piątek, 12 sierpnia 2011

Daj się uwieść... matematyce...? Ziemniaki + cukinia + mozzarella

 
 
Wczoraj znalazłam gdzieś link do strony Gazety Wyborczej z listą książek - bestsellerów, które Polacy masowo kupowali przed wakacjami. Jest tam dział literatury pięknej, literatury faktu i kategoria dla dzieci i młodzieży. Wśród tych książek, na 9 miejscu w dziale literatury faktu znajdziemy esej popularnonaukowy "Matematyka. Daj się uwieść" Christoph Drösser. Ten sam autor figuruje również 4 punkty niżej, tym razem próbuje tak: "Fizyka. Daj się uwieść".

Cholera jasna! Prawie się skusiłam. Już byłam na stronie empiku i nawet włożyłam do przechowalni.

Jak ja nienawidzę matematyki!!! Mój wujek często lubił powtarzać, że matematyka jest piękna i abstrakcyjna. Dla mnie jest wyłącznie abstrakcyjna. To czemu tak bardzo żałuję, że totalnie jej nie ogarniam? Jakoś podświadomie chciałabym rozumieć, kumać i funkcjonować w świecie cyfr, wielomianów, różniczek i funkcji kwadratowych. W szkole zawsze czułam szczególną dumę i radość, gdy przypadkowo zrozumiałam o co chodzi w jakimś zadaniu ... :)

Tak jak ktoś, kto aspiruje do pewnej klasy, ale wie, że nie ma na to szans - jednak cieszy się z najmniejszej namiastki awansu :)

Na moich studiach na pierwszy rzut oka mogłam rozpoznać tych, którzy nie będą mieli żadnych problemów z przeliczaniem stężeń, statystyczną obróbką wyników i będą ogarniali całe matematyczne gówno. Oni to po prostu mają wypisane na twarzy. Podczas wykładów obserwowałam ich i aż wyczuwałam procesy szybkich obliczeń, które zachodziły w tych mega mózgach. Cała tablica zapisana wzorami kredą, wszystko jakieś nierówne i zamazane, ja totalnie nie wiem o co chodzi, a tu jakiś mózgowiec podnosi rękę i zagaduje panią profesor:

- Przepraszam, czy tam nie powinien być minus?
- Gdzie?
- O tam w trzeciej linijce przed nawiasem.
- W trzeciej? O, a, rzeczywiście tu, no tak, to teraz tu będziemy mieli tak, a tu tak (przez jeden pierdzielony minus zaczęła zmazywać znaki w kolejnych linijkach i wszystko co ślepo, nic nie kumając przepisałam było do wyrzucenia). Chrzanić to, nie przepisuję od nowa!

Jakimś cudem nauczyłam się na pamięć kilka gotowych zadań z całymi wzorami (dobrze, że mam dobrą pamięć!) i jeszcze większym cudem zaliczyłam matematykę na 3 (z minusem, jak raczyła podkreślić z wyraźną niechęcią pani profesor - nie ma takiej oceny jak 3-, w indeksie jest 3, ale tak mi dogadała, bo wykładowcy matematyki nie lubią takich jak ja, którzy widząc tablicę usraną wzorami otwierają buzię i mają tępotę w oczach).

Mam gdzieś książkę z listy bestsellerów, nigdy nie dam się uwieść matematyce! Powiem więcej: matematyka nie jest ani piękna ani abstrakcyjna - jest po prostu niezdrowo zakręcona...

Jakie książki Wy kupiliście lub pożyczyliście na lato? Ja uwielbiam kryminały Donny Leon, najbardziej, oprócz intrygi, lubię domowe sceny i szczegóły dotyczące tego co komisarz Brunetti zjadl z żoną na obiad, lub jak siadają i podczas rozmowy piją schłodzone prosecco...

A wczoraj na obiad były...

PLACUSZKI ZIEMNIACZANO-CUKINIOWE PRZEKŁADANE MOZZARELLĄ
  • 0,5kg ziemniaków
  • 1 cukinia
  • pół cebuli
  • szklanka mąki
  • 1 jajko
  • sól, pieprz
  • bulion w proszku bez glutaminianu sodu
  • olej do smażenia
  • 1 opakowanie mozzarelli (125g po odcieku)
  • Opakowanie jogurtu greckiego
  • ząbek czosnku
  • pęczek szczypiorku


Ziemniaki i cukinię obrałam, starłam na tarce o grubych oczkach, cebulę posiekałam i wrzuciłam wszystko do miski.  Dodałam mąkę i roztrzepane jajko + przyprawy. Wymieszałam dokładnie i nakładałam łyżką na rozgrzaną patelnię z olejem. Użyłam oleju ze słoika po suszonych pomidorach - zawiera dużo przypraw, co dodaje fajnego smaczku plackom. Smażyłam z obu stron i odsączałam na ręczniku papierowym. Można te placki jeść w takiej postaci, z jogurtem zmieszanym z czosnkiem i szczypiorkiem, ale ja trochę pomysłowo zrobiłam z nich danie ze stopioną mozzarellą.
Mozzarellę pokroiłam w plasterki i obtoczyłam w mieszance mąki, soli i pieprzu. Smażyłam na patelni bez tłuszczu aż się rozpuściła i zarumieniła. Oczywiście plastry niemal natychmiast straciły swój kształt, ale to nie szkodzi. Na talerzu położyłam placek, na tym mozzarellę, potem kolejny placek, znów mozzarellę itd. U mnie wyszły przekładańce z 3 sztuk placków, można zrobić wyższe, ale ciężko będzie je kroić. Można posypać szczypiorkiem, albo nawet miętą. Pyszne :)










10 komentarzy:

  1. Doskonale rozumiem problematyczny charakter matematyki ;) Fascynuje mnie jednak fakt, iż są osoby, które bez trudu ogarniają ten temat, kalkulują, przeliczają, pierwiastkują i wartościują całkowicie bezwzględnie ;) Fascynuje mnie po prostu to, jak różne mogą być umysły. Podczas gdy ja piszę opowiadanie, rymowankę lub wymyślam nowe słowa, ktoś odkrywa matematyczny dowód potwierdzający istnienie nowej galaktyki. Sądzę, że matematyki nie zrozumiem już nigdy, ale dobrze, iż są ludzie którzy mogą mi w tym obszarze pomóc. Tak samo dobrze, że ja jestem w stanie pomóc tym, którzy nie potrafią złożyć kilku słów w sensowną całość ;) A co do książek to aktualnie czytam "Dzienny partol" S. Łukjanienko. Bardzo dobre urban fantasy. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba połączenie z mozarellą:) Zresztą chyba każde połączenie czegoś z mozarellą mi się podoba:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pyszne placuszki! Ja matematyki nigdy nie lubiłam (bo nie rozumiałam!), ale jakoś udało mi się skończyć klasę matematyczną i zdać z mat. maturę ;) (nie wiem jakim cudem, ale mam to już za sobą). Do dziś śni mi się przerwa przed matematyką, wywoływanie do tablicy i numery rejestracyjne samochodu mojej matematyczki (brr!)!! Książkę polecam Ci "Służące" Kathryn Stockett! Genialna opowieść o relacjach pomiędzy 'białymi' a 'kolorowymi' mieszkańcami południowej części USA lat 50. i 60. Rasizm i brak tolerancji, z którym amerykanie chyba nigdy do końca sobie nie poradzą. Polecam Ci, ale uważaj, bo można się czasem popłakać! Pozdrawiam, miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. z matmy nie zdałam z drugiej klasy do trzeciej w liceum rzecz jasna. Dla mnie to masakra i przede wszystkim STRES. Nawet jak mam obliczyć coś przed audytorium w postaci nawet dobrych znajomych to mam nerwa i nie bardzo mi sumy bądź iloczyny wychodzą. Taki lajf. A poza tym jest na to jednostka chorobowa - DYSKAKULIA. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem matematycznym antytalentem. Choć pociągała mnie astronomia, bo to takie romantyczne gwiazdy oglądać,a le program studiów tylko iks minus trylion do kwadratu podzielić przez.... Placuszki git, a ja się chciałam dowiedzieć czegoś o Twoich fajnych talerzach! (jeśli można). Te miseczki do sosu po bokach to część stała talerza, czy nakładana? Gdzie je kupiłaś, bo bardzo mi się podobają.
    U mnie lektury wakacyjne do biografie - Korczaka (Joanny Olczak Ronikier, polecam) i Miłosza (Andrzeja Franaszka, ma chyba 1000 stron i nie mam czasu przez nią przebrnąć, choć bardzo się podoba).

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomysł na placuszki naprawdę rewelacyjny, po lekkiej modyfikacji byłyby idealne dla mojej rocznej córki (ciekawe jak by się zachowały, gdyby się je upiekło ... muszę spróbować). Dziękuję za inspirację.

    OdpowiedzUsuń
  7. och, matematyczka...
    nasza wyglądała jak skrzat xd miała najwyżej metr pięcdziesiąt, była pulchna i ostrzyżona po męsku.
    chodziła tak szybko jak perszing i nic jej nie obchodziło.A nadążenie za nią graniczyło z cudoem! (na lekcji z tematem i poza nim).

    piękne placuszki!
    i ładne zdjęcia.
    oj, chyba sie skuszę na któregoś z nich ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że wybiję się z tłumu. Uwielbiam matematykę! A na studiach dostaliśmy świetną prowadzącą, więc pokochałam ją jeszcze bardziej :) Ale przyzwyczaiłam się do komentarzy: "Co taka ładna dziewczyna robi na informatyce?".

    Czasem też przygotowuję takie placuszki, a że mam mnóstwo cukinii w lodówce to planuję je zrobić w przyszłym tygodniu :) Do tego dobrze przyrządzony szpinak i jeśli będę zapiekać to z bryndzą.

    Na wakacje wybrałam Tolkiena, ale na razie idzie dość wolno, chociaż książki uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zbyt późno przeczytałam Twój post o wyjeździe do Wolsztyna! Byłam tam w zeszłą sobotę. Szkoda, mogłam spotkać słynną Desperatkę:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. super placuszki! muszę koniecznie zrobić...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się opinią!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...