W pracy towarzyszą mi ciekawe i intrygujące kobiety…
To one mi uświadamiają jak wielkie wyzwanie przede mną! Wychowanie syna!
Przeczytałam wiele poradników dotyczących wychowania
dzieci, rodzeństwa, karmienia piersią, żywienia dzieci – nigdzie nie ma słowa o
tym, jakie zadania stoją przed matkami
chłopców.
Synku: nie wiem jak to ugryźć, nie wiem jak
zacząć. Byłoby idealnie gdybyś:
Był czuły i wrażliwy, ale jednocześnie nie był
maminsynkiem ani pizdusiem. Był zdecydowany i stanowczy, ale pozwalał kobiecie
uważać, że to ona ma wpływ na kluczowe sprawy. Wiedział, że gdy podczas kłótni
krzyczy: „Zostaw mnie w spokoju!” lub „Nie waż się mnie dotykać!”, to musisz
szybko i stanowczo, mocno ją przytulić i obejmować tym twardym męskim
ramieniem, aż zmięknie i wypłacze z siebie całą frustrację i żale. Musisz dawać
oparcie, ale pozwalać na niezależność. Chciałabym, żebyś wiedział, że lekka,
kokieteryjna zazdrość o nią jest konieczna, bo pokazuje, że ci zależy, ale nie
można przekroczyć pewnej granicy, bo to już jest ograniczanie i zamykanie w
klatce. Sam staraj się imponować jej koleżankom, ale nie dawaj zbyt wielu
powodów do zazdrości o siebie, bo to zły demon każdego związku i obyś nigdy nie
przekonał się jak wiele może zniszczyć! Mimo to szarmancja wobec jej
przyjaciółek jest wskazana, ale umiarkowanie! Chodzi o to, żeby one jej
zazdrościły Ciebie… Chciałabym, żebyś miał swoje zdanie, ale wiedz mi, że jeśli
powiesz przed wieczornym wyjściem – „Kochanie, w każdej sukience wyglądasz
pięknie”, to usłyszysz, że kłamiesz, bo chcesz już szybko wyjść z domu.
Ważne, żebyś odróżniał sukienkę od spódnicy,
warkocz od kucyka i różowy od fioletowego. Ale pistacjowy od seledynowego lub
łososiowy od różu indyjskiego – to już jest zarezerwowane dla gejów, i
prawdziwym samcom, macho to nie przystoi.
Ulegaj kobiecie w mniej istotnych sprawach, jako
ten mądry, który wie kiedy i umie odpuścić, ale zachowaj swoje zdanie w istotnych dla
ciebie kwestiach. Nie daj się wcisnąć pod pantofel, bo stracisz szacunek. Mów
prawdę, ale nie zawsze. Pomóż w podejmowaniu decyzji, ale nic nie narzucaj Nie
ryzykuj utraty zaufania. Bądź z reguły przewidywalny, ale czasem zaskakuj. Nie
wstydź się słabości, humorów, żalów, frustracji, ale też szczęścia, radości,
euforii.
Nie bój się ojcostwa i nie daj się zepchnąć do
roli tego mniej ważnego, bo gdyby nie Ty, to potomstwa nie było by wcale.
Wypełniaj rolę ojca, ale podkreślaj znaczenie matki. Dziel się obowiązkami, ale
zrozum i uszanuj decyzje podjęte pod wpływem instynktu samicy.
Musisz być zabawny i lubić imprezy, ale nie
przesadnie, bo nikt nie chce się wiązać z hulaszczym imprezowiczem – to oznaka
niedojrzałości i braku nastawienia na założenie rodziny i ustatkowanie się.
Musisz być inteligentny, mądry i oczytany, ale nie możesz być skoncentrowanym
na nauce i polityce nudziarzem. Najlepiej, żebyś był dowcipny, okazywał swoje
poczucie humoru w towarzystwie, ale jednocześnie wystrzegaj się bycia błaznem. Zapracuj
na szacunek i autorytet, ale przy tym nie bądź zimny i nieprzystępny.
A może po prostu bądź sobą, realizuj swoje pasje,
obracaj w swoim towarzystwie, ciesz się życiem na swój sposób, a gdy Ją
poznasz, to po prostu naucz się kompromisu?
Może kiedyś wyjdziesz na pierwsze piwo z tatą i
zadasz mu to ważne pytanie:
- Tato, jak zrozumieć kobiety?
A on pewnie odpowie:
- Synku, nie trać życia na zrozumienie kobiet
ogółem, bo ja od dwunastu lat staram się zrozumieć jedną. Gdyby porównać moją
znajomość Mamy do życia naukowego, to ja dopiero niedawno obroniłem licencjat,
a teraz robię magisterkę. Za kilkadziesiąt lat, gdy będę sędziwym seniorem –
zostanę może profesorem. Kobiety są zagadkowe i intrygujące, bywają obłudne,
zawistne, okrutne, ale jednocześnie serdeczne, czułe, troskliwe. Są zdolne do
ogromnego poświęcenia, współczucia, znoszenia bólu, są kreatywne i trzeba je
kochać, podziwiać i szanować. To, o czym mówi Mama – weź to do serca, ale
kieruj się tymi swoimi, własnymi uczuciami. Bo inaczej się nie da. Pamiętaj,
żeby unikać zero-jedynkowego schematu myślenia. Wiedz, że jest wiele wyjść z
jednej sytuacji, a prawda, taka z głębi serca, jest tylko jedna i ona potrafi
czasem zdziałać cuda. Bo gdy ona pyta:
- Czy możemy wreszcie przestać udawać, że nie
widzisz mojej blizny, rozstępów, cellulitu? Czy możesz już mnie nie okłamywać,
że dla ciebie to nie widoczne, że ci nie przeszkadza?!!
To nie odpowiadaj tak, jak ci się wydaje, że ją zadowolisz: Nie wiem, o co ci chodzi, ja
naprawdę tego nie dostrzegam!
Odbij piłeczkę zgodnie z własną, męską, urażoną
dumą, pokaż, że ty nie jesteś jak kobieta, że jesteś facetem, który ma prawo do
własnego zdania i własnego postrzegania rzeczywistości i odbierania bodźców, w
tym jej ciała, na własny sposób:
- A czy ty możesz wreszcie zaakceptować, że ja to
widzę, ale lubię, akceptuję, kocham i podziwiam?
Uda ci się Synku, musisz po prostu pamiętać, że
wszelkie teorie są w opisach relacji damsko-męskich nietrafione. Sprawny matematyk
podczas rozwiązywania skomplikowanych równań posługuje się intuicją. Tak samo w
sferze uczuć. Przez jakiś czas będę z Tobą, później obok. Chętnie odpowiem na
pytania, może coś zasugeruję, pomogę, jeśli będę mogła. Ale już teraz mnie to
przeraża i frustruje, że w tej jednej, jedynej dziedzinie życia, nie możesz
zdać się na mnie. Musisz poradzić sobie sam. A to zadanie, sprostanie
nieprecyzyjnym i dziwacznym wymogom kobiet… jest prawie nierealne.
JAGODZIANKI
Drożdżowe
bułeczki z jagodami – znacie coś pyszniejszego…?
- 750-1000g mąki
- 100g cukru
- szczypta soli
- 40g drożdży
- 150g masła
- 3
jajka
- ¾
szklanki mleka
- 2
szklanki jagód
na kruszonkę
- 50
g masła
- 100g
mąki
- 50g
cukru
Z drożdży, połowy mleka, łyżeczki cukru i
mąki zrobiłam zaczyn, odstawiłam na 15 minut. W misce wymieszałam mąkę, cukier
i sól. W garnku roztopiłam masło, dodałam mleko, ostudziłam, wbiłam jajka i
wymieszałam. Połączyłam z mąką, dodałam zaczyn, wymieszałam dokładnie. To
ciasto jest początkowo lejące, dlatego podana w przepisie ilość mąki może się
zmieniać. Na początku zużyj ¾kg mąki, potem stopniowo dosypuj aż uzyskasz
ciasto, które nie klei się do rąk. Jeśli mimo dodania znacznej ilości mąki,
dalej się klei – nie przejmuj się, odstaw do wyrastania, zawsze możesz dodać
więcej po wyrośnięciu. Ciasto musi wyrastać przez około godzinę - nie może stać
w przeciągu, najlepiej przykryte ściereczką i w ciepłym miejscu. W tym czasie z
masła, cukru i mąki zrobiłam kruszonkę ucierając składniki między palcami. Po
wyrośnięciu wyrobiłam ponownie (ewentualnie można wtedy dodać jeszcze trochę
mąki), od ciasta odrywałam kulki wielkości moreli (małej nektarynki),
formowałam w płaski krążek, na środek nakładałam łyżkę jagód i zlepiałam
dokładnie. Układałam na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem, zlepieniem w
dół. Smarowałam jajkiem roztrzepanym z łyżką zimnej wody, posypałam kruszonką.
Piekłam w 180C około 15-20 minut. Smacznego!
niesamowite jest to co napisałaś, wiesz? i żeby tak sie dało.. żeby było jak mówisz i żeby nie było aż tak trudno. a przecież jest.
OdpowiedzUsuńdobrze, że można upiec jagodzianki na osłodę.
Piękne słowa... niezwykle prawdziwe i trafiające w sedno. A jagodzianki? wyglądają pysznie!
OdpowiedzUsuńCo to znaczy ,nie być pizdusiem'?
OdpowiedzUsuńJagodzianki kuszą.
tak się nie da, bo nie ma ludzi idealnych...mężczyzn w to wliczamy;)ale jak mądra trzeba być Mamą, żeby o tym mysleć...mój syn nie ma jeszcze dwóch lat, a już łapie się na zazdrości o przyszłe Kobiety jego życia...tak cudownie być tą jedyną;)
OdpowiedzUsuńnajlepsze słowo "pizduś" nie słyszałam wcześniej ale mnie bardzo rozbawiło - pozdrawiam mama 2 synków:)
OdpowiedzUsuńTeż mam syna i też się zastanawiam jaki będzie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jak tato, bo to porządny człowiek :)
Jagodzianki... jagodzianki... Wszędzie jagodzianki... Miałam się nie ugiąć, ale chyba też upiekę:)
Powiem tak: od około 10 lat czytam ZWIERCIADŁO. Tam, wiele miejsca zajmują felietony tych i owych. Dziewczyno!!! Staraj się tam o etat bo felietony tych "wielkich" do pięt Twoim nie dorastają. Co za kwintesencja niełatwego problemu do rozwiązania... z humorem, ze świadomością tematu, z ogromną dozą samokrytycyzmu. Ale i ile w tym sarkazmu i ironii... a to przecież lubię!!
OdpowiedzUsuńCo tam przepis.... ! :-) nie no... też fajny i może nawet kiedyś wykorzystam, jak już kuchnia będzie okazalszych rozmiarów. :-) Tymczasem pozdrowienia najserdeczniejsze.
Jej....
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudownie doskonały wpis. Przeczytałam jednym tchem, mimo iż zwykle boję się takich długasów;-)Ale gdy ktoś ma tak dobre pióro i tak solidnie poukładane w głowie, jak Ty, wówczas nie ma szans na zawód.
Uwielbiam Twoją mądrość i jestem pewna, że wychowasz wspaniałego męża i ojca. I strasznie żałuję, że nie mam takiej teściowej, jak Ty;-)
Tęskniłam bardzo, ale było warto, bo mimo skąpej ilości wpisów, jakość niebywała. Ściskam ciepło...
PS. Jagodzianki booooskie!
Ja mam ten sam dylemat, do tego podwójny, bo Chłopaków mam dwóch. Nie dość, że dwóch, to jeszcze zupełnie różnych. Starszy potrafi odróżnić fioletowy od różowego, to chyba nawet wie, który to łososiowy. Młodszy - otwiera mamie furtkę i mówi 'wskakuj mała!', a do babci na przykład 'chodź tu, młoda damo'; jak się mama na niego wkurzy, potrafi powiedzieć: 'nie denerwuj się tam moja panienko'. A ma dwa i pół roku. Starszy ma straszne upory, nerwice i w ogóle łatwo go wyprowadzić z równowagi... I ja jestem w tym wszystkim - tata, który powinien z nich zrobić facetów. Najlepiej takich, co to rozumieją kobiety, a przynajmniej wiedzą, jak próbować zrozumieć. Sam tymczasem czuję się momentami, jakbym dopiero podchodził do matury :-)
OdpowiedzUsuńja ja ja jagodzianki kocham szalenie, a pieska tejże rasy też mam od wczoraj,,, no i co ze się chwalę,,,, jest czym!!!
OdpowiedzUsuńzabieram jagodziankę i spadam, aha jeszcze pozdrowionka zostawiam:-))))
napisałaś coś obłędnie wspaniałego! prawdziwe, głębokie i dowcipne. aż mi wstyd, że sama ostatnio gdzieś zapomniałam o przemyśleniach swych wielu a post dzisiejszy jest o kupie... a co do wychowania syna, rośnie we mnie wiele codziennych wątpliwości. jak obserwuję facetów dookoła to niestety krzywa pizdusiów rośnie zastraszająco i już czasem wolę zdecydowane gejowo niż lalusiowatość i nieporadne obwisłe rączki pseudo macho... ech... faceci... ech kobiety... i bądź tu matką...
OdpowiedzUsuńNo to teraz to samo i przede mną. :-) Niech wyrosną nam fajni faceci.
OdpowiedzUsuńMałgosiu Ty wiesz, że Ja Cię wprost uwielbiam!!!!???? I Wciąż uczę się od Ciebie...
OdpowiedzUsuńWpis jak zawsze prawdziwy, cudowny i taki mi bliski...tym bardziej, że mam 2 Synów - całkiem różnych od siebie...i już powoli zaczynam zadawać sobie pytanie...co dalej??!!
Ślicznie dziękuję za tę lekcję miłości i 'wychowania'
...i proszę o więcej...
Całusy
/asia/
przepisujesz oklepane frazesy typu 'badz soba' 'synu, ja juz od 12 lat staram sie zrozumiec jedna kobiete i nie moge' itd itp. Wiem ze piszesz 'z przymruzeniem oka' ale jest to tak stereotypowe i oklepane ( i krzywdzace dla kobiet ktore 'tak trudno zrozumiec') ze nic nowego tu nie przeczytalam.
OdpowiedzUsuńZ takimi wzorcami myslowymi twoj syn wyrosnie na kolejnego faceta ktory ' nie potrafi zrozumiec kobiety' (jakby kobieta byla jakims innym gatunkiem...) .
Jedyna przydatna rzecz w tym wpisie to przepis.
Wzruszyłaś mnie.... nie mam syna, ale właśnie mi się zachciało mieć :) Pięknie napisałaś, chyba najlepszy wpis do tej pory. Aż zrobię jagodzianki w ten weekend :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ten tekst i za to ciepło i taką fajną mądrość, której coraz mniej dookoła....
Piękne .... ubrałaś w słowa to co i mi się marzy .... uwielbiam Ciebie czytać ....
OdpowiedzUsuńTaaa...
OdpowiedzUsuńA mnie przypomniał się stary kawał... tak a'propos
Dziewczyna znalazła na pustyni butelkę. Uwolniła z niej dżina który obiecał spełnić jej jedno życzenie. Dziewczyna wyciąga mapę świata i pokazuje dżinowi gdzie na świecie toczą się wojny i prosi żeby zaprowadził tam pokój. Dżin uśmiechnął się i mówi: -nie przesadzaj! nie dam rady! -No to chciałabym narzeczonego! Ale żeby był przystojny, silny, bogaty, dowcipny, niezazdrosny, elokwentny. Kupował mi kwiaty, pamiętał o naszych rocznicach... Ale dżin przerwał jej: -dobra pokaż tą mapę...
;)