Poniedziałek, późny wieczór. Po kilku minutach przeglądania zawartości lodówki i zrobieniu sobie prowizorycznej kolacji, wyszła z kuchni z talerzykiem kanapek i colą w szklance. Łokciem docisnęła wyłącznik światła w kuchni i udała się w stronę pokoju, marząc jedynie o tym, żeby po tym męczącym dniu rozłożyć się na kanapie i nie myśleć o niczym... nie mieć żadnych zmartwień.. jednak już po kilku krokach poczuła niepokój.. coś jakby zapowiedź konfliktu.
Weszła do pokoju.. i zobaczyła go rozłożonego zuchwale na podłodze z brodą opartą na małym stoliku. Chwila wahania... i uśmiech rozpromienił jej twarz. Podeszła bliżej, usiadła na kanapie i odruchowo zaczęła go gładzić... jestem strasznie zmęczona, powiedziała.. to był zły dzień... a tobie jak minął?
Nagle znikąd pojawiła się stopa i zdecydowanym, pełnym niechęci ruchem uderzyła go prosto w pysk, wtłaczając go pod stolik. Wielka futrzasta masa podniosła sie błyskawicznie i zaczęła warczeć!
- Jak mogłeś!
- Trzymał pysk na stoliku!
- No właśnie! Pysk! A ty ciągle kładziesz tu swoje gice! Kiedy zaczniesz okazywać mu szacunek?
- A kiedy on przestanie warczeć?! Kiedy będzie mnie słuchać na spacerze? Wychodzę z nim i przez jego zachcianki spóźniam się do pracy. Wczoraj 15 minut leżał na śniegu i nawet siłą nie mogłem go zaciągnąć do domu! Zwierzęta są głupie i niewdzięczne..
- Niewdzięczne? Myślisz, że on niewyczuwa, gdy robisz coś z taką łaską? myślisz, że nie wie jak go nie znosisz? Co takiego zrobiłeś, by zasłużyć sobie na lojalność i przywiązanie tego psa? tego się nie dostaje ot tak..
- Wiedziałem, że on jest tu najważniejszy. Ja nic nie znaczę, to ten kudłacz tu rządzi. Zwariowałaś na jego punkcie.
- To mój pies... nie zwariowałam! Jestem jego właścicielką, dbam o niego i pozwalam mu kłaść łeb na stoliku. Zapewniam mu spacer i ruch - to się nazywa wariactwo? Tak dalej być nie może.
- Nie.. nie może.
Rozwiązanie tego konfliktu ciągle przed moją przyjaciółką.. gorąco jej kibicuję, liczę, że temu trójkątowi uda się dogadać..
Jutro "stuknie" mi dwunasta rocznica od kiedy jestem w związku z moim mężem.. chyba rzadko zdaję sobie sprawę jak trudno jest dojrzałym kobietom wejść w nową relację. Wpuścić kogoś do swojego życia, które jest już pełne tylu innych osób, rzeczy, zobowiązań, nawyków i zainteresowań. Jak nagle w tym gąszczu znaleźć niszę dla tego jedynego i nie naruszyć delikatnych relacji z innymi.. jak mieć dla siebie czas. Jak rozmawiać i wychodzić z konfliktów.. ona, on i pies - to trójkąt. Ale są też teściowie, rodzeństwo, przyjaciele, nierzadko dzieci z poprzednich związków. To już nie trójkąt, ale kwadrat? pentagon? oktagon? nieskończenie wielki wielobok? A może to nawet nie figura płaska, tylko przestrzenna, jakiś kuriozalny graniastosłup - choć nie mam pojęcia, czy ta nazwa geometrycznej figury jest właściwa...
Och, gdyby tylko Pitagoras, zamiast twierdzenia o trójkątach wpadł na jakąś prawdę życiową, która ulatwiłaby więcej niż obliczanie pola powierzchni abstrakcyjnych figur...
Niestety - jak dotąd nikt z naukowców nie podzielił się teorią na temat skomplikowanych relacji ludzkich... Gotowym wzorem na życie i udane relacje..
On + Ja + (pies)2 x (dziecko)2 - praca - czynsz + obiad (pranie)4 x (sprzątanie)4 / Kredyt= ???
PASTA Z JAGNIĘCINĄ W POMIDOROWYM SOSIE
na 4 mega głodne osoby
- 0,5kg łopatki jagnięcej
- 2 lub 3 ząbki czosnku
- 1 czerwona cebula
- 2 lub 3 marchewki
- 2 łodygi selera naciowego
- 2 puszki pomidorów (zimą) lub 1kg świeżych (latem)
- garść świeżych liści oregano (używam odmiany złotej), ew. suszone
- eko kostka rosołowa lub bulion w proszku bez glutaminianu sodu
- sól, pieprz, oliwa
- można dodać trochę suszonych pomidorów, świeżych papryczek chili, posiekanych czarnych oliwek
- parmezan
- 500g makaronu dowolnego kształtu
Delikatna, mięciutka jagnięcina w gęstym, dość tlustym sycącym sosie pomidorowym...
Czosnek, seler naciowy i cebulę drobno posiekane podsmażam na oliwie na głębokiej patelni. Gdy się zrumienią wrzucam pokrojoną w kostkę jagnięcinę i podsmażam. Dodaję plasterki surowej marchewki, wlewam pomidory z puszki. Dodaję bulion/kostkę i przyprawy, oregano, całość duszę na malutkim ogniu aż jagnięcina zacznie się rozpadać na drobne pasma.
W osolonej wodzie gotuję makaron, po odcedzeniu mieszam z sosem. Właściwie rzadko posypuję to danie parmezanem i prawie nie używam wyżej wymienionych dodatków.. idealne na zimę...
Smacznego..
Jeny, kiedy Ja w końcu zacznę jeśc takie smakowitosci...Wygląda bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńWzór na życie? Pogodzenie się z jego nieprzewidywalnością, godzenie sie na rzeczy na które nie mam wpływu i odwagi do zmiany tego na co wpływ mam..takie tam pierwsze :-)))
UsuńZnalazłam sprytny sposób, by uniknąć podobnych sytuacji, jak u Twojej Przyjaciółki. Zanim ktoś zostanie moim partnerem, mężem, narzeczonym, zanim w ogóle zacznę się z nim spotykać na dobre, przechodzi test na stosunek do zwierząt. Jeśli na pierwszym spotkaniu z moim psem, tarza się z nim po podłodze, jego szanse wyraźnie rosną:-). Gdy prosi, by zwierza gdzieś zamknąć na czas wizyty, wiele traci w moich oczach (bywa, że wszytsko). Są jeszcze osobnicy pośredni, że niby pies w porządku, ale.... Takich poddaję dalszej, wnikliwej obserwacji:-). Tyle w kwestii piesko-męskiej, a Twoje dzisiejsze danie bardzo smakowite. Stanowczo zbyt rzadko jadam jagnięcinę.
OdpowiedzUsuńJak ja nie cierpię tego typu sytuacji...Zupełnie sobie z takimi nie radzę...Wówczas jedynym ratunkiem jest przeczekanie.
OdpowiedzUsuńMój Mężczyzna zdobył moje serce miedzy innymi zakochując się w moim psiaku... już teraz naszym ;)
OdpowiedzUsuńEch u nas to trudno nazwać co, moze jakis trapez trójka dzieci z czego dwojka mieszka z nami , trzecie do jezdne , ale bywa tez tak ze i to mieszkajace opuszcza nasze sciany , plus kot , nikomu na szczęście nie przeszkadzający . Gratuluję 12 lat jest czym się pochwalić , samych pięknych dni :)
OdpowiedzUsuńPoproszę dzisiaj taki obiad ;d
OdpowiedzUsuńRzadko bywasz tu Babo (sorki - musiałam), ale jak już coś wrzucisz to z niezłym przytupem. Z przepisu nie skorzystam bom niemięsna ale mądre słowo zawsze przygarnę... Strasznie Ci dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńto ja dziękuję, że do mnie zaglądasz! :) pozdrawiam ciepło!
UsuńDanie wygląda smakowicie - jak zawsze z resztą.
OdpowiedzUsuńA co do Pitagorasa, to się mylisz - nie tylko trójkątami się zajmował. Zostawił na przykład dzieła 'O wychowaniu', 'O ustroju politycznym' i 'O naturze' i prawd życiowych też trochę wygłosił. O, taka na przykład, całkiem na temat: 'Czcij rodziców, a szanuj członków najbliższej rodziny. Z innych licz tylko najlepszych do grona swoich przyjaciół' (nie wiem, czy to dotyczy też psów, podejrzewam, że nie koniecznie).
Co więcej - Pitagoras zajmował się też kulinariami! 'Czyste zjadaj potrawy; unikaj potraw wymyślnych'. Nie trzeba się z nim oczywiście zgadzać. Plotka głosiła, że 'Podobno Pitagoras pierwszy skłonił atletów do jedzenia mięsa, zachęcając do tego najpierw atletę Eurymenesa (...). Przedtem żywili się suszonymi figami, świeżym serem i potrawami mącznymi...' A później, to może nawet po jagnięcinę zaczęli sięgać :-)
Pozdrawiam
Ojej - no to teraz mnie zaskoczyłeś! widzisz - chyba Pitagoras mnie tak zniechęcil geometrią, że nie szukałam więcej z nim kontaktu :))
UsuńPozdrawiam!
super ze wrocilas:)bardzo bardzo bardzo tesknilam za twoimi inspiracjami kulinarnymi:)monia
OdpowiedzUsuńprzepis zapisałam ;) jutro wezmę się za robotę ;D i czekam na kolejne wpisy na blogu :d
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji rocznicy! Jagnię zapisuję ;)
OdpowiedzUsuńcóż, tego typu problemy chyba zdarzają się dość często ;) ale fajnie je opisujesz :)
OdpowiedzUsuńciekawy blog ;) zajrzę tu nie raz po przepis ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFajny przepis, ładne zdjęcia. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńŁadnie sie prezentuje to danie. W szczegolnosci zaskakujace ze ktos w koncu uzyl jagnieciny, zdrowe i delikatne mieso :) odwiedze sklep spożywczy online dokonam zakupow, az sie nie moge doczekac jak jutro na obiad to przygotuje :)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńPonieważ w tamtym roku brałaś udział w konkursie Czas na Piknik! organizowanym przeze mnie, mam przyjemność zaprosić Cię ponownie do zabawy. W tym roku piknikujemy przez cały Maj, zaś akcja realizowana jest tylko przez mój blog, z wykluczeniem agregatorów. Żeby wziąć w niej udział, wystarczy przygotować potrawę idealną na piknik :)
Dodatkowo na zakończenie akcji rozdam 5 prezentów od Home&You, w tym kosze piknikowe.
Wszystkie szczegóły oraz zasady akcji znajdziesz tutaj: http://wkuchni.usagi.pl/akcje/11/Czas_na_piknik_z_home-you_Startujemy.html
Serdecznie zapraszam Cię do zabawy.
Czas na piknik, piknik, piknik! :)
Pozdrawiam
Usagi z W kuchni Usagi
No i znowu zniknęłaś...
OdpowiedzUsuńGdyby C. kopnął Ptysię, to by mnie więcej nie zobaczył. Na szczęście oboje pokochali się od pierwszego wejrzenia (czasami mam wrażenie, że im zupełnie niepotrzebna do szczęścia jestem... ;)).
Chyba już zniknęła Pani na długo, a szkoda, bo bardzo dobrze się czytało te wpisy.
OdpowiedzUsuńNo i jest pies- oddany przyjaciel z ufnym spojrzeniem i jeszcze facet..
OdpowiedzUsuńFacet, jak to facet, nieskomplikowane urządzenie zaprogramowane na zazdrość o przyjacielskie spojrzenie kudłacza ... nauczy się, jeszcze trochę nad nim popracujesz i nauczy się.
Co do całej tej otoczki to czasami warto się zdystansować:)
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Hej, wracaj!!!
OdpowiedzUsuń