 czerwca 2011

ZMYSŁY część 1.

Człowiek to przedziwna istota, która odbiera świat wieloma zmysłami. To niesamowite jak trudno jest nam żyć bez jednego ze zmysłów, a jednocześnie pozostałe zmysły mogą zastąpić brakujący. Nie wiem, który ze zmysłów jest mi najdroższy, najbardziej cenny i czy wogóle zastanawianie się nad tym ma sens. 

Zmysł słuchu? Podobno mężczyźni to wzrokowcy, a kobiety - raczej słuchowcy. Ja jestem zdecydowanym słuchowcem, mam doskonałą pamięć słuchową - jak Truman Capote :) Łatwiej mi skoncentrować się na czytanej na głos książce i audycji niż na filmie i programie tv. Muzyka działa na mnie dużo bardziej niż sztuki wizualne. Jak bardzo dźwięki oddziałują na wyobraźnię? Ostatnio pisałam o podróży pociągiem. Gdy stałam na peronie przyszło mi na myśl wspomnienie z dzieciństwa - zawsze marzyłam, by zobaczyć jak wygląda tajemnicza pani, która siedzi w kabinie i zapowiada przez megafon pociągi :))) Jej głos towarzyszy wszystkim podróżnym, ale nigdy nikt jej nie widział... W ulubionej kreskówce Meli - Stacyjkowie, również jest taka bohaterka - nazywa się Viola i nigdy jej nie widać, ujęcia pokazują jedynie megafon, z którego słychać głos Violi. Słyszeć głos i nie widzieć jego źródła - to magiczne i bardzo intrygujące. Nigdy nie zdecydowałam się, by wyszukać w internecie jak wygląda Marzena Chełminiak z Radia Zet, której głos i audycje uwielbiam. Rozczarowałam się, gdy zobaczyłam jak wyglądają Marek Starybrat i Jarek Budnik. Wizualizacja tych głosów odebrała mi coś, czego nie umiem opisać, jakąś przyjemność słuchania :) To tak, jak wszyscy chcieli zobaczyć kim jest mężczyzna, którego głęboki, poruszający głos zasłynął podczas pierwszej edycji Big Brothera. Gdy potem zaangażowano go do jakiegoś teleturnieju, widzowie byli rozczarowani, nie wiadomo czemu - być może głos nie korespondował z jego wyglądem...

Przez ostatnie kilkanaście dni MÓJ głos zmienił się kilka razy - chorowałam na zapalenie oskrzeli i najpierw miałam kłopoty by wydobyć z siebie jakiekolwiek dźwięki, następnie od okropnej chrypy zbliżałam się do swojego naturalnego brzmienia. Kilka środkowych dni chrypy - to było to! Miałam inny głos, byłam, innym człowiekiem :) Naprawdę! Zauważyłam to w sklepie, w rozmowach z rodziną i przyjaciółmi - gdy mówiłam wszyscy przyglądali mi się w jakiś szczególny sposób, jakby podejrzewali czy to na pewno ja...? Mój tata żartował, że przez telefon wydaje mu się jakby rozmawiał z rockową wokalistką, a mąż dzwonił kilka razy dziennie z pracy i twierdził, że bardzo mu się to nowe brzmienie podoba, że jest niesłychanie seksowne!!! :)

Ja również dobrze się czułam z taką ciekawą, intrygującą chrypką, mimo że mówienie sprawiało mi trudność. Ale cieszę się, że wracam do normy :) to tak, jakby szara myszka przebrała się w jakąś strojną kreację, odważną, szaloną i zwróciła na siebie uwagę tłumów, ale po powrocie do domu zdjęła i założyła klasyczną małą czarną a la Jackie Kennedy :))) żeby się czymś bardzo wyróżniać - trzeba przecież ogromnej charyzmy... Zmiana na kilka dni - to było osobliwe doświadczenie... taka mała zmiana, a jak pobudziła zmysły innych!


Zmysły powrócą w następnych postach. Może się wydawać pewne, że gotująca Desperate Housewife nie może żyć bez zmysłu smaku!

CIASTO DROŻDŻOWE Z TRUSKAWKAMI I KRUSZONKĄ

nie ma nic lepszego na letnie pobudzenie zmysłów. Nie wymaga komentowania!
  •  0,5kg mąki
  • 100g cukru
  • szczypta soli
  • 40g drożdży
  • 200g masła
  • 3 jajka
  • szklanka mleka
  • 250g (lub więcej) truskawek
na kruszonkę
  • 50 g masła
  • 100g mąki
  • 50g cukru

Z drożdży, polowy mleka, łyżeczki cukru i mąki zrobiłam zaczyn, odstawiłam na 15 minut. W misce wymieszałam mąkę, cukier i sól. W garnku roztopiłam masło, dodałam mleko, ostudziłam, wbiłam jajka i wymieszałam. Połączyłam z mąką, dodałam zaczyn, wymieszałam dokładnie. To nie jest ciasto do wyrabiania - jest lejące i wystarczy wymieszać. Ciasto musi wyrastać przez około godzinę - nie może stać w przeciągu. Po wyrośnięciu ciasto przelałam do form - z zapasem na wyrastanie! Na wierzchu ułożyłam truskawki, posypałam kruszonką. Piekłam w 190C około 45 minut. Nie wolno otwierać piekarnika w czasie pieczenia, grozi solidnym zakalcem, chyba że lubicie :)








6 komentarzy:

  1. Dzięki Bareji wiemy jak wyglądała pani zapowiadająca samoloty na Okęciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też zawsze intrygowało jak wygląda Pani, która ogłasza przyjazd pociągów :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kruszonkę robię ucierając w palcach miękkie masło z mąką i cukrem. Potem posypuję surowe ciasto przed wstawieniem do piekranika. W oryginalnym przepisie jest połowę mniej składników na kruszonkę - celowo robię podwójną porcję, bo uwielbiam wyjadać kruszonkę z ciasta!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak Robert Gutowski od razu chciałam napisać o kobiecie z kluskami w ustach z Misia:-) ale coś w tym jest, że lepiej niektórych 'głosów' nigdy nie zobaczyć, gdyż później to już nie te same głosy są:-)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...