poniedziałek, 20 lutego 2012

Słomiany wdowiec… Ziemniaczana sałatka. Z wędzonym łososiem.

Jestem w pierwszej podróży służbowej… Zostawiłam mój cyrk na ponad trzy dni! Logistyka jest dopracowana do perfekcji, wsparcia Kacprowi udzielą posiłki w postaci dziadków: kto kiedy odwozi, które dziecko, kto czeka na nianię, kto ją wypuszcza, kto z psem, jakieś obiadki, przedszkole – aż mi się robi zimno, kiedy pomyślę o tym, jak jedno spóźnienie i niedopilnowanie spowoduje reakcję łańcuchową i w moim „stadzie” zapanuje niepokój i chaos!



Tak więc mój mąż – bohater, został sam na włościach i przez chwilę będzie słomianym wdowcem…

A mój kierunek to prawie Londyn i „prawie” robi ogromną różnicę… Do Londynu jedynie przyleciałam, po czym kierowca, który stał w hali przylotów z elegancką karteczką, z wypisaną nazwą mojej firmy, wywiózł mnie do totalnego wygwizdowa. Byłam chyba dość widocznie zmęczona, więc ten przemiły starszy pan ciągle mnie zagadywał, wziął ode mnie nawet walizkę, co było dość szarmanckie, ale walizka była na kółkach, za to na ramieniu mój największy skarb – lap top, obciążał mnie okrutnie! Żartem zagadnął, gdzie mnie zawieźć, choć oczywiście doskonale znał cel.

Bez wahania odparłam: zabierz mnie na Priviet Drive 4! *



Humor obojgu nam się poprawił i całą drogę rozmawialiśmy o tym, za co uwielbiam Wielką Brytanię (Harry Potter i Jamie Oliver of korrrssss!) J totalnie zignorowałam temat Olimpiady, kompletnie nie zrobił na mnie wrażenia opis przygotowań, stadionów. Kierowca nie mógł też pojąć, że nie może się ode mnie dowiedzieć nic konkretnego na temat Euro 2012 – tak go zdumiał mój mój brak entuzjazmu, że na dobre kilka minut zapadła niezręczna cisza... Udobruchał się, kiedy wspomniałam jak bardzo wzruszyłam się ślubem księcia Williama, nadmieniłam też, że Royal Wedding to był event roku w skali globalnej! Wróciliśmy więc do rozmowy o tym, co dobre i brytyjskie, czyli The Beatles, Jane Austen  i Tomek i przyjaciele J


Wygwizdowo, do którego w końcu dotarłam jest uroczym, malutkim miasteczkiem, pełnym domów z czerwonej cegły. Bardzo wietrznym. Gdybym miała podobną sukienkę, co Marilyn w „Słomianym wdowcu”, z pewnością wiatr zrobiłby z niej niezły użytek. Skoro jestem jednak w Wielkiej Brytanii, a nie w Nowym Jorku i bliżej mi charakterologicznie (i figurowo) do Bridget Jones niż do Marilyn – zamiast chodzić „po mieście” w sukience, kupiłam sporą ilość szkockich maślanych herbatników, butelkę wina (z zakrętką zamiast korka!!! Ufff) i zamierzam dużo zjeść, umiarkowanie wypić i jak najszybciej zasnąć. Przez chwilę rozważam jeszcze czy będzie totalnym barbarzyństwem nie zmyć makijażu???? Chyba tak… no dobra, szybki prysznic!




* Priviet Drive 4 – jeśli nie wiesz, co to oznacza, to znak, że jesteś Mugolem J



ZIEMNIACZANA SAŁATKA Z WĘDZONYM ŁOSOSIEM, SELEREM NACIOWYM I KAPARAMI

Źródło inspiracji: sałatka Jamiego Olivera, którą w innej wersji pokazywałam tu – klik

  • kilka ugotowanych ziemniaków sałatkowych bez skórki
  • 2 łodygi selera naciowego
  • garść kaparów
  • pół czerwonej cebuli
  • kilka plastrów wędzonego łososia
  • garść liści bazylii
  • sok z połowy cytryny
  • oliwa, sól, pieprz
  • plasterek cytryny i odrobinę koperku do dekoracji


Ziemniaki gotowałam w osolonej wodzie, nie można dopuścić do rozgotowania! Łodygi selera dokładnie obrałam i pokroiłam w cieniutkie plasterki. Równie drobno posiekałam czerwoną cebulę. Ugotowane ziemniaki pokroiłam w kostkę, wymieszałam z cebulą i selerem, wsypałam kapary. W moździerzu roztłukłam liście bazylii z oliwą i sokiem z cytryny aż powstał aromatyczny, zielony dressing, który doprawiłam solą i pieprzem. Wszystkie składniki sałatki wymieszałam z dressingiem i ułożyłam na talerzykach – te moje, w kształcie rybek, idealnie nadają się na rybne sałatki i inne rybne przekąski. Na wierzchu ułożyłam plastry łososia, pokropiłam cytryną, udekorowałam plasterkiem cytryny i koperkiem. Gotowe! W oryginalnym przepisie Jamie robi tę sałatkę na gorąca z grillowanym stekiem z tuńczyka, pokazywałam ją mniej więcej rok temu.


10 komentarzy:

  1. chyba jestem Mugolem - i ni cholery nie wiem kto to. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nugolem nie jestem:) Pottera uwielbiam:) Jamiego też ...a podróży do Londynu i wygwizdowa wręcz zazdroszczę:) ....a Mężczyznom od czasu do czasu nic się nie stanie jak sami zostaną:) mój też dziś zostaje, wprawdzie na trochę więcej niż pól dnia ...ale też trzeba wszystko wytłumaczyć:) to chyba normalne... a może to my kobiety tak już po prostu mamy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. My mamy mężczyzn za idiotów, którzy nic nie potrafią zrobić sami, a oni to wykorzystują!!

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Naszapolana - musisz wygooglać kto mieszkał na Priviet Drive 4 - wtedy wszystko będzie jasne!

    @ Jolanto - dziękuję za przyznanie się do potteromanii :))) jak mówię, w Londynie nie postawiłam stopy, choć byłam tam już kiedyś wcześniej. Wygwizdowo urocze, choć wszystko zamknięte po 17:00, pozostaje mi liczyć na to, że znajdę na lotnisku Hamley's otwarty o 6 rano, żebym chociaż zdążyła przywieźć jakiś drobiazg dla dzieci.

    @ Beata - mój nic nie udaje, umie wszystko zrobić sam, ale kiedy jest do załatwienia sporo spraw, a na głowie jest dwojka dzieci i pies - bywa ciężko. Ja, gdy zostaję sama w takiej sytuacji, zawsze proszę, żeby ktoś do mnie podjechał późnym wieczorem, żebym nie musiala ubierać dzieci i w mróz, po ciemku wychodzić z nimi i psem. To tylko taki przykład, oczywiście, że mogłabym tak zrobić, ale skoro mam w okolicy rodzinę, to czemu nie skorzystać z ich pomocy?

    @ Dragonfly - dzięki! Wznoszę za Ciebie toast kieliszkiem wina i przegryzam kolejnym herbatnikiem, trochę mi już zbrzydły, tyle ich zjadłam od wczoraj :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem Mugolem. To wstyd prawda? Czy posiadając Synka i czytając mu co wieczór będę miała szansę na odkupienie win? Gosiu dziekuję Ci za ciepłe słowa i czekam na Ciebie po drugiej stronie słuchawki:-)))
    Miłej podróży!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jużem to wczoraj uczyniła i jako tako mi się przejaśniło, ale google nie wystarczą. Lektury brak choć w sumie jakoś Harry nigdy mnie nie pociągał. Nie wiem czy to źle czy dobrze ale może kiedyś sięgnę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem Mugolem, zdecydowanie (!!!) ale takim uwielbiającym Harrego (Pottera nie księcia ;)))

    Zazdroszczę wyjazdu, wygwizdowa i wina z korkiem, i życzę udanego pobytu i niezapomnianych wrażeń.

    Mam nadzieję, że tęsknota za Rodzinką za bardzo nie daje Ci się we znaki :)))

    Pozdrawiam cieplutko!

    /asia/

    Ps. Sałatka smakowicie wygląda i uczynię ją chyba w wolnej chwili czyli być może w weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie wygląda :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też lubię książki o Harrym :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...