Piątek, ósmy czerwca 2012. Przychodzę do biura z dyskretnym rysunkiem flagi narodowej na policzku. Nie mogę powstrzymać uczucia niepokoju i podniecenia - za kilka godzin coś bardzo ważnego zacznie się w Polsce.
***
Środa, 18 kwietnia 2007. Redakcja Gazety Wyborczej. Jako stażystka działu naukowego siedzę na kolegium redaktorskim i słucham propozycji tematów na jutrzejszą "jedynkę". Jest kilka głosów, żeby napisać o losowaniu kandydatów do organizacji Euro 2012. Polska ma ogromne szanse, mówią jedni. To bez sensu, przegramy - mówią inni. Po południu elektryzujące, niesamowite wieści gruchnęły i wstrząsnęły wszystkimi Polakami. Także redakcją, która de facto nie przygotowała tego newsa na wydanie z 19 kwietnia.
***
Druga połowa kwietnia 2007. Po pierwszym szoku i euforii przychodzą refleksje studzące zapał. Nie mamy stadionu. Ani jednego. Nie mamy dróg. Nie mamy lotnisk, dworców. Ośmieszymy się, nie damy rady.
***
Lata 2008-2011. Polska w budowie. Dla Polaków szklanka jest do połowy pusta. W mediach górują statystyki i podsumowania, które wskazują czego ni udało się zrealizować. Z czym nie zdążymy. Jakie drogi nie zostaną oddane do użytku. Kolejne głowy lecą z wysokich stołków. Sondaże, kłótnie. Nikomu nie przychodzi do głowy, żeby podsumować niezrealizowane inwestycje parafrazując piosenkę kibiców: Nic się nie stało! Polacy nic się nie stało!
***
Piątek ósmy czerwca 2012. Koleżanki z pracy widzą moje policzki. Idziemy do kiosku na przeciwko i kupujemy "dyżurne" biurowe farby kibica. Pod koniec dnia większość ma pomalowane twarze. Biało-czerwone. Po południu przez puste miasto wracam do domu. Mijam ludzi wychodzących z biura, którzy ukradkiem zerkają na moją twarz.
***
Wtorek, 12 czerwca 2012. Po południu wychodzę z biura na ulicę. Mijam grupkę kobiet wychodzących z innego biura. Na początku widzę je z tyłu. Ubrane w wąskie spódnice i eleganckie żakiety. Po kilku krokach dostrzegam coś jeszcze. Pod żakietem jest koszulka z orłem. Biało-czerwona. Przy przejściu dla pieszych stoi znudzony urzędnik. Schyla się do swojej teczki i wyjmuje... ogromną flagę. Bialo-czerwoną. Otula się nią jak peleryną i tak idzie dalej ulicą. Urzędnicy, asystentki z biur i doradcy z licznych placówek bankowych wzdłuż ul. Marszałkowskiej - na ich twarzach widzę biało-czerwone paski, pod marynarkami koszulki, na lusterkach pokrowce, a w szybach aut zatknięte flagi. Cała ta sztywna społeczność trochę nie pasuje do ogółu radośnie kiczowatego tłumu, który zmierza do oddalonej o 200m strefy kibica. Stoją trochę na uboczu, brakuje im wyraźnie jakiegoś bodźca, żeby wpaść w ten "pilkoszał". Grupka wystrojonych od stóp do głów kibiców pokrzykuje: kto wygra meeeeeeeecz?!!!
Polskaaaaaaaa!!!! Gardłowy, ochrypnięty ryk urzędasa w garniaku, otulonego flagą - rozdziera ulicę.
Wracam do domu. Czeka na mnie wymalowana córka. Biało-czerwone paski na twarzy ma też lalka Barbie.
***
Wszystkim nam brakowało tego, co dzieje się na ulicach miast. Narodowego zrywu, dumy, radosnego, kiczowego święta.
Dla mnie to nie jest święto piłki nożnej. Ta mniej mnie interesuje. Owszem, oglądam mecze i nie potrafię kryć emocji. Ale emocje, to nie przez piłkę. To przez to, że to wszystko dzieje się w Polsce. Że można już autostradą do Berlina. Że od września można lecieć w świat z Modlina. Prawda, na Euro nie zdążyli. Ale jest tyle innych cudownych rzeczy. Ci ludzie na ulicach. Te flagi. Ta atmosfera, to, że wszyscy tak mocno trzymamy kciuki za Polskę. Ta duma, że ceremonia otwarcia była taka śliczna. Ta magiczna pierwsza bramka.
Polacy! Polska już wygrała mecz o wszystko! Bez względu na wynik dzisiejszego meczu! To wielkie święto kibiców jest tu, u nas, na naszych murawach grają największe gwiazdy futbolu, na trybunach zasiadają ich seksowne i sławne partnerki oraz przedstawiciele europejskiej arystokracji.
Za godzinę rozpocznie się kilkadziesiąt bardzo ważnych minut i tak gorąco życzę piłkarzom i nam wszystkim wygranej Polski. I tak bardzo martwię się, że jutro idąc do pracy nie zobaczę już tylu koszulek i barwnych polików. Bez względu na wszystko cieszmy się ze wszystkiego co udało się zrealizować i z fantastycznej atmosfery, która towarzyszyła nam ostatnie dni.
Wszystkim kibicom życzę wspaniałych emocji, a wszystkim Polakom życzę wygranej "Naszych"!!!
Ciastka "Bolek i Lolek" - link tu-klik.
A ja... widzę ten potencjał Polaków i ich chęci do demonstrowania dumy narodowej i patriotyzmu. Odnotuję to w pamięci. Może w tym roku uda mi się namówić więcej osób do akcji biało-czerwonej i do świętowania Dnia Niepodleglości z niespotykanym rozmachem...
3mamy kciuki!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPiękne ciasteczka~:D
ja też trzymam kciuki, przepis świetny:)
OdpowiedzUsuńmieszkamy w UK i tutaj na każdym kroku z byle okazji ludzie wywieszają swoją angielska flage - widać w nich tę dumę i to afiszowanie się - i kurde podoba mi sie to u nich. W oknach pełno flag a auta jeżdżą obwieszone flagami... w uk olimpiada niedługo więc dopiero się będzie działo...
Usuńja mimo, że tak daleko to sercem blisko z NASZĄ POLSKĄ!!!
Ja również, chociaż z przeciwnego końca świata...
Usuń"Ci ludzie na ulicach. Te flagi. Ta atmosfera, to, że wszyscy tak mocno trzymamy kciuki za Polskę. Ta duma, że ceremonia otwarcia była taka śliczna. Ta magiczna pierwsza bramka."
Z dala od Ojczyzny bardzo mi brakuje tych wszystkich zrywów, które zawsze tak wspaniale podkreślają, że mimo wszystko, ponad te wszystkie podziały, o których huczą media - duch braterstwa, patriotyzmu nie zaginął.
Pozdrawiam :) Moja Siostra mieszka w UK.
czytając Twój tekst w oczach miałam łzy!! bo czuję i myślę tak samo!! wczoraj na meczu były takie emocje, tak duma!!Wrocław też jest udekorowany, dorośli i dzieci wszyscy kibicują! i tak ma być, może w końcu zaczniemy być dumni z własnego kraju i pochodzenia!! pozdrawiam ps. do akcji chętnie się przyłączę tak jak ostatnio:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, szkoda tylko, że tylu flag nie widzimy podczas świąt narodowych! I nie sądzę, żeby ktoś w biurze malował policzki przed 11 listopada ;) A poza tym wczorajszy mecz to nie tylko duma, zabawa i 'radosne kiczowate święto', ale też 'ustawka' polskich i rosyjskich kiboli, mnóstwo policji i radiowozów i zatrzymanych prawie 100 osób. I mój problem, jak o 19 wrócić do domu po pracy ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny tekst,zresztą jak zwykle.
OdpowiedzUsuńJesteś 100 % optymistką ,zarażasz swoiom entuzjazmem.Pięknie ujęłaś te wszystkie "plusy" z oraganizowania Euro, chociaż później nie będzie tak różowo Ty emanujesz totalnym pozytywizmem.Jesteś zaraźliwą optymistką,szkoda ,że tak rzadko dodajesz posty.
Suuuuper post!!!
OdpowiedzUsuńPolskaaaaa , Biało-Czerwoni!!!
Co prawda to prawda!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, nie jestem fanem piłki nożnej ani Euro...ale Twój post chwycił mnie gdzieś za serce i gulę w gardle mam...
OdpowiedzUsuńDziękuję Tobie za te emocje właśnie...
Buziaczki
/asia/