Zupełnie niedawno gotowałam tyle, że mogłam robić wpisy na blogu codziennie, a wieczorami oglądaliśmy sobie po trzy odcinki House'a i jeszcze było trochę czasu na inne sprawy... Zmiana nadeszła nagle, jak to w życiu bywa, bez ostrzeżenia i kompletnie wywróciła do góry nogami nasze miłe rytuały... Podejrzewam, że jest w tym jakaś rola prehistorycznych genów, które postanowiły o sobie dać znać akurat w pokoleniu Meli i Wojtusia. Mam tu na myśli maksymalne wykorzystywanie dnia - pobudka wraz z pierwszym nieśmiałym promyczkiem słońca, które dociera do naszego nie najwidniejszego mieszkania na pierwszym piętrze. Czasem jest to wręcz reakcja na promyk lampki sączący się z łazienki, gdy Kacper o 6.30 myje zęby. Wykorzystanie światła trwa nadal po zimowym wczesnym zachodzie. Przecież palą się światła w całym domu, chcemy coś obejrzeć w telewizji, chcemy skorzystać z komputera, wyjąć coś z lodówki, pójść do toalety... Wewnętrzny instynkt każe naszym dzieciom być na "stand by'u" dopóki tylko coś się w domu dzieje. Wyłączenie telewizora i stłumienie świateł pozwala - przynajmniej Wojtusiowi - na spokojne wylogowanie się, jak to nazywa Kacper. Ale tak jak z hibernującym komputerem - małe, przypadkowe przesunięcie myszką po podkładce, powoduje wznowienie - tak u nas w domu - pies wstanie i się otrzepie lub do kogoś przyjdzie sms - i już system Wojtusia się reaktywuje, od nowa wgrywany jest Windows, po czym mój mały synek pobiera wszystkie dostępne aktualizacje... Jego chwilowe ożywienie pobudza siostrzyczkę "Popatrzcie, Wojtuś obudził się! Dzień dobry Wojtusiu, a Mela też obudził się" (pisownia oryginalna).
Tak... trochę narzekałam, gdy Wojtuś miał te 3 lub 5 miesięcy, ale teraz wiem, że ten okres to był raj! Utracony...
Dziś proponuję klasyczną sałatkę kuchni śródziemnomorskiej:
TABBOULEH
- 2 pęczki świeżej natki pietruszki
- 1 pomidor
- 10-cm kawałek ogórka
- pół małej cebuli
- sok z 1 cytryny
- filiżanka kaszy kus kus
- sól, pieprz, oliwa
Jest dużo wersji tej sałatki, ja lubię ją robić z czerwoną cebulką, pomidorem i ogórkiem. Kaszkę kuskus zalewam wrzątkiem na 5 minut - z resztą sposób przyrządzenia na pewno jest na opakowaniu. Wszystkie pozostałe składniki wrzucam do malaksera, Siekam drobniutko, doprawiam solą pieprzem i sokiem z cytryny, dodaję dosłownie dwie łyżeczki od herbaty oliwy. Wrzucam do miski i dodaję gotową kaszkę. Kiedy wszystko jest już wymieszane, powinno się "przegryźć" przez co najmniej godzinę. Następnie nakładam sałatkę do małej miseczki, starannie dociskam i odcedzam wypływający sok - chodzi mi o to by sałatka w miseczce była odsączona. Potem przekładam sałatkę z miseczki na docelowy talerz - do podawania - powstaje wtedy ładna kopuła. Obok kładę pokruszony ser feta, polany odrobiną oliwy. Dorzucam kilka czarnych oliwek, dekoruję kawałeczkiem cytryny. To solidna porcja zdrowia, świeża natka, troszkę warzyw, cytryna - lekka i pyszna przekąska w arabskim klimacie :)
Oczywiście feta nie jest skąłdnikiem tej salatki, ja po prostu lubię jesć tabbouleh razem z fetą :)
Może trzeba jakieś aktualizacje Mu zainstalować... :) Pozdrawiam i życzę wytrwałości :)))
OdpowiedzUsuńA jak Wojtuś zacznie chodzić to dopiero będzie się działo :-))
OdpowiedzUsuńlaczac sie w aktualizacjach.. pozdrawiamy:)max zaczyna dzien ok.5/5.30..pomimo ze ciemno,glucho i nie ma slonka ostatnio przeciez:)))
OdpowiedzUsuńRolety zaciemniające, drzwi dźwiękoszczelne? U nas syn nieustannie nas podejrzewa, że jak tylko uśpimy dzieci wyprawiamy ,,imprezę'', więc ociąga się codzień.
OdpowiedzUsuńA może jakieś noktowizory i szachy na podczerwień - żebyśmy chociaż trochę rozrywki mieli :)
OdpowiedzUsuńoj tracimy te nasze raje przez zycie cale. u nas licznik bije niewzruszony. ale z drugiej strony od zycia dostajemy nowe atrakcje...również w końcu do utracenia. ale co zrobić. c'est la vie! Ale opis systemu Wojtusia...rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńOj, ale do tej potrawy to się chyba nie przekonam ;-)Współczuję ząbkowania!
OdpowiedzUsuń