Przez ponad trzy lata udało mi się uniknąć ogromnego zalewu tandety i kiczu, które ogarnęły niemal cały przemysł dziecięcy. Nie to, żebym nie popłynęła z różem i falbankami i bufkami dla córeczki, o nie! Ale z szafy nie zerka na nas Hello Kitty, ze skrzyni na zabawki - kucyki pony, a z dvd - "Barbie i sekret wróżek" czy "Dzwoneczek i uczynne wróżki". Niestety ta cudowna era gustownego dzieciństwa chyba się kończy. Każdy podświadomie dąży do tego, by dołączyć do kolektywu i dopasować się, odnaleźć w grupie, a ci, co się wyróżniają - skazani są na etykietkę dzikusów lub odmieńców. Dlatego moja córeczka ochoczo podpatruje czym bawią się dzieci naszych przyjaciół i co noszą dziewczynki w przedszkolu i domaga się spełniania określonych potrzeb...
Często dzieci są skażone ambicjami lub niespełnionymi marzeniami rodziców. A u mnie to jakoś tak się potoczyło, że Mela zarosła moimi spełnionymi marzeniami :) miałam ogromny sentyment do bajek Disney'a jako dziecko, nawet jako nastolatka. Dlatego, po odkryciu, wkrótce po narodzinach córeczki, outletu z filmami dvd, szybko zaczęłam kolekcjonować klasykę. Chyba bardziej dla siebie. Pocahontas za 9,99? Biorę! "Miecz w kamieniu" i "Księga dżungli"? Jasne! Kopciuszek? A jakże!!! Królewna Śnieżka to od babci. A od mojego wujka na gwiazdkę - "Piękna i Bestia" w komplecie z lalką a la Barbie. I tak w naszym życiu (mieszkaniu) pojawiła się Bella. Wiele lat temu podziwiałam jej suknię, a bajka należała do moich ulubionych. Z biegiem czasu zastąpiły ją "Zakochany kundel", "Piotruś Pan", "Gdzie jest Nemo" i inne - takie bardziej w stylu unisex - bo nie da się zaprzeczyć, że "Piękna i Bestia" nie jest dla chłopców. Mogę śmiało stwierdzić, że chciałam ją mieć, żeby obejrzeć jeszcze raz po latach i poczuć dawny sentyment, ale stało się odwrotnie!!! Nie poczułam dawnego zachwytu! Jedynie złość na rozbudzanie w małych dziewczynkach niezdrowego romantycznego podejścia! W bajkach Disney'a te zagubione bohaterki, właśnie takie odmienne, o nietuzinkowych pragnieniach, wielkiej urodzie, odstające od pozostałych bohaterów dziewczyny, wzniecają dziwne odczucia... Stałym punktem w każdej z bajek jest scena, gdy bohaterka śpiewa o swoich dylematach. Muzyka jest przepiękna. Aż chciałoby się biec po łące i wyśpiewać swoje problemy, jak Bella, czy Ariel z Małej Syrenki... czy chcę, żeby moja dziewczynka taka była? Romantyczna? A nie rozważna?
Wracając do naszej Belli... przeleżała w szafie wiele miesięcy, nie tknięta, potraktowana całkowicie obojętnie przez moje dziecko... Trwała faza na Stacyjkowo i Tomek i przyjaciele. Aż pewnego dnia Mela u przyjaciół zobaczyła lalki! Właściwie to nie były lalki... To były dupeczki! Szpilki, obcisłe topy, gołe pępki... Brokat, tleniony blond (lub ognisty rudy), smoke eye... Projektanci lalek chyba inspirowali się ulotką z ofertą ekskluzywnego burdelu, które zawsze znajduję zatknięte za szybę ilekroć parkuję samochód na Hożej lub Nowogrodzkiej... Jednym słowem te Barbie to jakaś katastrofa. Po powrocie do domu odnalazłam Bellę. Po widoku lalek-lasencji nie sposób było nie docenić elegancji i dystyngowania Belli... A ta piękna, żółta suknia, najpiękniejsza ze wszystkich sukni księżniczek ze wszystkich bajek... Elegancka fryzura, stonowany makijaż. Tak! Bella jest piękna. I niech Mela się nią bawi, jeśli chce. Niech lubi też kucyki pony. I Hello Kitty. I High School Musical. I Hannah Montanę. I wszystko, co normalne dziewczynki w jej wieku. Bo marzycielska głowa to jedno, ale odstawanie od grupy wcale nie jest dobre. Dopóki dziewczynki nie dostrzegają kiczu i brzydoty w kotku Hello Kitty, dopóki świetnie się bawią i identyfikują jako wspólne grono z piórnikami i workami na kapcie z Dzwoneczkiem - to wspaniale. A ja muszę przywyknąć. Paradoksalnie każdy rodzic wie, że zniechęcanie dziecka do jakiegoś przedmiotu, bohatera, kolegi - przynosi odwrotny efekt. Wyrażam więc całkowite poparcie dla wszechobecnego kiczowego, komercyjnego backgroundu dzieciństwa i wyrażam też olbrzymie nadzieje, że Mela jak najszybciej z tego wyrośnie!
A teraz coś dla prawdziwych fanek :)
Potraktujcie to jako zabawę: która z sukni bohaterek Disney'a najbardziej się Wam podoba? Ja już zdradziłam, że mam sentyment do tej żółtej, którą nosi Bella, ale bardzo też lubię orientalne wdzianko Yasminy z Alladyna oraz cygański sznyt Esmeraldy z "Dzwonnika z Notre Dame"...
od lewej: Yasmina (Alladyn), Śnieżka, Mulan, Śpiąca Królewna, Kopciuszek, Pocahontas, Bella (piękna i Bestia), Ariel (Mała Syrenka)... niżej jeszcze dwa ujęcia Belli i Kopciuszka, Esmeralda, a na samym dole - Tiana "Księżniczka i żaba" - coś ciekawego, bo to pierwsza czarnoskóra bohaterka Disney'a - sukces politycznej poprawności, bardzo w amerykańskim stylu. Bajki nie widziałam, ale księżniczka śliczna :) i podobno pięknie śpiewa...
źródło: fanpop.com
RAZOWA TARTA Z NADZIENIEM MALINOWO-RÓŻANYM
Niedawno pokazywałam razowe ciasteczka. Z połowy przepisu na ciasto upiekłam właśnie ciasteczka, ale ponieważ nie chciało mi się już wałkować i wycinać ciasteczek - resztą ciasta wyłożyłam spód do tarty i upiekłam (15-20 minut w 190C). Teraz najlepszy numer: miałam duży słój malin, po maceracji spirytusem i wódką - szykowaliśmy nalewkę malinową. Nie wiedziałam co zrobić w tymi malinami, a pamiętałam z któregoś przepisu Nigelli, że po zrobieniu nalewki jeżynowej zmacerowane owoce użyła do ciasta. Moje były tak przesiąknięte mocnym alkoholem, że jeden kęs załatwiłby człowieka na amen! Wobec tego zaczęłam je podgrzewać i odparowałam sporo alkoholu. Następnie 2 szklanki malin wymieszałam z polową słoika konfitury z płatków róży i kilkoma łyżkami dżemu malinowego. Pozostał silny alkoholowy posmak, ale nagle okazało się to pyszne! Wyłożyłam masę różano-malinową na upieczony spod tarty, na wierzchu ułożyłam jeszcze wzór z pasków surowego ciasta i zapiekałam jeszcze 10-15 minut. Możecie być pewni, że alkohol wyparował, że pozostał jedynie smak.
Jeśli nie macie malin - pozostałości po robieniu nalewki - nie szkodzi. Zwykłe maliny można zasypać cukrem (kilka łyżek), podgrzewać i gdy zmiękną, puszczą sok, podgrzewać dalej, aby się zagęściły. Wówczas tak samo dodajemy konfiturę różaną i dżem malinowy i postępujemy jak wyżej.
Połączenie malin i róży jest przepyszne!
Moja tarta też jest Bella!