Zaczął się sezon na jedyne grzyby (oprócz pieczarek), które jadam... Tak, tak - nie przepadam za grzybami, chyba, że jest to doskonały krem z borowików. Ale dziś mowa o kurkach. Te małe grzybki są cudowne po prostu! Pokażę Wam zatem potrawę, którą "zasiała" w naszej rodzinie moja mama. Danie jest ciężkie, ale w takie zimne, mokre lato - wspaniałe. Kurki można kupić, oczyścić i osuszyć i zamrozić - wtedy ten przepis można "odkurzyć" nawet w środku zimy i delektować się jego wspaniałym smakiem. Drogie singielki, jeśli zamierzacie zaprosić nowo poznanego, obiecującego mężczyznę na domową kolację i pragniecie go oczarować poezją smaków, wszystkim co faceci mogą lubić w jednej potrawie i totalnie nad nim zapanować - przez żołądek do serca - to coś dla Was ;)
Jest tu wszystko, co tygryski lubią najbardziej: grzyby, chrupiący boczek, aromatyczna szałwia i delikatny serek mascarpone...
TAGLIATELLE Z KURKAMI, SZAŁWIĄ, BOCZKIEM I MASCARPONE
- 2 opakowania boczku w plasterkach*
- 0,5kg świeżych kurek**
- 500g serka mascarpone
- pęczek świeżej szałwii (ewentualnie suszonej)
- ekologiczna kostka rosolowa, najlepiej grzybowa (ewentualnie bulion w proszku bez glutaminianu sodu)
- sól, pieprz
- 500g makaronu tagliatelle
* moja mama daje na tę ilość składników jedną paczkę boczku, ale ja podwajam - boczek jest pyszny!** zimą można kupić mrożone kurki, dostępne w niektórych supermarketach
Boczek pokroiłam nożyczkami w małe kwadraciki i podsmażyłam, aby był rumiany i bardzo chrupiący. Wrzuciłam do garnka, dodałam oczyszczone z piasku i osuszone kurki. Mieszałam podgrzewając - kurki muszą oblepić sie tłuszczem z boczku. Dodałam posiekaną szałwię (kilkanaście listków wystarczy). Całość zalałam serkiem mascarpone i mieszałam aż się rozpuścił. Dodałam kostkę rosołową, może się wydawać, że to przesada z tą ekologiczną kostką, generalnie nie mam jakiejś "fazy" na ekologiczną żywność, ale po prostu tradycyjne kostki rosołowe to straszne świństwo, a bulion w proszku bez glutaminianu sodu kosztuje 8 pln i nie ma w składzie żadnych zbędnych substancji, poza sproszkowanymi warzywami i przyprawami. Wracając do sosu - doprawiłam jeszcze solą i pieprzem i ciągle mieszając podgrzewałam aż zgęstniał i nabrał grzybowego aromatu. Ugotowalam makaron i nakladałam na talerze polewając obficie tym pysznym sosem. To jedno z niewielu dań z makaronem, którego nie posypuje się parmezanem ani innym serkiem. Jest po prostu doskonale dokladnie w takim "skladzie". Polecam, naprawdę warto!